Typowe małolaty 18-letnie, co dopiero zaczęły na legalu chlać. Jebnie taki 3 szczochy 5% na szybkiego i żyga jak kocur. Ale spokojnie, z czasem nauczy się kontrolowanego chlańska. Wolniej, w mniejszych ilościach, nie na pusty żołądek i nie mieszać trunków. No i masa mięśniowa też gra pierwsze skrzypce. Im większy i silniejszy byczek jesteś, tym więcej wychlasz...
"Nie mieszać trunków" to durny przesąd który jest gdzieś na poziomie płacenia za szamana z pokropkiem.
Pierdolisz, jak potłuczona... Mieszanie różnych alkoholi tego samego dnia ma duży wpływ na kaca następnego dnia. Spróbuj w sylwestra po wychlaniu kilku kielichów wódy wypić dwie lampki musującego sylwestrowego szampana, a na dobitkę pierdolnij browara, to gwarantuję, że następnego dnia dopadnie cię kac gigant, o wiele większy, jakbyś chlała samą wódę tego samego wieczoru.
Co do drugiego akapitu, który napisałaś, jest nieco pogmatfany, ale też pierdolisz. Otóż stosunek mięśni do masy ciała ma ogromne znaczenie w chlańsku. To właśnie tkanka mięśniowa absorbuje najbardziej etanol. Kiedy byłem chudym łaczyskiem i ważyłem 64 kilo, to po 8-10 kielichach czułem się napruty, jak świnia, a przy wypitych szybciej zaczynałem mieć odruch wymiotny. Teraz, gdy ważę 76 kilo po dwóch latach treningu na siłce, mogę jednego wieczoru w przeciągu kilku godzin wyjebać z ziomkiem 0,7 na dwóch i czuję się jedynie lekko wstawiony. Zresztą sama wspomniałaś, że płeć ma znaczenie i kobieta (o tych samych gabarytach co facet) zazwyczaj nie ma podejścia do faceta w chlańsku. Wiesz dlaczego? Bo samica ma o wiele mniej mięśni, a więcej tkanki tłuszczowej (cycki, dupa). Zresztą sam alkohol ma bardzo negatywny wpływ na mięśnie (uszkadza tkankę mięśniową) i działa niekorzystnie np. w kulturystyce.
Co do wytrenowania w chlaniu, masz racię, ale tylko do pewnego monentu. Sytuacja zmienia się, gdy zaczyna się nałogowe chlańsko...