Wysłany:
2012-08-19, 0:41
, ID:
1343699
15
Zgłoś
Kręcili to w Złotych Tarasach, gdzie lwia część klientów to przyjezdne wieśniaki z okolicznych wsi ( pod galerią jest wejście na perony ), ludzie wracjąc z pracy na wieś robią tam zakupy, więc prawdopodobieństwo, że pytali rodowitego Warszawiaka jest bardzo małe.
Rdzennych warszawiaków jest ok. 20 proc w stolicy, zameldowanych jest około 1,7mln osób, a pracuje prawie 3mln.
Widać to na Warszawskich uczelniach, jak PW czy UW.
Ogólnie społeczność Warszawy, w klubach, w skromniejszych restauracjach, na przystankach, w centrach handlowych tworzą przyjezdni, a nie ludzie urodzeni w Warszawie.
Najgorsze skurwysyny, to te z południa Polski - Kraków, Śląsk itd.
Słoma z butów wystaje aż kuje w oczy.
Chodzą i tylko powtarzają, jaka to Warszawa głupia, a Warszawiacy to wieśniaki, ale żeby tu studiować wypruwali sobie żyły w gównianym liceum i wpierdalają teraz tynk ze ściany bo muszą kupić sobie Iphona.
Jeszcze w życiu nie spotkałem Warszawiaka, który wywyższał się swoim pochodzeniem, a teksty w stylu "Jestem z Krakowa i Kraków jest lepszy, ładniejszy itd" są na porządku dziennym.
Najlepsze są te przychlasty, które widzą blachy samochodowe WM czy WR i od razu, pysk otwierają, jaki to Warszawiak jedzie, jak tuman, jak to spotykał takich na trasie.
Wieśniak to nie pochodzenie, to stan umysłu, jednak, przynajmniej w Warszawie, pierdolone krakusy wiodą prym w wieśniaczeniu.