Wysłany:
2015-05-04, 1:46
, ID:
3967458
Zgłoś
Nie jestem jakimś top-znawcą boksu, trochę trenowałem, oglądać lubię, zawodników znam i wiem jak walczą, dlatego gdy ktoś promuje walkę z Floydem Mayweatherem to omijam ją szerokim echem, a jak nazywa ją walką stulecia, to zwijam się ze śmiechu. Jeszcze walka z Manym, który jest szybki i zawzięty, ale ma krótkie ręce i nie ma jak dosięgnąć uciekającego murzyna, który gwoli ścisłości jest absolutnych mistrzem w obronie. Nudny na pudy, jak to mówiło się w dzieciństwie, obejrzałem więc kilka rund, przekonałem się, że nic w tej walce się nie wydarzy i oczywiście się nie myliłem.
Gdyby ktoś mnie zapytał o walkę stulecia, wymieniłbym mu z 15 od razu [w tym np. z udziałem Polaków - Adamek - Briggs], a to coś to raczej już freak fight, mistrzowie, którzy nawet nie bronią swoich pasów na normalnych zasadach, ustawiane walki i ogólnie niszczenie boksu przez skurwiałych biznesmenów. Boks stał się kabaretem, gdzie pięściarze tacy jak Golovkin, którzy pewnie daliby radę rozpierdolić wszystkich ze swojej kategorii po kolei w 1 dniu, mają jakieś średnie pasy w swoich kategoriach, a "wielcy mistrzowie" tak srają przed nimi ze strachu, że wymyślają kontuzje, "dawno zaplanowane walki" etc. Tak jak ta walka - unikanie czołowych bokserów dla durnej gawiedzi w postaci "freak fight". Boks się skończył.