Ozzy kosztuje drinka
jak ktos nie rozumie angielskiego to niech sie nie martwi, za niedlugo 1 wrzesnia.
No dobrze panie Osbourne, zadam panu pytanie - mówi lekarz. - zażywał pan jakieś niedozwolone środki? Przyszedłem do niego, kiedy postanowiłem się oczyścić. Ponad czterdzieści lat piłem na umór i brałem prochy, więc chciałem sprawdzić, jakie wynikły z tego szkody.
-Hm-mówię z lekkim śmiechem - paliło się trochę zioła.
-i tyle?
-Tak tyle.
Lekarz prowadzi swoje śledztwo i sporządza notatki. Nagle pyta:
-na pewno?
-Hm - mówię i znowu się lekko śmieję - nie gardziłem też speedem. Dawno temu wie pan.
-No więc marihuana i trochę speedi?
-mniej więcej.
Lekarz dalej coś zapisuje, ale po chwili znowu przerywa.
-Jest pan absolutnie pewny, że to była tylko marihuana i speed?
-Hm, zdaje się, że swego czasu kilka razy niuchnąłem starego, poczciwego baju-proszku - Zaczynam się rozgrzewać.
-A zatem marihuana, speed i... kilka ścieżek kokainy?
-mniej więcej
-Jest pan pewien?
-No.
-Chcę się tylko upew...
-A heroina się liczy?
-Owszem liczy się
-Aha no to heroina też. Raz czy dwa razy, nie więcej.
-Na pewno dwa raz czy dwa razy?
-Na pewno. Gówniane jebaństwo, ta cała heroina. Próbował pan kiedyś?
-Nie
-Za dużo rzygania, jak na mój gust.
-Mogą wystąpić silne mdłości to prawda
-Tylko się wóda przy tym marnuje.
-Dobra! - denerwuje się lekarz - Koniec tego! są jakieś narkotyki, których pan nie brał?
Milczenie.
-Słucham, panie Osbourne.
-Nie, chyba nie znam takich.
Jeszcze dłuższe milczenie. Wreszcie lekarz mówi:
-A co z alkocholem? Wspominał pan o piciu. Ile jednostek dziennie?
-No może cztery. Plus minus.
-Można jaśniej?
-Cztery butelki hennessy. Ale to zależało.
-Od czego?
-Jak długo spałem między jedną a drugą.
-Tylko hennessy?
-Piwo się pewnie nie liczy?
Lekarz kiwa głową, wzdycha głośno i zaczyna precierać oczy.
Wygląda jak by chciał iść do domu.
-Pali pan, panie Osbourne?
-Od czasu do czasu.
-A to ci niespodzianka. Ile dziennie, jak pan myśli?
-Ze trzydzieści parę.
-Jaka to marka papierosów>
-Mówię o cygarach. Papierosów nie liczę.
Lekarz robi się bardzo blady.
-Czy od dawna wygląda tak pański zwykły dzień? - pyta.
-A który mamy rok?
-2004.
-W takim razie prawie od czterdziestu lat.
Czy w przeszłości robił pan jeszcze coś, co ma znaczenie z medycznego punktu widzenia? - pyta lekarz.
-Hm, raz uderzył we mnie samolot, no, w pewnym sensie. Złamałem kark, gdy jeździłem na quadzie. Dwa razy umierałem w śpiączce. Przez dwadzieścia cztery godziny miałem AIDS. I myślałem, że mam stwardnienie rozsiane, ale okazało się. że to parkinsonizm. Kiedyś rozerwałem sobie klekotkę. A, i kilka razy miałem rzeżączkę. Do tego ze dwa ataki: jeden gdy wypiłem kodeinę w Nowym Jorku, drugi zaś w Niemczech, gdy załatwiłem się pigułką gwałtu, To chyba wszystko, chyba że przedawkowanie lekarstw na receptę też się liczy.
Lekarz kiwa głową. Potem chrząka, rozluźnia krawat i mówi:
-Mam już tylko jedno pytanie panie Osbourne.
-Proszę pytać.
-Dlaczego pan jeszcze żyje?