Wiem, że to sadol i wogóle... Ale aż posmutniałem - ot krótka historia życia większośći z nas. W sumie to raczej krótka historia jego przemijania. Szkoda, że nie dostrzegamy w porę jego prawdziwego sensu i nie korzystamy z niego w maksymalnym stopniu. Ciągle je przyciemniają jakieś problemy, mniejsze, lub większe - na ulicy, w pracy, w domu... Musisz być twardy i nieustępliwy, no bo nie można dawać sobie w kaszę dmuchać - proste. Przez to człowiek staje się gruboskórny, traci wrażliwość na pewne rzeczy, przestaje je dostrzegać. Nie wzrusza go cały ten syf dookoła, krzywda innych, a czasami nawet tych najbliższych. Człowiek zapomina po co tak naprawdę żyje. Nawet jak się na chwilę zreflektuje, to zaraz coś, lub ktoś człowieka wkurwi i tak w kółko. A szkoda, bo życie jest krótkie.
Sam mimo tego, że zdaję sobie z tego wszystkiego sprawę, póki co tkwię w tym błędnym kole. Ale obecne realia świata, wcale nie ułatwiają wyjścia z niego.