@up
Dobrze, ale powinni też zlikwidować wszelkie ośrodki pomocy społecznej, bo jak taki debil przepuści wszystko i nic nie zaoszczędzi, to potem przyjdzie do państwa i będzie jęczał żeby pomogli.
Taaa... smaczny pokarm dla zwolenników "Pana" Korwina... już widzę co by było gdyby składki emerytalne były dobrowolne.. Nikt by nie odkładał a potem nagle na emeryturze wielkie pretensje do Państwa, że nie mają z czego żyć...
Comiesięczna składka w wysokości 700 złotych da nam po 40 latach pracy emeryturę w wysokości... 550 złotych miesięcznie. Jeśli jednak zamiast przekazywać pieniądze ZUS-owi zaczniemy regularnie kupować piwo w szklanych butelkach, a zebrane butelki sprzedamy - wówczas po 40 latach pracy, uzyskana w ten sposób "emerytura" wyniesie... 562 złote. Nie dość, że będzie wyższa niż ZUS-owska, to jeszcze nikt nie odbierze nam wypitego przez ten czas piwa.
W jaki sposób wyliczyć sobie wysokość "piwnej emerytury"? To proste. Jeśli miesięcznie przeznaczymy 700 złotych na piwo (jedno w cenie 2,49 zł), zamiast na ZUS-owskie składki i wypijemy po pracy każdego dnia nieco ponad 4 i pół litra tego trunku - po 40 latach uzbieramy, bagatela, 134880 butelek. Statystyki wskazują, że Polak, po przejściu na emeryturę, żyje średnio 4 lata. Stąd możemy wyliczyć, że sprzedając nasze butelki przez cztery lata (2810 sprzedanych butelek miesięcznie - każda butelka po 20 groszy), będziemy się cieszyć miesięcznymi przychodami w wysokości 562 złotych (o 12 zł więcej niż dałby nam ZUS).
Autorzy wyliczeń nie gwarantują jednak, czy w przypadku "piwnego" wariantu ubezpieczenia emerytalnego, nasza wątroba będzie w stanie doczekać do emerytury.