Nowelizacja kodeksu karnego: samo zobaczenie dziecięcej pornografii będzie ścigane przez prokuraturę
Wczoraj weszła w życie nowelizacja kodeksu karnego w Polsce. Z perspektywy internautów najbardziej interesująco zapowiadają się zmiany dotyczące zaostrzenia kar za przestępstwa seksualne wobec małoletnich, otwierające drogę do karania wszystkich tych, którzy jedynie zobaczą nielegalne materiały pornograficzne.
Karanie za sam kontakt z pewną klasą treści nie jest niczym nowym w tradycji prawnej cywilizacji Zachodu. Podczas prób rekatolicyzacji Anglii prowadzonych przez królową Marię I (zwaną przez lud „Krwawą Marią”) srodze karano osoby, którym udowodniono samo zapoznanie się z heretyckimi, protestanckimi materiałami. To jednak zamierzchłe czasy – znacznie lepiej Polacy zapewne kojarzą ustawę o obronie pokoju, wprowadzoną przez stalinowskie władze PRL, na mocy której słuchanie Radia Wolna Europa było zbrodnią przeciwko pokojowi, karaną nawet 15 latami pozbawienia wolności. Po drugiej stronie żelaznej kurtyny też można było znaleźć przypadki karania za zapoznawanie się z zakazanymi treściami – intensywna polityka denazyfikacji powojenny Niemiec wiązała się z karaniem osób posiadających nawet niewinne pamiątki z czasów Hitlera.
Wprowadzona wczoraj nowelizacja Kodeksu karnego, reklamowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości jako wprowadzająca większą ochronę małoletnich przed pornografią, tworzy podobną klasę zakazanych treści, których samo obejrzenie na terenie Rzeczpospolitej wiąże się z sankcją karną. Do tej pory prokuratura ścigała tych, którzy rozpowszechniali i posiadali materiały pornograficzne z udziałem małoletnich, teraz karane będzie także uzyskanie do nich dostępu. Co więcej, zmieniono przy tym definicję pornografii dziecięcej – są to teraz materiały z udziałem małoletnich poniżej 18. roku życia, a nie jak dotychczas, poniżej 15 roku życia.
Nie można zapomnieć, że objęte sankcją karną są także materiały pornograficzne z udziałem osób dorosłych, jeśli prezentowana jest w nich (bliżej niezdefiniowana) przemoc, lub też dochodzi do udziału zwierząt. Maksymalny wymiar kary pozbawienia wolności za produkcję, utrwalanie, sprowadzanie, przechowywanie, posiadanie, rozpowszechnianie lub prezentowanie treści został podwyższony z 8 do 12 lat.
Łatwo zrozumieć intencje ustawodawcy, pragnącego wpisać się w powszechną dziś na całym świecie wojnę z pornografią dziecięcą – oficjalnie jest to wprowadzenie do polskiego porządku prawnego postanowienia Dyrektywy 2011/93/UE Parlamentu Europejskiego i Rady Europy. Jednak każdego, komu bliskie są kwestie wolności obywatelskich, powinny niepokoić możliwości nadużyć wiążących się z nowym prawem. Możliwość postawienia komuś niszczących życie zarzutów – oskarżenia o pedofilię, dziś rozpoznawaną jako nomen omen, zbrodnię – może być chętnie wykorzystywana zarówno przez osoby prywatne, pragnące zaszkodzić swoim wrogom, jak i przez służby, przygotowujące prowokację tylko po to, by wyeliminować z życia publicznego krytyków rządu.
Przygotowanie ataków z wykorzystaniem techniki honeypotów jest przecież dziecinnie łatwe: wystarczy przygotować serwis z nielegalną pornografią, zalinkować do niego w niewidocznej pływającej ramce, wysłać ofierze ataku adres strony do zobaczenia, i czekać aż kliknie, pozostawiając swój adres IP w logach serwera. To wystarczy prokuraturze, by wszcząć postępowanie. Przygotować się można też na ataki z wykorzystaniem wardrivingu – włączenie się do niezabezpieczonej lub słabo zabezpieczonej sieci Wi-Fi, tylko po to, by za jej pomocą pobrać zakazane treści. Konsekwencje dla ofiar są dość nieprzyjemne, niedawno Ars Technica przedstawiła historię rodziny, która odwiedzona została przez policję po tym, gdy jej adres IP wypłynął w sieci P2P wykorzystywanej do wymiany nielegalnej pornografii.
Nowelizacja otwiera też u nas drogę do spraw znanych do tej pory tylko ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wielu nastolatków zostało już skazanych za produkcję „dziecięcej pornografii”, polegającą na tym, że robili sobie roznegliżowane zdjęcia i wysyłali je innym nastolatkom (oskarżanym wówczas także za posiadanie takiej „dziecięcej pornografii”). Podniesienie zakazanego wieku do 18 lat, w połączeniu z płynną definicją pornografii, oznaczać może, że problemy może mieć wiele serwisów internetowych z modelkami, takich jak maxmodels, gdzie reklamowało się wiele 16- czy 17-letnich dziewcząt, nierzadko w dość odważnych (z punktu widzenia konserwatysty obyczajowego) pozach.
Warto też podkreślić, że nawet w Stanach Zjednoczonych, przewodzących dziś w walce z dziecięcą pornografią, kwestia karania za oglądanie nie została jednoznacznie rozstrzygnięta. Choć prawo federalne zakazuje patrzenia, to jednak wiele legislatur stanowych ma do tego inne podejście. Przykładowo w 2012 roku sąd apelacyjny w Nowym Jorku orzekł niewinność człowieka skazanego za to, że w pamięci podręcznej jego przeglądarki znaleziono kilkadziesiąt zakazanych zdjęć. Oskarżony bronił się wówczas tym, że jego komputer został zainfekowany wirusem, a on sam nie miał nigdy zamiaru oglądać nielegalnej pornografii. Orzekający w sprawie sędzia Ciparick stwierdził wówczas, że samo oglądanie obrazów wyświetlanych przez przeglądarkę nie może, pod nieobecność innych dowodów, zostać uznane za posiadanie lub pobieranie w sensie prawa karnego.