Trochę mnie zdziwiło, że na sadolu brak jakichkolwiek informacji na temat pięknie zapisanych kart historii miasta, w którym się urodziłem (Mławy).
Nie tylko w samej Mławie, ale i okolicach żyje wielu cyganów (tzw. romów - zapamiętajcie to słowo, bo później będzie się przewijać w miarę często), zdarzają się biedni, ale w oczy rzucają się najbardziej ci bogaci obwieszeni złotem i mieszkający w pałacach, dworkach, które bez problemu znajdziecie w internecie. Ale nie o tym...
Mława poza Grzesiem Skawińskim z Kombii, fabryką LG, Wardęgą S.A. piosenką o mławskiej policji, bitwy pod Mławą i paroma innymi rzeczami słynie z czegoś jeszcze. Jest to tzw. Pogrom Mławski.
Wydarzenia miały miejsce w przeciągu dwóch dni (26 i 27 czerwca 1991 roku). Impulsem do wybuchu kilkudniowych zamieszek był wypadek samochodowy, który nastąpił 23 czerwca około godziny 23.00 na przejściu dla pieszych przy ulicy Piłsudskiego (róg Zuzanny Morawskiej). Wypadek spowodował siedemnastoletni Roman Paćkowski, należący do mniejszości romskiej. Wbrew obiegowym opiniom sprawca posiadał prawo jazdy. Sprawca zbiegł z miejsca wypadku nie udzielając pomocy ofiarom i ukrył się. W wypadku zostało poszkodowanych dwoje Polaków: przebywający na przepustce dwudziestojednoletni żołnierz, który w wyniku obrażeń kilka dni po wypadku zmarł i towarzysząca mu siedemnastoletnia dziewczyna, u której zdarzenie spowodowało uraz psychiczny. Społeczność romska w Mławie przez dwa dni ukrywała sprawcę wypadku, odmawiając wskazania miejsca jego pobytu służbom porządkowym. W wyniku pertraktacji z wójtem społeczności romskiej 25 czerwca sprawca wypadku został przywieziony na komendę policji a w dniu następnym 26 czerwca przyprowadzono samochód, którym spowodowano wypadek. Ze względu na rosnące napięcie społeczne policja rozplakatowała informację o pojmaniu i osadzeniu w areszcie poza obrębem miasta sprawcy wypadku, jednak to nie zdołało uspokoić nastrojów. 26 czerwca (dwa dni po wypadku) tłum Polaków przez dwa kolejne dni, w różnych odstępach czasu i z różnym nasileniem, dokonywał czynnych napaści na domostwa, własność i mienie Romów zlokalizowane w różnych częściach miasta, uchodzących od lat za "cygańskie". Większość ludności romskiej w trakcie wydarzeń opuściła miasto, niewielki odsetek ukrywał się u Polaków. Nie doszło do fizycznej napaści na żadnego przedstawiciela mniejszości romskiej, a cała agresja tłumu skierowała się na niszczenie mienia. W wyniku zamieszek dokonano dużych zniszczeń w majątkach należących do Romów. W sumie zniszczono całkowicie siedemnaście domów, a częściowo (napastnicy nie zdołali się do nich wedrzeć) cztery, zdemolowano też dziewięć mieszkań. Do Mławy sprowadzono dodatkowe oddziały policji, wprowadzono godzinę policyjną. Premier Jan Krzysztof Bielecki powołał komisję specjalną, która oszacowała straty ludności romskiej poniesione w wyniku zamieszek na 4,8 mld złotych (480 000 PLN po denominacji). Wydarzenia zostały nazwane przez media pogromem mławskim. Za udział w zajściach zarzuty postawiono 21 osobom, 17 osób zostało skazanych na kary pozbawienia wolności od pół roku do 2,5 roku oraz grzywny i nawiązki, 10 osobom sąd zawiesił wykonanie kary i dał dozór kuratora.
Wypadek z dnia 23 czerwca staje się wśród mławian tematem domysłów, spekulacji i komentarzy. Mimo pojmania i osadzenia w areszcie sprawcy wypadku oraz akcji informacyjnej o tym fakcie przeprowadzonej przez policję nie udaje się uspokoić nastrojów. Romowie nie pojawiają się w miejscach publicznych świadomi napięcia i zagrożenia. Początek zamieszkom dało kilkunastu młodych mężczyzn zebranych w jednym z lokali niskiej kategorii. W czasie dwudniowych zamieszek nie zostały zaatakowane baraki biedoty romskiej, gniew został wyładowany na bogatych rezydencjach a w drugim dniu zamieszek także na mieszkaniach należących do miejscowych Romów, ten fakt jest przytaczany jako argument przeciwko nacjonalistycznemu charakterowi ataku, gdyż tłum obierał cele selektywnie, podczas gdy atak z pobudek czysto nacjonalistycznych dotknąłby wszystkich przedstawicieli Romów bez względu na status majątkowy.
W skrócie - Polacy się wkurwili i zostawili majątki cyganów w gruzach.
Jeszcze mały bonus o wydarzeniach sprzed dwóch lat:
Plotkę o otwartych trumnach w romskim grobie na cmentarzu komunalnym 1 listopada słyszało wielu, ale nikt jej nie był w stanie potwierdzić. Dopiero po kolejnej profanacji, do której według świadków doszło w zeszłym tygodniu, udało nam się zdobyć nieco więcej informacji na temat tych zdarzeń, choć są one fragmentaryczne i często sprzeczne ze sobą.
- W poniedziałek 14 listopada sam informowałem policję o kradzieży miedzianego pokrycia dachowego jednego z grobów, byłem też przy czynnościach prowadzonych przez funkcjonariuszy, wcześniej byłem na zwolnieniu lekarskim, nie wiem nic o zdarzeniach z otwieraniem grobowców - powiedział Dariusz Tadrzyński, reprezentujący firmę zarządzającą cmentarzem komunalnym i parafialnym w Mławie.
Natomiast udało nam się dotrzeć do kobiety narodowości romskiej, której rodzina od pokoleń jest związana z naszym powiatem. Według niej, grób jej rodziny został zbezczeszczony. Jednak Romom nie wolno wypowiadać się do prasy, w ich imieniu robi to Król mieszkający pod Warszawą. Król po zapoznaniu się z problemem 22 listopada zgodził się, by kobieta opowiedziała co ją dotknęło.
Wypowiedzi niestety nie znalazłem.
Jak się nie podobało to możecie mi palcem pogruz... pogrozić.