Do tragedii doszło po godz. 15. Na odcinku ul. Jana Pawła II, tuż przed sygnalizacją świetlną, dwa samochody osobowe zostały zmiażdżone między dwoma tirami. - Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy - mówili strażacy, uczestniczący w akcji ratunkowej.
- To wygląda, jakby na dach toyoty wjechało BMW, auta się przesunęły w poprzek jezdni i zostały zmiażdżone jak harmonijki. Aby uwolnić stamtąd ludzi, musieliśmy wycinać karoserię prawie do kół - dodaje Mariusz Wawerka, rzecznik Szkoły Podoficerskiej Państwowej Straży Pożarnej. Do szpitala im. Biziela, który znajduje się najbliżej miejsca wypadku, przewieziono kierowcę BMW - mężczyzna jest w ciężkim stanie, druga karetka zabrała kobietę kierującą toyotą, jej pasażera oraz półtoraroczne dziecko.
- Maleńką dziewczynkę najtrudniej było wydostać z tego wozu, strażacy w końcu wyjęli ją razem z wyciętym wcześniej fotelikiem - opowiada Wawerka. Lekarze robili, co mogli, ale dziecka nie udało się uratować. Dziewczynka zmarła w szpitalu. Jak doszło do wypadku? Jak wstępnie ustalili policjanci, ciężarówka marki volvo, "elka", zatrzymała się na czerwonym świetle, aby poczekać na przejazd w kierunku ul. Fordońskiej. Zaraz za nią stanęła osobowa toyota i BMW. W stojące samochody z impetem uderzył tir z naczepą, przewożący meble. - Mężczyzna tłumaczy, że hamulce nie zadziałały - mówią policjanci. Jak było, ustali prokuratorskie śledztwo.
Wypadek w tak newralgicznym miejscu spowodował, że kierowcy jadący do Bydgoszczy od strony Inowrocławia musieli stać przez dwie godziny w korku.
______________
Bo ten filmik po prostu powinien być na Hardzie, a nie tutaj!
______________