Nie żebym go bronił, ale w każdej grupie społecznej są ci źli i ci dobrzy. A z pedofilią księży jest tak że jeśli trafi się jakiś skurwysyn, to media robia to tak że od razu oczerniani są wszyscy duchowni. I choćby jakiś klecha był bardzo dobrym człowiekiem to i tak w oczach tej niby oświeconej, nowoczesnej i zajebistej części społeczeństwa głosującej na PO albo palikota, jest tylko nic nie wartym gwałcicielem dzieci. Do kurwy nędzy tak samo jak nie każdy dres kradnie i napada, nie każdy metal jest satanistą tak i nie każdy ksiądz jest pedofilem. A tego wykastrować i do więzienia na 10 lat albo i więcej, koledzy spod celi go porządnie ukarają.
Czternastoletnia Hayley Stark (Ellen Page) czatuje z Jeffem Kohlerem (Patrick Wilson), przemiłym i eleganckim artystą fotografikiem. Z pozoru niewinne słowa są śmiertelnie niebezpieczną grą. Jeff proponuje spotkanie w kawiarni, dziewczynka zgadza się i już wkrótce zamykają się za nią masywne drzwi mieszkania dwukrotnie starszego od niej mężczyzny. Wszystko układa się zgodnie z planem drapieżcy. Ofiara zgadza się na sesję zdjęciową, sama nawet chce się rozebrać. W sieć wpadła łatwa zdobycz... To wszystko jest jednak grą pozorów. Nic tu nie jest takie, na jakie wygląda. Żaden twój domysł się nie sprawdzi. Kolejny zwrot akcji wywróci do góry nogami twoje wyobrażenia. Pytanie brzmi; kto tu tak naprawdę jest łowcą, a kto ofiarą? Odpowiedzi nie poznasz do ostatniej sekundy filmu. Może nawet nie poznasz jej nigdy...