Bierzesz największy kredyt jaki Ci dadzą.
Przepierdalasz kasę na koks i dziwki.
Wysadzasz się razem ze skurwielami którzy Ci grozili za długi, z nielubianym sąsiadem albo z jakimś hujem z pierwszych stron gazet.
Albo po prostu skaczesz z wieżowca i walisz fikołka w locie.
Gorszego odejścia nie mógł sobie wymyślić