Wysłany:
2013-11-14, 18:11
, ID:
2665355
4
Zgłoś
Opowiem Wam, krótką historyjkę:
Pracowałem w geodezji jakiś czas temu i zdziwiło mnie jak niechlujny może być ten zawód. Niby geodezja to precyzja ponad wszystko, każdy milimetr może się liczyć, ale jednak tak nie było. Na porządku dziennym było naciąganie różnych pomiarów, wyników, obliczeń, itp. O ile z wodociągami czy kanalizacją nie ma takiego problemu, bo zazwyczaj są dość głęboko pod ziemią to akurat gaz leży ledwie 80cm-1m pod powierzchnią gruntu. Wystarczy małe przekłamanie i następcy kopiący w takim miejscu mogą skończyć swój żywot.
Podam przykład, w którym niestety brałem udział:
W planach rura gazowa miała przebiegać w chodniku. Co to oznacza dla budowlańców? Pierdolenie się z kostką. A, że blisko jezdni to pracownicy za poleceniem szefa zaczęli kłaść rury pod asfaltem(!), jakieś 50cm(!!!) od planowanego miejsca. To jeszcze może by przeszło, ale my musieliśmy to zinwentaryzować (czyt. pomierzyć i nanieść na mapy) tak jak jest w projekcie - w chodniku. Szef kazał - pracownik wykonał.
Przykre, ale prawdziwe. Nie jest to jedyna taka sytuacja, ale tę będę długo wspominał...
PS: Nie było to województwo Wielkopolskie.