Yo. Podzielę się dziś z wami tym, co się odpierdoliło na pewnym znanym portalu, JBZD. Znacie, nie znacie, nie wiem. Strzelam, że tak. Nie będzie to niemniej zwykły wysryw z mojej strony żalu, lecz dotyczyć to będzie szerszego kontekstu, który już nie tylko w internecie, ale i w prawdziwym życiu zmienia się powoli w cenzurowanie.
Pozwoliłem sobie zrobić coś, co wielu użytkowników JBZD odradzało, czyli napisać kilka słów krytyki wobec Ukraińców żyjących obecnie w naszym kraju i wrzucić to na dział Wojna. Wszyscy mówili "trzymaj się od nich z daleka, bo cię zjedzą", "wsadzisz kij w mrowisko", "to debile, nic do nich nie dociera". Myślałem, że przesadzają. Myliłem się, oj srogo się myliłem.
Wstawiłem następujący obrazek:
Nie, nie dyskutujmy tu na jego temat, bo nie o niego mi chodzi konkretnie. Obrazek poszedł. Zebrał trochę plusików, złotych dzid (coś jak u nas piwka), kilka komentarzy popierających, kulturalnych, krytykujących... I jeszcze więcej walenia po mnie i innych. Standardowe "onuco", "agencie" i te sprawy.
Doszło do tego, że koleś zagroził mi zgłoszeniem do administracji. Za co? Za "niepisane zasady", co sam przyznał. Czemu? Gdyż regulamin nie posiada ani jednego słowa na temat tego, że mogą być wstawiane jedynie posty chwalące Ukrów. I nie, na dziale Wojna nie tylko posty z wojny były, oj nie.
W końcu stało się, wpadł ban. Koleś, nie mając za co mnie zgłosić, zgłosił spam. Tak, po jednym obrazku. Napisałem do administracji ze zrzutami ekranu i zobaczymy, jak odpiszą, to i tu się podzielę.
Czemu o tym piszę. Wiecie, zauważyłem że na 90% stron w internecie, od czarnego humoru, aż po pedalskie kwejki i demotywatory, patologiczna polityka rządu dotycząca Ukraińców stała się tematem absolutnego tabu. Nie jesteśmy państwem w trakcie wojny, by cenzura tego typu była uzasadniona. Przeciwnie, u nas jak dotąd jest spokój, co najwyżej rośnie polaryzacja społeczna, a to może kiedyś doprowadzi do wojny, ale najwyżej domowej. Mniejsza.
Mamy w kraju niedopowiedzianą cenzurę. Już nie dotyczącą lewicy, nie nawet wojny na Ukrainie i Rosjan, a dotyczącą samej obecności Ukraińców u nas, benefitow, jakie osiągają na naszą szkodę, faktu ignorowania historii i ukraińskiej dumy z Bandery.
Cenzura ta tkwi w umysłach ludzi, zasilana ewidentnie ludźmi opłacanymi przez partie i bawiącymi się w memiarstwo. Ludzie boją się krytykować Ukraińców. Boją się zwrócić uwagę młodym, silnym bykom kupującym piwo, dlaczego piją piwo, zamiast iść chronić swój kraj przed agresją. Idąc ostatnio miastem widziałem kilku ukraińskich uczniów w otoczeniu gromadki polskich dzieciaków, a Ukry ani słowem po polsku nie mówiły z nimi. To polskie dzieci próbowały łamanym językiem i translatorem ich zrozumieć. Wchodząc do biedronki słyszałem z głośników teksty po ukraińsku. Oglądając tv w reklamach są ukraińskie napisy.
Ludzie są tak zaczadzeni, że uważają, że Ukry nie mają żadnej pomocy socjalnej od państwa. A gdy im wysyłam linki, typu:
pomagamukrainie.gov.pl/
zus.pl/-/500-dla-obywateli-ukrainy
rp.pl/spoleczenstwo/art38586811-emerytury-dla-ukraincow-jedna-skladka-...
Pieprzą, że to na pewno nieprawda. Żarty z tik toka. Że to biedni uchodźcy bez domów, aut, ubrań i przyszłości, że chcą tylko uczciwie pracować i żyć, a ty jesteś nienawistnym zazdrośnikiem albo agentem, jeśli ci to przeszkadza.
Społeczeństwo pokurwione umysłowo na punkcie wojny dokonuje dziwnej kalkulacji: Ukr dezerter ma w Polsce piwo za nasze = Ukraina wygra wojnę z Rosją.
Żadne argumenty nie docierają. W życiu prywatnym znam sporo takich zamkniętych osób, masę pierdolenia o biednych uchodźcach, zero rozmysłu. I tu na pewno tak samo znajdzie się kilku, którzy mnie za to opierdolą. Trudno, mam twardą skórę.
Martwi mnie jedynie ten brak myślenia realistycznego, politycznego w tym wszystkim. Brak zastanowienia się, jakie będą konsekwencje dla nas takich zabiegów. Kto za to zapłaci. Niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że Ukry z poziomu "uchodźców" są bardzo blisko poziomu posiadania praw wyborczych na równym poziomie. W ciągu, kurwa, lekko ponad 4setnego dnia od wybuchu wojny, w Polsce pojawiło się kilka MILIONÓW nowych osób. Pesele. Socjale. 500+. Emerytury. Pierwszeństwo w kolejkach do lekarzy pracy. Domy socjalne, noclegownie, zmniejszone wymagania do pracy, darmowe studia i edukacja, nauka języka, naginanie pod nich naszych nauczycieli, reklam, głośników w sklepach.
Co to ma, kurwa, być? Ludziom się wydaje, że takie zabiegi nie będą mieć konsekwencji?
Że im więcej banderowskich dup wyliżą, tym bardziej prawdopodobne, że Ukraina wygra wojnę?
A najlepsze jest to, że Sejm się śmieje z tych dyskusji, wiecie dlaczego?
Bo oni mają w piździe i Ukrainę, i Polskę, i naszą historię.
Oni chcą ratować umierającą demografię Polski, a tym samym ratować system emerytalny, rynek pracy, który wysechł z młodych z powodu niskich zarobków, wysokich podatków i braku perspektyw. Oni to robią z rozmysłem, by Ukry tu zostały, miały rodzinę. Stąd też nagonka ze strony niemal każdej partii na każdego, kto nie zgadza się z tym burdelem. Nie trzeba chcieć tu Ukraińców na stałe i nie trzeba dawać im przywilejów, by chcieć żeby wygrali wojnę. Jedno z drugim nie ma, kurwa, wiele wspólnego.
No, to tyle. Wiem, chuj mi w dupę i didnt read lol, ale polecam ku rozwadze, jak ktoś tam ma rozum.
Czyny mają konsekwencje.
Na zakończenie, też do moderacji, bo widzę że ostatnio sporo nowych się pojawiło, co ćwierkają na lewo.
Post dotyczy Ukraińców w Polsce i efektów, jakie wojna odbija na nas. Nie jest to post pod dział Wojny na Ukrainie. To post ewidentnie do Polityka i Religia, a jeśli ktoś nie ogarnia, przytaczam: "Polityka i religia
Dla tych którzy nie moga zasnąć kiedy ktoś w Internetach nie ma racji."
No nie, nie mogę, a jak komuś to nie pasuje to niech przegląda tego działu, będzie mieć spokój.
No. Ave.