Kilka lat temu matka i ojciec zdecydowali, że potrzebują chwili odpoczynku od działalności partyjnej, chcieli wyjechać na noc do miasta na wódkę z towarzyszami. Zadzwonili po swoją najbardziej zaufaną opiekunkę. Kiedy przyjechała, dwójka dzieci, którymi miała się opiekować już spała. Opiekunka usiadła obok nich żeby się upewnić, że wszystko w porządku. Później tego samego wieczora zaczęła się nudzić i chciała poczytać Marksa. Ale nie mogła czytać w salonie na dole, bo nie było tam lampy (rodzice nie chcieli, żeby dzieci czytywały Marksa wieczorami). Zadzwoniła do rodziców i spytała czy może poczytać w ich pokoju. Rodzice, oczywiście się zgodzili, ale opiekunka miała jeszcze jedną prośbę... Spytała, czy mogłaby zakryć posąg Lenina stojący za oknem sypialni jakimś kocem albo chociaż zaciągnąć żaluzje ponieważ posąg ją niepokoi. Po chwili milczenia ojciec (bo to właśnie on rozmawiał z opiekunką) powiedział "... Zabierz dzieci i uciekajcie z domu. Wezwiemy milicję. Nie mamy posągu Lenina"
Milicja znalazła ciała opiekunki i dzieci trzy minuty po wezwaniu, zabitych przez KGB za próbę zasłonięcia posągu Lenina. Co więcej rodzice zostali aresztowani za nie posiadanie posągu Lenina.