Witajcie
Ostatnio jest moda na wrzucanie historii, więc ja chciałbym podzielić się z wami moją, o tym jak moje organy wewnętrzne i skórę zaatakowały grzyby, które od lat coraz bardziej rozprzestrzeniają się po moim organizmie.
Ponad trzy lata temu, jeszcze jako gówniarz, dostałem delikatnego trądziku. Jak każdy normalny dzieciak w tym wieku sporo imprezowałem, żarłem byle gówno i niespecjalnie dbałem o swoje zdrowie. Lekarze przepisywali mi antybiotyki (tetracyklinę), które stosuje się tylko po to, by zamaskować objawy syfów na japie kosztem totalnego rozjebania mikroflory jelitowej.
90% 'lekarzy' jest tak na prawdę przedstawicielami handlowymi koncernów farmaceutycznych i żaden z dermatologów nawet nie zaproponował tańszej, skuteczniejszej terapii bez ryzyka skutków ubocznych, która opiera się na stosowaniu dużych dawek wit. A i E.
Pewnie nie każdy z was zdaje sobie sprawę, że na naszych błonach śluzowych (głównie układu pokarmowego) i skórze, oprócz bakterii żyją także m.in. grzyby drożdżopodobne Candida.
Na skutek brania hormonów, antybiotyków i konsumowania przetworzonej żywności napakowanej różnymi gównami, szacuje się że około 40% populacji ma przerost tych grzybów.
Lekarze na każdą dolegliwość wypisują silne leki (jak chociażby antybiotyki, chemioterapeutyki), które powinno się używać tylko w ciężkich stanach chorobowych.
Mój tragiczny styl życia i silny antybiotyk stosowany przez rok spowodowały, że moja naturalna flora została w dużej mierze wybita - jej miejsce w jelicie zaczęły zajmować grzyby.
Miałem kurewsko dużo różnych objawów - silny, ropny trądzik, problemy gastryczne, psychiczno-neurologiczne (depresje, nerwicea, nieuzasadnione lęki, kręcenie w bani, mgła umysłowa), problemy z odpornością, różne bóle w jelitach etc. Chodziłem po lekarzach w celu leczenia tych dolegliwosci, a oni przepisywali kolejne leki.
Dlaczego wam o tym mówię? Otóż dlatego, że ten problem staje się coraz bardziej powszechny na skutek takiej polityki koncernów farmaceutycznych i lekarzy, którzy znaleźli swoje dyplomy w paczce z chipsami.
Półtora roku temu, jeden z lekarzy na część moich dolegliwości przepisał mi lek (na nadkwasotę, która jest naturalną reakcją obronną organizmu - teraz już o tym wiem) mój stan bardzo się pogorszył. Od tego czasu praktycznie nie wychodzę z domu, jem tylko sałatki i jogurty naturalne. Grzybica wydostała się z jelit i zaczęła infekować kolejne organy.
Obecnie mam zmiany także w jamie ustnej, na stopach, pod pachami, na głowie, w pachwinach, na genitaliach, w układzie moczowym (prawdopodobnie gruczoł krokowy i nerki też) i w lewym uchu zewnętrznym.
Miałem zmiany także na dłoniach, języku, na ustach, w przełyku i pod paznokciami. Bardzo prawdopodobne, że mam je także w innych organach ale na razie są na tyle słabe, nie zdaję sobie o tym sprawy.
Na skutek tego na fiucie dostałem silnej stulejki i nie mogę nawet sobie zwalić.
Moje życie zamieniło się w wegetację, cierpienie i nadzieję, że po wyczekaniu w wielomiesięcznych kolejkach do specjalistów w końcu trafię na kogoś, kto będzie mi w stanie pomóc.
Grzyby wydzielają do krwi toksyny, które zakłócają system hormonalny (głównie tarczyca), odpornościowy itd.
Potrafią wytworzyć formy przetrwalnikowe, które siedzą w człowieku latami - nawet jak komuś uda się wyleczyć, wystarczy spadek odporności czy inne korzystne warunki i wracają do punktu wyjścia. W ten sposób, zawsze jak miałem jakąś poprawę i robiłem krok w przód, przewiało mnie na dworze i wracałem do punktu wyjścia, a nawet cofałem się, gdyż infekcja atakowała kolejne organy.
Jest ze mną coraz gorzej i nie zanosi się na to, aby miało mi się poprawić - powoli zaczynam wymiękać psychicznie. Choroba jest na prawdę kurewsko nieprzyjemna.
Jeśli jesteście w stanie przypomnieć sobie swojego najgorszego kaca czy zejście - wyobraźcie sobie, że ja tak się czuję na co dzień.
Mam 21 lat, mam ten plus, że interesuję się informatyką i udaje mi się pracować zdalnie z domu. Od 18 msc wydaję co miesiąc ponad tysiaka na leczenie, a nie zarabiam dużo.
Oczywiście leki nie są w ogóle refundowane - 100% odpłatności.
Te same środki na zachodzie dostępne są w aptekach za ułamek ceny, gdyż państwo je refunduje. Biorąc pod uwagę stosunek zarobków do cen leczenia, terapia jest to ok. 20-sto krotnie tańsza.
Lekarze wywołali u mnie ten stan i nie potrafili wyleczyć - zacząłem sam kombinować z różnymi środkami. W ten sposób uszkodziłem sobie także serce (choroba wieńcowa).
Nie mogę jeść, tego co chcę, nie mogę stosować żadnych używek, uprawiać sportu, a od jakiegoś czasu także seksu.
Całą kasę, jaką mam pakuję w leczenie.
Życie traci dla mnie sens.
Morał z tego jest taki:
Zdrowo się odżywiajcie i unikajcie silnych leków.
Zamiast sięgać po antybiotyki przy każdej okazji, starajcie się stymulować naturalne siły obronne organizmu i przede wszystkim nie zaburzać ich farmaceutyczną chemią!