Byłem na takim statku pare lat temu:
To Msc Orchestra
Dają cos a'la karty kredytowe (żeby nie mieć kontroli nad wydatkami oczywiście). Żarciem można się rzucać. Ludzie tyle żrą że na początku myślałem że te tace które niosą są dla rodzin. Niestety niósł każdy sam sobie. Azjatki kelnerki są szkolone w byciu miłym a zwłaszcza dla dzieci tak więc wzdłuż, wszerz, w bok, w przód i do tyłu, na każdym z 13 pięter podróżowały jedna za drugą. Widzac dziecko piskliwym głosem i jednocześnie wydłużonym z uniesionym paluszkiem w górę mowiły "hellllllllllllllllllooooooooł
". Po 5 dniach widziałem jak im łamie te palce a w ryj wsadzam gaśnicę.
Barów restauracji i dyskotek na jednym statku jest kilkanaście. W większości barów na parkiecie tanczy jakaś parka umiejętnie sambę rumbę itd. Robią 10 min. przerwę i znowu. I tak po pare godzin. Po czasie wiedziałem że mają za to płacone. Czar prysł. Żeby zaplanować fitnes trzeba udać się do fitnes na przodzie statku. Wcale nie trzeba tam korzystać bo fitnes zaliczycie zanim tam dojdziecie. Ja myliłem piętra pare razy. Jak dotarłem to zadzwoniłem do kajuty że juz pPO jestem. A telefony są wszedzie i za darmo linie wew. Statek w nocy plynie, w dzien zawija do portu i czlowiek ma pare godzin na zwiedzanie miasta. Niestety tam czają sie drodzy taksiarze ktorzy zwą sie przewodnikami. Mają ustalone i płacone za miejsca w które mają zawieżć. Tak jest np na majorce. Koszt tego, wiadomo. A wiozą np (niejako po drodze) do centrum jubilerskiego. Taki przykład. Na statku jak ktoś ma dziecko to jest przedszkole. Niestety na moich oczach niewidome dziecko włoskie jakieś zabijało sie o wszystko wokół pewnie dlatego ze w tym czasie przedszkolanka czekała na księcia na białym koniu. Na zewnątrz na basenach włochów (sram na nich i nienawidze ich za styl bycia tylko i wylacznie) od cholery, drą się, żrą, klasy u nich brak i wychowania również. Ponadto są zarozumiali a ja miałem wrażenie że jestem u (tfu) arabów a nie na "zachodzie". Ten ich pretensjonalny styl bycia wa jego mać. Kasyno jest ale mnie to nie rajcuje. No i ostatnia wada, może się trafić schetino. To taki wiatr boczny który wywala statki na bok czy jakoś tak.
Teraz plusy:
Fajnie bo mażna zwiedzic wiele krajów a w nich pare miast. Fajnie dla ludzi z odchowanymi dziecmi lub dla młodej pary z brakiem tych dzieci. Teatr/kino fajna sprawa, przedstawienia w deche. Spokój w kajutach i na balkonach. Balkony w ogole zajebiste, wyobrazcie sobie spokoj na takim balkonie, piwko drink itp i seks na nim. Mozecie na waleta spokojnie lazic. Niby na boku towarzyszy drugi taki statek i wyglada w nocy jak choinka ale jak ktos ma balkon z drugiego boku lub na tył to spoko. Morze uspokaja. Nie buja, czuć tylko lekko warkot silnikow pod tyłkiem. Podgląd róznych miejsc statku na tv w kajucie. Na tv jest tez predkosc wiatru itd itd. Żarcie w miarę dobre. Dyskoteka fajna sprawa (zwlaszcza jak jest się tam grupką). Fajnie bo dużo ludzi z racji słowiańskiego wyglądu myślało ze jestem rosjaninem. Mieli do mnie szacunek zwaszcza jak sie wymawiało wyraznie RRRRR mówiąc po angielsku. Fajnie jest na wieczór galowy, takie odchamienie. Są boiska i mase innych atrakcji a wypad zostaje w głowie jako niesamowite przeżycie.
Jak ktoś ma wolny chajc to wiadomo....warto
Ps. W którymś porcie statek odplywał i chyba za pozno skręt wziął. Musiał wiec mocno krecić. Stałem na klatce schodowej i zastanawiałem się czy to piwo czy schody rzeczywiscie są nachylone z godziny 14 na 20. Kiedy zrozumiałem że to nie piwo serce miałem w gardle i zaczałem się zastanawiać skad w tak szybkim tempie znalazly sie na szystkich klatkach schodowych na kazdym pietrze woreczki do rzygania. Oczywiscie........azjatki.
Pps. Jedna dostała chyba od szefa wpierdol bo limo miała