RobsoN napisał/a:
Puszkofiutek się odezwał, przechodziła w niedozwolonym miejscu to ma za swoje, szkoda tylko motocykla... motor to silnik.
Dziewczyna złamała przepisy - zginęła lub została kaleką - wg ciebie "ma za swoje".
Skurwysyn złamał przepisy - jechał z wielokrotnością dozwolonej prędkości - "szkoda motocykla".
Co chwilę przekonuję się, że szlifierkowcy mają zdegradowane mózgi pozwalające im na wykonywanie tylko najprostszych czynności typu jedzenie, oddychanie, sranie (pod siebie), jazda do przodu.
Czytanie i pisanie logiczne i ze zrozumieniem przekracza ich możliwości.
Kilka razy wdałem się z nimi w dyskusję na ichnim forum.
Pyskowali co to nie oni (niebieskie autostrady...) i że wszyscy inni się na nich uwzięli.
Przytoczyłem przykład ich kolegi z Siemiatycz, który założył się że od ronda do czegoś tam rozpędzi się do 200km/h
Zakład wygrał, tylko, że jebnął w czerwoną Yariskę.
Uderzenie przewróciło samochód - kierowca oraz wnuczki (14 i 15 lat) przeżyły z ciężko uszkodzonymi kręgosłupami, a ich babcia zginęła na miejscu.
Szlifierka oraz motopizduś rozpadli się na kawałki (dosłownie), on osierocił 2 dzieci.
Nieciekawie to wyglądało. Kupa krwi, jakaś noga leży luzem w ciężkim motobucie, koleś jęcz i wije się...
Po tym wpisie dyskusja nagle się urywała.
Szkoda dziewczyny.
Byłem kiedyś wolontariuszem Caritasu. Moją podopieczną na jednym z turnusów była starsza kobieta bez jednej nogi.
Straciła ją na przejściu dla pieszych, gdy już prawie wchodziła na chodnik.
Uderzył w nią motocyklista, a koło oraz krawężnik zadziałały jak nożyce. Jego wina.
Gdy ją poznałem od ok. 20 lat jeździła na wózku inwalidzkim lub poruszała się o kulach i protezie.
Nie mam nic przeciwko mądrym ludziom na motorach ( podobno tacy też są), podobnie jak nie mam nic przeciwko nawet najboleśniejszej samoeliminacji motozjebów, gdyż autentycznie nimi pogardzam.
To na razie tyle mojego bólu dupy