18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 22:48
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 2:25

#historycy

Bigos na niedzielę: Hitler wcale nie chciał wojny! I tak w koło Macieju...

Tym razem opinia ta pada nie z ust rosyjskich propagandzistów, ale poczytnego (także w Polsce i wśród Polonii) amerykańskiego komentatora oraz niedoszłego kandydata Republikanów na prezydenta USA. Kto wywołał II wojnę światową? Polska „junta pułkowników”. Co doprowadziło do holocaustu? Bezsensowny upór Polaków. Czy to już szczyt zaślepienia i talentu w przeinaczaniu faktów, czy może ma Pan jeszcze coś do dodania, Panie Buchanan?



70 lat temu niemiecka armia przekroczyła granice Polski. 3 września 1939 roku Wielka Brytania wypowiedziała w odpowiedzi wojnę Niemcom. Przez kolejne sześć lat 50 milionów chrześcijan i żydów straciło życie. Wielka Brytania skończyła jako wyniszczony bankrut, a Niemcy leżały w gruzach. Europa służyła za arenę najbardziej morderczej walki w historii ludzkości, w której cywile ucierpieli bardziej od żołnierzy.
Rocznicowy artykuł przygotowany przez Patricka Buchanana na potrzeby jego rubryki w „uexpress” zaczyna się patetycznie i dość typowo. Później pada jakże częste pytanie: cóż to za przyczyna usprawiedliwiała takie ofiary? Odpowiedź nie jest już ani patetyczna ani typowa. Chyba, że na myśli mamy typowe przykłady zakłamywania historii, korzeniami sięgające goebbelsowskiej propagandy. Sprawą można by się nie przejmować (i polskie media, jak się zdaje, kompletnie ją zignorowały), gdyby nie chodziło o starszego doradcę trzech prezydentów USA (Richarda Nixona, Geralda Forda i Ronalda Reagana), dziennikarza z kilkoma dekadami doświadczenia zawodowego (publikował m.in. w „Human Events”, „National Review”, „The Nation” i „Rolling Stone”; założył magazyn „The American Conservative”), wciąż aktywnego komentatora (MSNBC) i polityka, który trzykrotnie, na szczęście bez skutku, walczył o urząd prezydenta.

Bo to wszystko nasza wina

Co takiego Pat Buchanan ma do powiedzenia na temat II wojny światowej? Jego argumenty są zaskakująco zbieżne z tymi przedstawianymi niegdyś przez... samą III Rzeszę. Do wojny doszło w efekcie sprzeczki o nic nie znaczące miasto (Gdańsk), którego ludność pragnęła powrotu do Rzeszy. Hitler do ostatniej chwili chciał pokoju i nigdy nawet nie myślał o światowym konflikcie. W wojnę wciągnęła go nieustępliwość polskiej „junty pułkowników”. Fragment zacytujmy słowo w słowo:
Hitler nigdy nie dążył do wojny z Polską, ale do sojuszu z nią, takiego jaki zawarł z Hiszpanią generała Franco, Włochami Mussoliniego, Węgrami Miklosa Horthy i Słowacją ks. Tiso. Dlaczego niby miałby chcieć wojny, jeśli aż do 1939 roku, za wyjątkiem Francji, był otoczony przez przyjaciół, sprzymierzeńców i państwa neutralne? I nawet zrezygnował z Alzacji, bo wiedział że jej odzyskanie oznaczałoby wojnę z Francją i Wielką Brytanią – imperium, które podziwiał i widział w roli sojusznika. Z kolei z ZSRR do 1939 roku Niemcy nawet nie miały wspólnej granicy, jak więc Hitler mógł dążyć do wojny z tym państwem?
Hitler – anioł pokoju czy aniołek Buchanana?

Liczba elementarnych błędów jest tak wielka, że aż trudno obalać wymysły Buchanana jeden po drugim. Nie ma to zresztą chyba sensu, bo polskich czytelników raczej one nie przekonają. Podejrzewam, że w przeciwieństwie do Pana Buchanana, większość osób zaglądających na „Histmaga” dobrze orientuje się, jak wyglądał sojusz Hitlera z admirałem Horthym (kiedy ten stał się niepokorny, porwano jego syna a na zamek w Budapeszcie wysłano czołgi), jakie przedstawiał on opinie na temat „przestrzeni życiowej” dla Niemców, albo jakimi metodami budował wspomniane przez amerykańskiego komentatora przyjaźnie i sojusze z Austriakami czy w szczególności Czechami. Polacy nie zapomnieli też raczej o prowokacji gliwickiej i całej akcji propagandowej, mającej na celu wmówienie światu, że to Polska napadła na Niemcy.
To co dla nas powinno być ważne, to reakcje na Zachodzie na tekst Buchanana. Kilka z nich wymienia Daniel Tencer na stronach rawstory.com. Michael Tomasky, komentator „Guardiana”, przypomina Buchananowi, że Hitler niekoniecznie był wybitnym politykiem, a raczej wariatem, którego działań nie można analizować przez pryzmat logiki (to odpowiedź na absurdalne pytanie Buchanana, dlaczego Hitler miałby celowo wywołać wojnę światową bez odpowiedniego przygotowania militarnego). W serwisie „Jawa Report”, bloger Rusty poszedł w inną stronę, przytaczając fragment Mein Kampf, dobitnie pokazujący, że Hitler wcale nie był aniołem pokoju (przyszłym celem naszej polityki zagranicznej powinno być zdobycie tak wielu terenów na wschodzie, ile potrzebuje naród niemiecki). A. Serwer współprowadzący blog na stronach „The American Prospect” pozwolił sobie natomiast na odrobinę ironii: najwidoczniej cały ten atak na Polskę to było jedno wielkie nieporozumienie. Hitler nie chciał wojny, on po prostu chciał bez walki podporządkować sobie tyle Europy, ile miał ochoty – odpowiedź z naszej strony była nie tylko przesadna, ale wręcz niegrzeczna!

A do tego... wybitna książka


Gdyby chodziło wyłącznie o głupi artykuł na mało poczytnej stronie, zapewne nie byłoby sensu przejmować się rewelacjami Buchanana. Niestety on nie tyle wymyśla nowe koncepcje na temat wojny, co raczej powtarza to co już napisał. Napisał konkretnie w książce, która trafiła 3 miesiące temu do księgarń, a zaraz potem na listę bestsellerów New York Timesa. „Churchill, Hitler, and „The Unnecessary War”: How Britain Lost Its Empire and the West Lost the World” („Churchill, Hitler i „niepotrzebna wojna”: o tym, jak Wielka Brytania straciła swoje imperium, a Zachód stracił świat”) to zdaniem przynajmniej części czytelników książka doskonale napisana i doskonale udokumentowana (...), stanowiąca dowód na to, że historia mogła potoczyć się całkowicie inaczej. Na szczęście wśród recenzji można też znaleźć bardziej krytyczne wobec warsztatu domorosłego historyka.

James R. Thompson na łamach „The Sarmatian Review” zwrócił uwagę na szczególnie obrzydliwy fragment książki: w „cytacie z cytatu” autor opisuje polskiego ministra spraw zagranicznych Józefa Becka jako człowieka „o twarzy podobnej do facjat gwałcicieli małych dziewczynek, jakie można oglądać na łamach francuskiej prasy”. Z komentarzem Thompsona trudno się nie zgodzić: to rodzaj kiepskiego dziennikarstwa wartego Juliusa Streichera i parodii dziennikarzy zatrudnianych w „Der Stürmerze”. Z kolei Jonathan Tobin z „The Jerusalem Post” uznał książkę za antysemicką i reprezentującą złowieszczą odmianę appeasementu.

Cisza przed burzą?

Książki Buchanana dotąd w Polsce kompletnie nie zauważono. Może to dziwić, jeśli porównamy brak jakiejkolwiek reakcji na przebój amerykańskich księgarni z gorączkowymi odpowiedziami naszych ambasad na każdą wzmiankę o „polskich obozach koncentracyjnych”. Warto jednak pamiętać, że także na „Strach” J. T. Grossa nie od razu w Polsce zareagowano. Czyżby więc cisza przed burzą? Tym razem mamy najwyraźniej do czynienia z pracą o niebo mniej rzetelną i napisaną przez człowieka o wątpliwych kompetencjach w zakresie historii. Autor jest jednak postacią znaną i... szanowaną. O ile dla niektórych polskich dziennikarzy Pat Buchanan jest idiotą, o tyle dla konserwatystów to swoisty idol. Także nad Wisłą. Jego artykuły ukazywały się na łamach „Wprost”, a wrocławskie „Wektory” wydały cztery jego książki w ramach Biblioteki „Opcji na prawo”. Ciekawe czy także najnowsza praca Pana Buchanana znajdzie się w tej serii? Jakieś wewnętrzne przeczucie każe mi w to wątpić...

źródło: histmag.org
1. TO NIESPRAWIEDLIWE I NIEHISTORYCZNE, BY POTĘPIAĆ UCZESTNIKÓW POWSTANIA WARSZAWSKIEGO NA PODSTAWIE MATERIAŁÓW UJAWNIONYCH PO FAKCIE, KTÓRE W TAMTYCH CZASACH NIE BYŁY ZNANE.

Na przykład teraz wiemy, że Armia Czerwona wstrzymywała się z wkroczeniem do Warszawy. Jednak pod koniec lipca/na początku sierpnia 1944 roku polscy przywódcy i dowódcy sowieccy wierzyli, że Armia Czerwona wkroczy do miasta. Ósmego sierpnia Marszałkowie Żukow i Rokossowski nawet nakreślili plan ofensywy na Warszawę i dalej. Tak więc niemożliwe jest wymagać od Polaków, by „wiedzieli co Stalinowi chodziło po głowie”. W tamtym momencie nikt nie wiedział jakie są zamiary Stalina. Nawet on sam.



2. DECYZJE O ROZPOCZĘCIU POWSTANIA PODJĄŁ 25 LIPCA POLSKI RZĄD W LONDYNIE PO DŁUGICH KONSULTACJACH Z ZACHODNIMI ALIANTAMI.

Nie została ona podjęta lekkomyślnie czy niedbale. Przeszła po serii ostrych debat w gabinecie. Rząd przekazał dalsze decyzje odnośnie daty i operacji podległym mu dowódcom AK w Warszawie. Zarówno politycy jak i wojskowi działali odpowiedzialnie.

Premier Mikołajczyk za radą amerykańskiego prezydenta Roosevelta natychmiast poleciał do Moskwy, by skoordynować plany ze Stalinem. To była wina dyplomacji alianckiej, a nie tylko premiera Mikołajczyka, że jego misja się nie powiodła. Co do samych przywódców AK to po prostu wykonywali oni rozkazy. Zgodnie z dostępnymi informacjami dobrze wyznaczyli „Godzinę W”.

3. 1 SIERPNIA WSZYSCY SPECJALIŚCI WOJSKOWI – NIEMIECCY, SOWIECCY, POLSCCY, BRYTYJCCY I AMERYKANCCY – BYLI ZGODNI, ŻE POWSTANIE NIE MOGŁOBY TRWAĆ DŁUŻEJ NIŻ 6-7 DNI.

Uznano, że w ciągu tygodnia Armia Krajowa musiałaby się poddać albo Niemcom, albo nacierającym Sowietom. Generał Bór-Komorowski w rozmowie ze swoją żoną 31 lipca powiedział, że jeżeli nie zginie, to w ciągu tygodnia wyląduje w sowieckiej celi. Nikt nie zdołał przewidzieć tego, co się później wydarzy: a) Wehrmacht rozpocznie udaną kontrofensywę, która odeprze Sowietów od linii Wisły; b) SS nie będzie w stanie stłumić AK.

4. ARMIE MOGĄ JEDYNIE BYĆ ROZLICZANE ZGODNIE ZE SWOIMI CELAMI. NIE MOGĄ BYĆ POTĘPIONE ZA TO, ŻE NIE OSIĄGNĘŁY ZWYCIĘSTW, KTÓRYCH NIGDY NAWET NIE PRÓBOWAŁY OSIĄGNĄĆ.

Na przykład Armia Krajowa nigdy nie miała złudzeń, że „pokona Wehrmacht”, czy że „wyzwoli i utrzyma Warszawę na czas nieokreślony”. Ich założenia były skromniejsze i bardziej realistyczne. Zamierzali przejąć znaczną część miasta na okres 5-6-7 dni w taki sposób, by osłabić niemiecką linię obrony. Chcieli także, by świat usłyszał o tym, że Warszawa jest polskim miastem i że patriotyczni polscy żołnierze wewnątrz miasta są gotowi dać odczuć swoją obecność. Wszystkie te cele zostały osiągnięte. W rzeczy samej dziewięciokrotnie przekroczyły te założenia. Z punktu widzenia militarnego był to zaskakujący i znakomity sukces .

5. TO NIEPRAWDA, ŻE DOWÓDZTWO ARMII KRAJOWEJ POZOSTAWAŁO OBOJĘTNE NA LOS CYWILÓW.

Orientowali się, że niektórzy cywile byli przeciwni Powstaniu. Równocześnie mieli dobre powody ku temu, by uważać, że NIE rozpoczęcie Powstania może przynieść skutki katastrofalne. Najgorszym scenariuszem dla cywili byłaby długa bitwa frontowa pomiędzy Wehrmachtem a Armią Czerwoną, która toczyłaby się w obrębie miasta. (Nieco wcześniej dziesiątki tysięcy mieszkańców Mińska białoruskiego zginęło w taki sposób).

Nie mieli wątpliwości, że SS było zdolne do morderczych odwetów – takich jak później popełniło na Woli. Jednak powszechnie oczekiwano, że w ciągu tygodnia Sowieci wkroczą do miasta. Raz jeszcze nikt nie przewidział, jakie działania podejmą Naziści, gdyby Sowieci nie weszli. Tylko na początku września Himmler powiedział Hitlerowi, że nadarza się szansa na totalne unicestwienie miasta „które od siedmiuset lat blokuje niemiecką drogę na Wschód”.

6. KAPITULACJA, KTÓRA OSTATECZNIE MIAŁA MIEJSCE W PAŹDZIERNIKU, PO 63 DNIACH, REPREZENTUJE TRIUMF DETERMINACJI I UMIEJĘTNOŚCI ROKOWAŃ.

Te warunki zostały ustalone gdyż SS nie było w stanie zakończyć Powstania w taki sposób w jaki sobie życzyli – bezwarunkowym poddaniem, które poprzedziłoby ogólna masakrę. Polacy zmusili niemieckich negocjatorów, by wyjątkowo uznać AK za legalnych kombatantów i odesłać ich do obozów jenieckich, a nie do obozów koncentracyjnych, a cywile mieli być ewakuowani w spokojny i zorganizowany sposób.

7. ANI POLSKI RZĄD, CZY ZACHODNI ALIANCI NIE UWAŻALI, ŻE WYNIK POWSTANIA WARSZAWSKIEGO BĘDZIE GŁÓWNYM DETERMINANTEM PRZYSZŁOŚCI POLITYCZNEJ POLSKI.

W 1944 roku zachodnie siły wciąż działały w wierze, że wszystkie problemy zostaną uzgodnione podczas wielkiej międzynarodowej konferencji pokojowej zbliżonej do tej, która rozstrzygnęła Pierwszą Wojnę Światową w 1919 roku. Do tego momentu uważano, że decyzje podjęte na konferencji w Teheranie za tymczasowe. O Jałcie, jeszcze nikt nie myślał. Natomiast Rządowi na uchodźstwie powiedziano bez ogródek, że przyszłość Polski będzie zagrożona, jeśli Armia Krajowa NIE będzie walczyła.

8. JEŚLI KTOŚ SZUKA NAJBARDZIEJ FUNDAMENTALNYCH POWODÓW, DLA KTÓRYCH POWSTANIE WARSZAWSKIE ZAKOŃCZYŁO SIĘ TAK TRAGICZNIE, TRZEBA SZUKAĆ GŁĘBIEJ NIŻ POLSKIE DECYZJE I POLSKIE DZIAŁANIA. POLSKA BYŁA CZĘŚCIĄ WIELKIEJ MIĘDZYNARODOWEJ KOALICJI I GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ TEJ TRAGEDII BYŁ OPŁAKANA W SKUTKACH PORAŻKA KOORDYNACJI WSPÓLNYCH DZIAŁAŃ KOALICYJNYCH.

W tej porażce Polacy na pewno odegrali swoją rolę. To ich stolica była zagrożona i mogli byli przedstawić bardziej zjednoczony front, by skuteczniej zwrócić uwagę swoich sojuszników na dramatyczna sytuacje w kraju. Z drugiej strony Rząd Polski w 1944 roku był osłabionym partnerem w naradach Aliantów. Polska nie może być uważana za głównego winowajcę. Dwóch siłaczy, którzy mogliby zapobiec tragedii to po pierwsze Roosevelt, który już trzymał klucze do kwatermistrzostwa Armii Czerwonej, a po drugie Stalin.

źródło: natemat.pl