Uwielbiam zadeptanie czy nadziewanie na rogi w wersji hiszpańskiej. Zawsze kibicuję bykowi. Chętnie opierdolę stejka dobrze wysmażonego, ale robienie sobie ze zwierząt takich zabawek w ramach "lokalnej kultury" w niczym dla mnie nie różni się od podpalania kotu ogona dla zabawy, przez zjebanych szczyli. Byle więcej materiałów z rozdeptanymi pustymi łbami.