OFE - czyli ubój rytualny dojnej krowy
OFE – ubój rytualny dojnej krowy
"Był kiedyś taki rysunek w prasie amerykańskiej, bodaj w New Yorkerze… Gość jadąc samochodem potrącił krowę która rozmazana leży na masce. Z dala w kierunku stojącego samochodu leci zdenerwowany chłop z kosą. Musi że właściciel. Żona doradza mężowi: jak by zaczął coś o krowie to skieruj rozmowę na inny temat.
Podobną sytuację mamy obecnie w Polsce z systemem emerytalnym. Minister Rostowski zabił dojną krowę OFE. Zrobił to z premedytacją, upuszczając stopniowo krew. Obecnie opublikował raport z uzasadnieniem dlaczego ten ubój rytualny krowy był konieczny. Potrzebny był mianowicie do doraźnych sztuczek budżetowych bo budżet bez wołowiny OFE się rozpadnie.
Hej, woła, nie ma co żałować krowy bo była to krowa wściekła. Wprawdzie dojna ale doili ją i tak obcy grandziarze. Właśnie gonią nas z tyłu z kosami ale damy im heroiczny odpór. Odeślemy ich do domu, tak jak odesłaliśmy do domu kiedyś Eureko. Nie wiadomo tylko z jakim odszkodowaniem. Wiadomo natomiast kto je będzie płacił – właściciel krowy czyl lud polski który z krowy i tak nic nie miał. Ale teraz to będzie miał bo ZUS zasilony wołowiną z OFE będzie z jakichś powodów rewaloryzował puste konta jak wściekły, szybciej niż by rosły w OFE. Tyle dowodzi raport o OFE.
O OFE dyskutują więc teraz zawzięcie eksperci więksi i mniejsi. Jedni udowadniają że dojna krowa dojona przez obcy kapitał wspomagała wzrost PKB. Inni dowodzą że wręcz przeciwnie. Zdezorientowany lud nie wie komu wierzyć. Zamiast krowy widzi tylko że został zrobiony w konia i że na koniec, oskubany ze swoich emerytalnych centów, widzi okrzyczaną „polską reformą emerytalną” eksperta Góry i innych w tym samym punkcie wyjścia co 14 lat temu.
Tak to publikując jeden raport o uboju jednej dojnej krowy minister Rostowski skierował całą dyskusję na zupełnie inny temat. Bo istotnie temat zarżniętej rytualnie krowy OFE jest tematem zastępczym, rzuconym mediom i ekspertom aby sobie nieco powalczyli. Ktoś walkę tę może wygra, ktoś pewnie przegra. Ale główny wygrany jest już znany i główny przegrany też.
Głównym wygranym jest oczywiście rząd Tuska któremu po raz kolejny udało się uniknąć dyskusji o uboju prawdziwego rzeźneogo buhaja rozsadzającego budżet i uniemożliwiającego jakąkolwiek sensowną reformę emerytur. Jest nią nabrzmiała kwestia śmiesznie wysokich i społecznie nieuzasadnionych emerytur mundurowych i górniczych. Bez rozwiązania tej palącej kwestii, i bez drastycznego przycięcia rozbuchanych świadczeń w jednym, powszechnym systemie emerytalnym obejmującym wszystkich bez wyjątku, dyskusja o OFE nie ma po prostu większego sensu. Jest doraźnym plastrem, dyskusją zastępczą aby lud się wyszumiał i aby budżet się nie rozleciał jeszcze przed wyborami. I aby tylko nie poruszyć sedna rzeczy.
Ma to zresztą swoją logikę. Eliminacja emerytur mundurowych, górniczych i innych specjalnych przywilejów rodem z komunizmu to nie przelewki. Wymaga chwycenia buhaja za rogi i jego pokonanie, konfrontacji z mundurowymi. Jest ryzyko rozrób rozwydrzonej związkokracji na ulicach, palenia opon na skrzyżowaniach, kilofów, wywożenia w taczkach. Podejść do tego buhaja rząd się boi i woli obchodzić go z daleka. Byle do wyborów, a na razie dyskutujmy sobie do białego rana o OFE.
W międzyczasie głównym przegranym jest pozbawiony leadera z prawdziwego zdarzenia lud polski miast i wsi który za wszystkie te wariactwa socjału płaci przez nos, wszystko w imię emerytalnych mrzonek."