Ork.Fajny napisał/a:
Ratilt, pudło.
Przykład rolnika: W komunizmie ci ludzie pracują na państwowym polu posługując się państwowym sprzętem i produkując państwowe produkty. Żadna z tych rzeczy nie jest jego i członek politbiura mógł zawsze w ramach kary za byle co odciąć go od pracy i pozostawić na pastwę losu i głodu. "Zarobki" też były fikcyjne. Każdy po prostu dostawał jakiś świstek(banknot lub "kartkę"), który teoretycznie zobowiązywał do wydania mu jakieś racji jakiś przedmiotów. Ten świstek nie miał żadnego znaczenia. Cały czas był na łasce politbiura że to będzie łaskawe respektować jego świstek.
Po pierwsze: to co opisałeś to przykład z naszego podwórka, gdzie byliśmy 'państewkiem' które miało być wysysane z dóbr, a nie przykład z ZSRR.
Po drugie: nigdy nie słyszałem o odciąganiu od pracy. Słyszałem wręcz o czymś zupełnie odwrotnym, o zaganianiu do pracy, o podnoszeniu normy. A wszystko w imię "komunizm lepszy od demokracji - nie mamy bezrobocia a wszyscy u nas z uśmiechem pracują 3 razy lepiej niż na zgniłym zachodzie". W praktyce wyglądało to oczywiście inaczej, "czy się stoi, czy się leży - milion złoty się należy"
Po trzecie: dzisiaj też zarobki są 'fikcyjne'. Ten 'jakiś świstek' to pieniądz. Co za różnica czy to kartka żywnościowa, złotówka, euro, dolar czy inny funt. Od czasu kiedy przestano bić monety z kruszców szlachetnych można by powiedzieć że jesteśmy zdani na łaskę tego czy akurat ten papierek jest respektowany.
Ork.Fajny napisał/a:
Człowiek z własną ziemią i własnymi produktami nie potrzebuje czyjeś łaski bo zboża zawsze ktoś potrzebują i zawsze ktoś ma coś do wymiany za niego, czego dany rolnik akurat potrzebuje. Dlatego tacy ludzie byli dosłownie mordowani. Trudno nazwać to niczym innym jak wrogością w stronę ludzie pracujących.
Czyli chcesz powiedzieć że człowiek który jednego dnia zostawał przodownikiem pracy, kolejnego dnia odwiedzało go dwóch panów i aplikowało parę gram ołowiu w potylicę? Ci co mieli własne działalności nie byli okradani z dobytku w celu zgnojenia i zniszczenia, tylko w celu pseudo równości społecznej - nie ma biednych i bogatych - wszystko jest państwowe więc wszyscy obywatele byli niby tacy sami. Niby...
Ork.Fajny napisał/a:
I żaden komunizm nie zbudował potęgi, wszystkie komunizmy na świecie upadły bo zbankrutowały i ludzie się zaczęli burzyć z tego powodu. ZSRR upadło. NRD zdechło. Korea Północna umiera. PRL się przekształcił w nieco mniej centralnie sterowane bydle. UE już pada nawet nie mając całkowicie federacyjnej struktury rodem z ZSRR.
Komunistyczna federacja rosyjska w 1920 roku próbowała zrobić najazd na europę, ale dzięki nam jej się to nie udało. Jednak już 25 lat później, pod godłem ZSRR, trzymała za gębę pół europy. W `91 ZSRR się nie rozpadło, tylko przeszło transformację na coś niby bardziej demokratycznego (haha...). Mimo to, ten zbudowany na komunizmie kraj, jest 2gim najpotężniejszym państwem świata.
Korea może i nie jest gospodarczą potęgą (ba, jest wręcz gospodarczym dnem), to jednak została potęgą militarną, z liczną armią, nowoczesną armią i, co najważniejsze, z własną technologią, w tym - technologią atomową.
A w całym swoim poście zapomniałeś chyba o najludniejszym państwie świata którym są chiny i które są... tak, zgadłeś - komunistyczne. A produkty tego komunistycznego państwa zalewają świat. Ich gospodarka wykupuje nawet długi USA, mówiąc w przenośni, wykupując powoli stany.
I jakoś nie widzę żeby chiny, rosja czy korea upadały bo bankrutują a ludzie się burzą