18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Przed chwilą
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
🔥 Koniec jazdy - teraz popularne

#wojna

Żołnierz i poeta

metalhead12013-08-05, 11:32
Krzysztof Kamil Baczyński był polskim poetą czasów wojennych. Jako żołnierz Armii Krajowej dotarł do stopnia podchorążego, był również podharcmistrzem Szarych Szeregów. W czasach okupacji ściśle związany z pismem „Płomienie” i miesięcznikiem „Droga”. Śmierć poniósł jako żołnierz batalionu „Parasol” Armii Krajowej w czasie powstania. Urodził się 22 stycznia w Warszawie. Był synem Stanisława Baczyńskiego oraz Stefanii Zieleńczyk. Ojciec był związany z PPS, a matka katoliczką zasymilowaną z rodziny żydowskiej.

W czasach gimnazjalnych Krzysztof odznaczał się jako znawca literatury jego czasów. Znał także ponadprzeciętnie literaturę francuską, również zdarzało mu się pisać w tym języku. Należał do Organizacji Młodzieży Socjalistycznej „Spartakus” pod patronatem PPS. Był sympatykiem trockizmu. Nie chodził do szkoły co niosło ze sobą, że miał słabe oceny. W 1937 roku został członkiem Komitetu Wykonawczego „Spartakusa” oraz został współredaktorem pisma „Strzała”.

W momencie wybuchu wojny chciał podjąć studia na Akademii Sztuk Pięknych. Po utworzeniu getta w 1940 r. został wraz z matką po aryjskiej stronie, ryzykując życie gdyby rozpoznano ich żydowskie pochodzenie. 3 czerwiec 1942 r. był szczęśliwą chwilą w jego życiu, gdyż ożenił się w tedy z Barbarą Drapczyńską w kościele św. Trójcy na Solcu. Od jesieni 1942 aż do lata 1943 studiował polonistykę na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Od lipca 1943 r. działał pod ps. „Krzysztof Zieliński” jako sekcyjny w II plutonie „Alek” 2. kompanii „Rudy” batalionu Zośka Ak w stopniu starszego strzelca. Porzucił studia dla konspiracji w AK. Uczestniczył w akcji wykolejenia pociągu niemieckiego na odcinku Tłuszcz-Urle 27 kwietnia 1944 r.

Po zakończeniu Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty „Agricola”, komendant por. „Gustaw” otrzymał stopień strzelca podchorążego rezerwy piechoty. Jednocześnie kierował działem poezji miesięcznika społeczno-literackiego „Droga”, wydawanego od grudnia 1943 r. do kwietnia 1944 r. Z rozkazu pchor. Andrzeja Romockiego „Morro” z 1 lipca 1944 r. został zwolniony z funkcji w 2. kompanii batalionu „Zośka” jednocześnie poproszony o objęcie nieoficjalnego stanowiska szefa prasowego kompanii. Kilka dni potem przeszedł do harcerskiego batalionu „Parasol”. Objął tam stanowisko zastępcy dowódcy III plutonu 3. kompanii. Przyjął pseudonim „Krzyś”. W momencie wybuchu powstania warszawskiego znajdował się w okolicy pl. Teatralnego, gdzie został wysłany po odbiór butów dla oddziału. Nie mógł się przedostać na miejsce koncentracji swojej jednostki, przyłączył się więc do ochotniczego oddziału dowodzonego przez ppor. „Leszka” (Lesława Kossowskiego).

Krzystof Kamil Baczyński umarł na posterunku w pałacu Blanka 4 sierpnia 1944 r. około godziny 16. Został śmiertelnie raniony przez niemieckiego strzelca wyborowego prawdopodobnie znajdującego się w Teatrze Wielkim. W powstaniu warszawskim zginęła także jego żona. Pośmiertnie został odznaczony Medalem za Warszawę 1939-1945 i Krzyżem Armii Krajowej. Pochowany na tyłach Pałacu Blanka. Po wojnie jego ciało przeniesiono na Cmentarz Wojskowy na Powązkach.

tekst skopiowany z portalu wmeritum

Do posłuchania wiersz Baczyńskiego "Elegia o... (chłopcu polskim)" w pięknym wykonaniu Fortecy.

Hotel

Logika2013-08-03, 21:33
Przychodzi Hitler do hotelu. Recepcjonistka zadaje mu pytanie:
-czy chciałby pan może pokój?
-nie-odpowieda Hitler
Dalszy ciąg zdjęć związanych z II Wojną Światową.Poprzedni temat: sadistic.pl/zdjecia-z-ii-wojny-swiatowej-vt219041.htm

Rozbity B-24 na lotnisku w San Giovanni



Zniszczony ciężki, amerykański bombowiec Consolidated B-24M-5-FO Liberator (numer seryjny 44-50468) z 740. Szwadronu należącego do 455. Grupy Bombowców wchodzącej w skład 15. Armii. Skutkiem katastrofy była śmierć 15 członków załogi.

Żołnierze Wehrmachtu w niewoli sowieckiej.


Historycy, badając powojenne dokumenty, twierdzą, że w okresie od dnia 22 czerwca 1941 r. do końca wojny, do niewoli sowieckiej trafiło 5.700.000 żołnierzy Wehrmachtu. Na początku 1945 roku, 930.000 z nich znajdowało się w obozach jenieckich. 1.000.000 więźniów, którzy służyli w oddziałach pomocniczych (Hilfswillige) zostało zwolnionych z obozów. 3.300.000 (57%) zmarło, z czego prawie 2 mln z nich w lutym 1942 roku.

Rosyjski jeniec wojenny i żołnierze Waffen-SS


Sowiecki jeniec wojenny, nazwisko i stopień są nieznane. Z jakiegoś powodu, żołnierze Waffen-SS wiozą go z tyłu ciężarówki.
Za plecami rosjanina - ciężarówka radzieckiej produkcji - ZIS-5.

Zatonięcie japońskiego lotniskowca „Zuikaku"



Ostatnie opuszczanie flagi(żołnierze salutują) na japońskim lotniskowcu „Zuikaku" („Żuraw Przynoszący Szczęście"). Załoga znajduje się na rufie lotniskowca.

"Zuikaku" został zatopiony przez amerykańskiego lotniskowiec w bitwie pod Leyte, gdzie był flagowym okrętem admirała Jisaburō Ozawy. Zostało uratowanych 47 oficerów i 815 marynarzy.


Martwy radziecki żołnierz z granatem.



Ciało radzieckiego żołnierza ściskającego w ręce granat(RGD-33)

Fontanna „Taniec Dzieci” w Stalingradzie.



Słynne zdjęcie - fontanna „Taniec Dzieci" na placu stacji w Stalingradzie po hitlerowskim nalocie. Dworzec został zbombardowany 23 sierpnia 1942 roku.

Wojska radzieckie zdobywa Frauenburg.



Wojska radzieckie zajmują Frauenburg w Prusach Wschodnich, dzisiejszy Frombork.

Data zrobienia zdjęcia: luty 1945

Sowieccy saperzy w Stalingradzie



Sowieccy saperzy odminowują pole minowe wroga w rejonie Stalingradu.Żołnierz uzbrojony w pistolet maszynowy PPSh-41.
Mina na zdjęciu - niemiecki przeciwpancerny Tellermine 35 (T.Mi.35). Na wyposażeniu armii niemieckiej od 1935 roku. 5,5 kg materiałów wybuchowych.

Data zrobienia zdjęcia: listopad 1942


Zakamuflowane T-34



Ukryte sowieckie, średnie czołgi T-34 w kamuflażu zimowym. Karabin wiszący na pancerz - niemiecki Mauser Kar-98 R.

Data: styczeń 1942 roku
Miejsce: Rzhev


Niemieccy jeńcy pojmani przez żołnierzy 3. Frontu Białoruskiego.




Niemieccy jeńcy pojmani w strefie ofensywnej 3. Frontu Białoruskiego .

Data wykonania zdjęcia: 1944 rok


Niemieccy żołnierze sprawdzają wytrzymałość szubienicy



Miejsce: Smoleńsk, ZSRR
Data: 02.06.1942


Polscy żołnierze w czeskiej/polskiej wsi Komorní Lhotka (Ligotka Kameralna)



Polscy żołnierze pozują z herbem Czechosłowacji zdjętym podczas przejmowania czeskiej wsi Komorní Lhotka.

Miejce: Komorní Lhotka, Czechosłowacja
Data: październik 1938 roku

Takie tam fotki

j................s • 2013-08-02, 20:51

Reszta ciekawostek w komentarzu



Proszę modów o edycję bo coś zawiecha na sadolu jest
Kilka zdjęć z okresu II wojny światowej

Amerykański oddział unika ognia snajperskiego.

Walki w Zachodnich Niemczech. Amerykańscy żołnierze po stracie członka oddziału, próbują przebiec na drugą stronę ulicy, będąc osłaniani przez Shermany.

Stalin osobiście sprawdza radzieckie czołgi



Stalin uczestniczy w inspekcji sowieckiego „SU-152”

Miejsce zrobienia zdjęcia: Kreml, Moskwa
Data: 8 sierpnia, 1943 roku

Niemieccy żołnierze składają papierowy model radzieckiego czołgu KV-1



Czołgiści niemieccy składają papierowy model radzieckiego KV-1. Na stole jest jeszcze inny model - radziecki czołg ciężki KV-2. W początkowym okresie wojny, niemiecki przemysł produkował takie pomoce wizualne. Podczas montażu, żołnierze zapamiętywali wyposażenie i sylwetki czołgów wroga.
Takiej samej metody używali Brytyjczycy podczas Bitwiy o Anglię - niemieckim modelem samolotów w skali 1/72 wydano rolnikom mieszkających na wybrzeżu kanału La Manche, którzy informowali o nadlatujących samolotach nieprzyjaciela


Niemiecki żołnierz pod Stalingradem.


Rosyjski żołnierz z pistoletem maszynowym(PPSh-41) pilnuje pojmanego niemca.

Miejsce zrobienia zdjęcia: Stalingrad, ZSRR
Data: Styczeń, 1943


Niemiecki żołnierz dobija sowieckiego snajpera.


Niemieccy żołnierze z 689 oddziału Żandarmerii Polowej, dobijają rannego, sowieckiego snajpera.Snajper przez 2 dni strzelał do niemieckich oficerów. Po zapędzeniu na pola pszenicy, zostaje zastrzelony za pomocą pistoletu maszynowego(9mm ERMA-Vollmer).

Miejsce: Vitebsk
Data: 1941


Załoga samochodu pancernego BA-10


Miejsce: Rostov-on-Don
Data: 1943


SS-mani dzierżący bitewne trofeum



Członkowie Dywizji SS „Das Reich” dumnie pokazują sowiecką flagę, zdobytą w bitwie. Po lewej stoi okoliczny mieszkaniec, który stara się tłumaczyć na niemiecki, napis znajdujący się na tkaninie.

Rosjanin musiał zauważyć, że niemcy trzymają flagę Grupy Pionierów ( organizacja dla dzieci w ZSRR - odpowiednik „Hitlerjugend" w Niemczech)


Kapitulacja Niemców na Prusach Wschodnich



Kapitulacja niemców na dzisiejszej Mierzei Wiślanej. Sowieci przyjmują kapitulację z rąk Niemiecki oficerów.

Miejsce: Prusy Wschodnie
Data: 9 maja, 1945 roku

Polscy żołnierze zajmują czeskie/polskie miasto Cesky Tesin (Czeski Cieszyn).


W październiku 1938 roku Czeski Cieszyn został zajęty przez wojska polskie w trakcie aneksji Zaolzia i włączony do miasta Cieszyna jako Cieszyn Zachodni.

Miejsce zrobienia zdjęcia: Cesky Tesin, Czechosłowacja
Data: 11 października, 1938 roku


General Anton Dostler przed egzekucją




Niemiecki General Anton Dostler został skazany na śmierć za domniemaną egzekucje 15 amerykańskich komandosów, którzy poddali się Niemcom. Zdjęcie zrobione w momencie przywiązywania generała do pala.

1 Sierpnia

Nazgul14582013-08-01, 14:37
Rocznica powstania warszawskiego

1 sierpnia słabo uzbrojone warszawskie oddziały AK uderzyły na wyznaczone przez dowódców cele. Szybko okazało się, że „furia odwetu” nie zastąpi broni i amunicji. Na wołanie o pomoc odpowiedzieli jedynie piloci dywizjonów specjalnych.

W bazie lotniczej nieopodal miasta Brindisi w południowych Włoszech stacjonowała polska eskadra nr 1586, wchodząca w skład 138 specjalnego dywizjonu RAF, wykonującego misje dla SOE (Kierownictwa Operacji Specjalnych). Zadaniem pilotów eskadry było wykonywanie lotów nad okupowaną Europą - zrzucali agentów oraz zaopatrzenie dla oddziałów partyzanckich.

Wybuch powstania w Warszawie wywołał na pilotach eskadry ogromne wrażenie. Wydawało się oczywiste, że doświadczone załogi, wykonujące już loty nad Polską, powinny polecieć ze zrzutami nad walczącą stolicę. Inne zdanie mieli Brytyjczycy – dowódca brytyjskich sił powietrznych w rejonie Morza Śródziemnego, marszałek lotnictwa John Slessor, obawiając się wysokich strat i uznając jednocześnie, że ziemie polskie są radzieckim teatrem operacyjnym, zabronił wykonywania lotów nad Warszawę, zezwalając jednak na zrzuty dla oddziałów partyzanckich walczących w Małopolsce. Polscy piloci postanowili to wykorzystać, nie mieli jednak zamiaru podporządkować się jego decyzji.

Z Brindisi nad Powązki

Do wyprawy, mającej odbyć się w nocy z 3 na 4 sierpnia wyznaczono 14 załóg – 7 polskich i 7 brytyjskich. Dowódca eskadry, mjr Eugeniusz Arciuszkiewicz, wykonując bezpośredni rozkaz Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, wybrał cztery najbardziej doświadczone załogi (do pierwszego lotu zgłosili się na ochotnika wszyscy piloci eskadry), które łamiąc zakaz Brytyjczyków miały przeprowadzić zrzut.

Wyznaczone załogi poleciały na trzech amerykańskich bombowcach B-24 Liberator i jednym brytyjskim, mniej lubianym przez pilotów, Halifaksie. Każda maszyna zabrała około dwóch ton zaopatrzenia w metalowych, 2,5-metrowych zasobnikach zrzucanych na spadochronach, zawierających przede wszystkim amunicję, broń maszynową oraz, najcenniejsze – granatniki przeciwpancerne PIAT.

Wielkie zasobniki umieszczono w lukach bombowych, mniejsze wyrzucał ręcznie tzw. dispatcher, żartobliwie nazywany przez innych lotników bagażowym lub wykidajłą (zdarzało się bowiem, że musiał „pomóc” mniej zdecydowanym skoczkom w opuszczeniu samolotu).

Obciążone ładunkiem i paliwem samoloty wystartowały wieczorem 3 sierpnia, kierując się na północ, nad terenami niemal całkowicie opanowanymi przez Niemców lub ich sojuszników. Najpierw nad Adriatykiem, później Jugosławią, Węgrami i Słowacją, wreszcie – okupowaną Polską. Trzy samoloty eskadry (jeden uszkodzony Liberator musiał zawrócić do bazy, zasobniki przejął oddział AK) zamiast nad Małopolskę, doleciały nad płonącą Warszawę. Nad miastem byli około pierwszej w nocy. Łunę pożarów piloci mogli dostrzec już w okolicach Dęblina. Do umówionego z dowództwem AK rejonu zrzutu na cmentarzach Powązkowskim i Żydowskim piloci podeszli na minimalnej wysokości i z niewielką prędkością, z wysuniętymi klapami i podwoziem, narażając się na silny ogień niemieckiej obrony przeciwlotniczej.

Jednak zrzut wykonano precyzyjnie – wszystkie zasobniki trafiły do powstańców, a polskie samoloty po 10-godzinnym locie w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych szczęśliwie powróciły do bazy w Brindisi. Gorzej powiodło się Brytyjczykom, którzy stracili nad Polską aż cztery maszyny (piąta rozbiła się przy lądowaniu).

Marszałek Sleesor, powiadomiony o niesubordynacji Polaków, zawiesił wszystkie loty eskadry, pozostawiając w ten sposób powstańców bez pomocy. Po stanowczej reakcji polskiego rządu Brytyjczycy 7 sierpnia zezwolili Polakom na kontynuowanie operacji, angażując kilka dni później lotników ze 178 dywizjonu RAF i południowoafrykańskiego 31 dywizjonu SAAF (nie ujmując niczego Brytyjczykom, południowoafrykańscy lotnicy swoim wyjątkowym poświęceniem zaskarbili sobie szczególny szacunek polskich kolegów).

Na liczącej niemal 1400 km trasie do Warszawy czekały na nich liczne stanowiska obrony przeciwlotniczej i bazy szczególnie niebezpiecznych nocnych myśliwców. Długość trasy powodowała, że powrót odbywał się już po wschodzie słońca, ułatwiając zadanie niemieckim bateriom. Jednak głównym powodem, dla którego misje nad Warszawą okazały się tak niebezpieczne, był zakaz lądowań na terenach zajętych przez Armię Czerwoną, mający utrudnić lub całkowicie uniemożliwić loty z zaopatrzeniem.

Warto też wspomnieć o zrzutach przeprowadzanych we wrześniu przez pilotów 2. Pułku Nocnych Bombowców „Kraków”. Wyposażony w przestarzałe dwupłatowe "kukuruźniki" pułk wykonywał loty w nocy, zrzucając - bez spadochronów - worki z żywnością, radziecką bronią i amunicją, rozbijającą się o miejski bruk i najczęściej niezdatną do użytku po takiej operacji. Metoda, jaką wykonywano te zrzuty, świadczy raczej o pozornym charakterze tych działań.

Pomoc z powietrza, niewystarczająca dla zmiany wyniku walk, została okupiona wielkimi stratami – w trakcie misji zginęło 215 żołnierzy – 78 Polaków, 126 Brytyjczyków, Kanadyjczyków i lotników z Południowej Afryki oraz 11 Amerykanów. W sierpniu i wrześniu lotnicy dywizjonów specjalnych wykonali łącznie 115 zrzutów nad Warszawą i okolicami. W samym mieście powstańcy przejęli 235 ze zrzuconych przez samoloty SOE 427 zasobników. Reszta trafiła w większości w ręce Niemców.

Jeszcze mniej efektywna okazała się operacja Frantic 7 – wielki rajd lotniczy z 18 września, w którym wzięło udział 110 amerykańskich "Latających Fortec" B-17, osłanianych przez 156 myśliwców Mustang (ten jeden raz Rosjanie wyrazili zgodę na lądowanie na swoich lotniskach samolotów z pomocą). Amerykanie przeprowadzili zrzut z wysokości ponad 5 tys. metrów, na skutek czego z 1284 zasobników w ręce powstańców trafiło zaledwie 228 – znane są relacje kombatantów, którzy po kapitulacji powstania mijali niemieckich żołnierzy obładowanych amerykańską bronią, czekoladą i papierosami.

Po raz ostatni polscy lotnicy polecieli nad Warszawę w nocy z 13 na 14 września 1944 r. Członek jednej z polskich załóg, sierżant Tadeusz Ruman tak wspominał swój ostatni lot nad walczące miasto: "Najbardziej dramatyczny był nasz ostatni lot. Dotarliśmy do Polski na dwóch silnikach. Wtedy staciliśmy cztery nasze maszyny. Ten ostatni raz leciałem Liberatorem. Strasznie ostrzeliwali nas Niemcy na Mokotowie. Było ciemno, nie mieliśmy nawet szans skakać na spadochronach, bo byliśmy za nisko. Zdecydowaliśmy, że lecimy na południe nabrać wysokości i wtedy wyskoczymy. Nie mogliśmy lądować, ale z czasem te dwa silniki się ustabilizowały. Jeszcze pod Krakowem cofający się mały oddział niemiecki nas zaatakował. Seria z karabinu maszynowego przeszła po całym samolocie, ale przelecieliśmy jeszcze przez góry i chcieliśmy skakać w Jugosławii. Będąc coraz bliżej bazy, postanowiliśmy, że próbujemy wrócić do Brindisi. Wskaźniki pokazywały nam, że hamulce działają. Naprawdę jednak wszystko było poprzestrzelane, hamulców nie było. Gdy wylądowaliśmy, mechanicy sprawdzili, że paliwa mieliśmy jeszcze na 5 minut. Sprawdzono nam też spadochrony. Okazało się, że były podziurawione, przestrzelone. Gdybyśmy na nich wyskoczyli, to byśmy zginęli, bo malutka dziurka może rozerwać czaszę spadochronu. To był cud, że wróciliśmy. Kiedy wyszedłem z samolotu, ucałowałem ziemię i dziękowałem Bogu za ocalenie życia."

Poza uznaniem żołnierzy AK za kombatantów, czego domagał się rząd polski, zrzuty były jedyną pomocą udzieloną przez aliantów powstańcom warszawskim.

Moździerz Karl Gerät

mr_9mm2013-08-01, 13:23
60-cm Karl Gerät 040 Uwaga długi temat
Karl Gerät był samobieżnym moździerzem(był to najcięższy moździerz IIWŚ), zaprojektowanym przez firmę Rheinmetall-Borsig do walki z umocnieniami Linii Maginota. Wyprodukowano tylko 6 egzemplarzy, którym nadano imiona bogów germańskich(Adam, Ewa, Ziu, Thor, Odin i Loki). Zanim jednak armia otrzymała pierwsze egzemplarze-bitwa o Francję była skończona. Karl Gerät przez długi czas nie miał okazji zaprezentować swoich możliwości. Wprawdzie niektóre egzemplarze brały udział w walkach na początku operacji Barbarossa, jednak były to sytuacje epizodyczne(jeden z nich-Ewa został wtedy dość poważnie uszkodzony). Prawdziwa okazja nadeszła wraz z oblężeniem Sewastopola w 1942r. W tym wydarzeniu wzięły udział 2 egzemplarze(Thor i Ziu), które w maju i czerwcu wystrzeliły ok. 197 pocisków.

Karl okazał się tylko połowicznie udaną bronią oblężniczą. Pocisk kalibru 600mm robił swoje, ale na tym niestety zalety się kończą. Aby jednak w pełni móc opisać jego charakterystykę, trzeba wpierw przyjrzeć się konstrukcji tego moździerza.
Schemat działa

Moździerz montowano na samojezdnej, gąsienicowej lawecie, napędzanej silnikiem benzynowym Daimler-Benz MB503, o pojemności 4450 cm³ i mocy 580 KM. Silnik umożliwiał jazdę z prędkością 10 km/h. Zgodnie z projektem wylot lufy moździerza był skierowany ku tyłowi pojazdu - na swoje stanowisko ogniowe moździerz wjeżdżał na wstecznym biegu. Przed rozpoczęciem ostrzału musiał on osiąść na podłożu, aby odciążyć zawieszenie.

Co do skuteczności bojowej, to przedstawiała się ona następująco:
Pocisk 600mm przebijał warstwę 2,5 metra betonu; trafienie w kamienicę powodowało, że pocisk przebijał kolejne stropy i zazwyczaj eksplodował w części parterowej, powodując zburzenie całej kamienicy i zasypanie piwnic pełnych ludności cywilnej. Broń charakteryzowała się bardzo małym(jak na ten kaliber) rozrzutem pocisków-co było ważną zaletą.

Szybkostrzelność natomiast, pozostawiała wiele do życzenia-wynosiła ok. 6 do 12 pocisków/godzinę.
Pocisk miał masę 2,7 tony, a zasięg broni wynosił zaledwie niecałe 3km. Ładowanie pocisku do działa.
Załogę stanowiło 15-17 żołnierzy, a wraz z ochroną i obroną przeciwlotniczą dawało to 109 osób.

Dopiero w późniejszych latach dokonano usprawnień polegających na wydłużeniu lufy i zmianie typu pocisku, co znacząco zwiększyło donośność(aż do 10,7km) i ułatwiło ładowanie(nowe pociski miały mniejszą masę).
Ostatnią akcją bojową moździerza Karl, było powstanie warszawskie. W akcji wzięły udział 3 egzemplarze, które ostrzeliwały pozycję powstańców, a także pozycje sowieckie.

Jak można w kontekście powyższych wywodów ocenić tą konstrukcję? Nie należy mówić, że był konstrukcją nieudaną. Zamiast tego lepiej użyć słowa niepraktyczną; nieprzystosowaną do nowoczesnego, dynamicznego pola walki.

Filmik z akcji:





Reszta fotek i ciekawostki w komentarzach.

Dariusz Kwicień o nazistach

Pierwszy2013-07-30, 0:55
Pierwsza część prelekcji Dariusza Kwietnia na temat nazistów. Bardzo długie i bardzo ciekawe. W programie między innymi: czy sam Hitler mógł sprawować władzę nad III Rzeszą, fascynacja mistycyzmem, badania nad tworzeniem super technologii i super człowieka, okrutne doświadczenia nad ludźmi w obozach koncentracyjnych (np. przeszczep zwierzęcych kończyn ludziom. Jaki był tego efekt?) Polecam obejrzeć wszystkie części, które tworzą całość.

Lady Be Good

1................u • 2013-07-26, 23:56
4 kwietnia 1943 roku załoga B-24 Liberator o numerze 64 wyruszyła, wraz z 25 innymi bombowcami, w kierunku Neapolu. Celem bombardowania miały być lotniska znajdujące się w pobliżu miasta. Była to pierwsza misja bojowa załogi "Lady Be Good". Pierwsza i ostatnia.
Akcja rozpoczęła się o godzinie 13.30. Zgodnie z planem bombardowanie przeprowadzono o zmroku. Mimo zmasowanego ognia artylerii przeciwlotniczej, nie utracono żadnej maszyny. Na macierzystym lotnisku w Soluch oczekiwano ze zniecierpliwieniem na powrót lotników. Bezpiecznie wylądowało 25 bombowców. Brakowało jednego - "Lady Be Good".
Wieża kontrolna w Benina odebrała komunikat Liberatora o numerze 64. Porucznik William J. Hatton twierdził, że nie są w stanie zlokalizować Soluch. Poprosił więc o współrzędne lotniska w Benina. Niestety "Lady Be Good" nigdy tam nie wylądował.
Na rozwiązanie zagadki zaginionego samolotu trzeba było czekać wiele lat. W 1959 roku poszukiwacze ropy naftowej na Saharze odnaleźli jego wrak 700 kilometrów na południe od Benghazi. Ciał załogi nie było w rozbitym samolocie. Rozpoczęło się dochodzenie, które miało ustalić przyczyny katastrofy oraz los załogi.
Po wstępnych oględzinach wraku stwierdzono brak spadochronów. Oznaczało to, że załoga wyskoczyła z lecącego samolotu setki kilometrów od lotniska docelowego. Co sprawiło, że Liberator aż tak zboczył z kursu?
Gdy porucznik William J. Hatton nawiazał kontakt z wieżą kontrolną w Benina, jego samolot znajdował się na południowy wschód od niej i zmierzał w kierunku Pustyni Libijskiej. Było to spowodowane wiatrem, który zmienił kierunek na północno-wschodni. Maszyna wykonała niekontrolowany zwrot na południe.
Kolejnym czynnikiem, który wpłynął na los załogi "Lady Be Good" były prymitywne urządzenia nawigacyjne. Kontroler na lotnisku w Benina poinformował załogę, że znajdują się na kursie 330. W rzeczywistości B-24 leciał kursem 150 (sygnał goniometru brzmi tak samo z kursu 330, jak i 150).
Gdy zaczęło brakować paliwa załoga ewakuowała się. To był początek powolnej agoni amerykańskich lotników. Starali się odnaleźć na środku pustyni. Zostawiali sobie wskazówki i rozpaczliwie szukali, operając się na błędnych danych, Morza Śródziemnego. Ich walka z przeznaczeniem zakończyła się na ogromnym pustkowiu.

Mimo upływu czasu samolot był w doskonałym stanie (dzięki warunkom panującym na pustyni).






Załoga "Lady Be Good" przed pierwszą misją bojową.


Szczątki lotników



Trasa lotu "Lady Be Good"


źródło: Maciej Karalus,Tajemnice II Wojny Światowej,Publicat.