Albo facet był cienki, albo to był jakiś jebany huragan. Obejrzyjcie sobie "Man on wire", facet zapierdalał po linie rozciągniętej między wieżami WTC (które były jeszcze na wykończeniu, inaczej nie dostałby się na górę). Lina srogo się bujała (przecież same wieże odchylały się na metr czy coś koło tego), a on chodził sobie po niej przez ponad godzinę.
Dodam tylko, że ma syna, który robi to samo. Już niedługo powitamy na sadolu juniora. Może nawet nada się na harda