Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika.
Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:
Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:
Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics: Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
News nie dotyczy naszych pięknie opalonych braci i sióstr przybywających ku nam z terenów przesiąkniętych straszliwą wojną o demokrację i dobro przyszłych pokoleń tam zamieszkalych, jednak pokazuje, jak nadmierne wciskanie dobra i pomocy ludziom którzy nie są do niej przyzwyczajeni - a zamiast mózgów mają upośledzone chomiki - się kończy..
Rodzina lewicowych działaczy uciekła z własnej farmy po tym jak przyjęli na jej terenie ponad 100 uchodźców uciekających przed “ksenofobiczną nagonką”.
W okolicach Cato Ridge w Południowej Afryce rodzina założyła farmę o nazwie „Farma Nadziei”. Państwo Wartnaby postanowili przyjąć 139 obywateli Burundi i Kongo, którzy twierdzili, że uciekają przed prześladowaniami. Zapewniono im noclegi, opiekę i odpowiednie warunki sanitarne. Zaoferowano także możliwość podjęcia pracy na farmie. Jednak po paru miesiącach państwo Wartnaby, razem z 10 swoich dzieci, musieli ewakuować się z farmy ponieważ grożono im śmiercią. Uchodźcy włamali się nawet do domu rodziny a także spalili dużą część farmy, na której sami mieszkali.
Co dziwne, ze strony władz i części mediów pojawiły się głosy oskarżające rodzinę Wartnaby o „niedostateczną pomoc” dla imigrantów. Rodzina obecnie ukrywa się, bowiem uchodźcy cały czas grożą śmiercią gospodarzom.