P@N K@C napisał/a:
jakim cudem takie osoby prawo jazdy dostają?
Zadaję sobie to samo pytanie każdego dnia, obserwując poczynania kierowców.
Odpowiedź jest bardzo prosta. Chociaż prowadzenie pojazdów nie powinno być dla każdego z przyczyn obiektywnych, jakimi są np. brak odpowiednich predyspozycji, problemy ze wzrokiem, szybkość reakcji, słaba umiejętność oceny odległości, oraz geometrii jezdni, ewentualnie zwyczajne upośledzenie umysłowe, brak szacunku dla innych itp, to rządy różnych krajów nie mogą sobie pozwolić na to, by wprowadzić podobne ograniczenia.
Chociaż jestem wolnościowcem, to uważam, że takie ograniczenia być powinny, bo nie odpowiada mi fakt, że nie wszystko zależy ode mnie. Nie przewidzę, że nagle jakiś idiota pójdzie na czołowe, nie zostawiając mi miejsca na ucieczkę, nie przewidzę, że komuś w trakcie wyprzedzania zechce się ominąć maleńką dziurkę jak najszerszym gestem, nie przewidzę, że ktoś stwierdzi, że "a chuj, przecież wyhamuje", a ja np. jadę dopakowanym autem na 8 ton, a nawierzchnia jest śliska. Zachowuję ostrożność, w wielu wypadkach noga z gazu, ale naprawdę, czasem zwyczajnie nie da rady. Robię rocznie minimum 50 tys. kilometrów różnymi autami i zauważam potęgujący kretynizm. Miałem w życiu trzy kolizje, jedną, kiedy jako gówniarz wsiadłem do zdezelowanego auta kolegi, ten nie zauważył, że płyn hamulcowy cieknie i już właściwie wyciekł, co skończyło się wypadnięciem z zakrętu (przy niewielkiej już prędkości) i uderzeniem bokiem w krawężnik po parunastu sekundach jazdy. Kolejne to już nie z mojej winy, w jednej idiota czekał na skrzyżowaniu, aż będzie mógł skręcić w lewo, stał kilka sekund, więc uznałem, że mnie widzi i po prostu jechałem, jako że mam pierwszeństwo, a on akurat ruszył gwałtownie i doszło do czołówki. Tłumaczył, że myślał, że zdąży
Trzecia, to kretyn wycofał we mnie na parkingu, kiedy zamierzał włączyć się do ruchu, a ja akurat parkowałem tyłem. Jak się tłumaczył? "Nie zadziałał mi czujnik parkowania, dziwne". Gdy go spytałem, czy przy cofaniu nie patrzy w lusterka, to mi powiedział "po co, skoro mam czujnik parkowania?"
Trochę mi się wywód przedłużył, więc kończę dygresję i mówię do rzeczy. Rząd nie może sobie pozwolić na to, by wprowadzić dodatkowe ograniczenia, bo samochody, handel nimi, paliwo, części, serwisowanie to prawdziwa żyła złota i oni mają w dupie to, że ludzie mogą tracić życie. Głęboko w dupie. Potrafią tylko zaostrzać przepisy i stawiać fotoradary, ale wiadomo, że gówno to daje, skoro policjanci zarabiają tak mało, że łatwo im wcisnąć łapóweczkę, a punkty za złapanie na fotoradar to ludzie potrafią załatwić w taki sposób, że kupują kogoś, by wziął winę na siebie i żeby punkty naliczyli jemu, a on sam mandat zapłaci (no i oczywiście stówkę w górę za każdy punkt karny).
Nowobogackie buraki tak czy inaczej będą zapierdalać, dresy też, bo nie szanują nikogo, tępe blondynki i tak nie są świadome energii, która wytwarza się przy zderzeniach. Szwankują u nas drogi, egzekwowanie prawa, świadomość społeczna i kultura jazdy.
I nie dziwi mnie, że nie wprowadzają takich kursów i takich wymogów na prawko, jak w Finlandii, gdzie do egzaminu przygotowuje się minimum dwa lata. Wtedy byłaby dwukrotnie mniejsza zdawalność, ale też dziesięciokrotnie większe umiejętności, więc zyski po prostu by spadły. I dla przedsiębiorców związanych z motoryzacją, i dla państwa.