Groupies Hitlera czyli o nazistkach
Plastikowy__Pan__Jezus
• 2012-04-15, 0:16
36
Gigantyczna sala wypełniona po brzegi. Wyniosła mównica, a w tle ogromny sztandar ze swastyką. Tłum faluje, Adolf Hitler gestykuluje żywo przemawiając z pasją, a gdzieś pomiędzy brunatnymi mundurami skrzą się setki wpatrzonych z uwielbieniem kobiecych oczu. Tak, to one… darzące go uwielbieniem, nieraz wręcz bałwochwalczą miłością. Groupies Hitlera!
Adolf otoczony pięknymi Niemkami
Z perspektywy czasu ciężko wyobrazić sobie Hitlera jako bożyszcze kobiet. A jednak, kanclerz Rzeszy musiał mieć według ówczesnych Niemek „to coś”. Uważały go za połączenie nadczłowieka, ojca narodu i… dzikiej bestii. Słowem za kwintesencję męskości w jednej osobie! Aż trudno uwierzyć, jak wiele kobiet padało ofiarą jego uroku. Z racji liczby korespondencyjnych wielbicielek zapatrzonych w swego ukochanego wodza i posyłających mu tysiące listów, Kancelaria III Rzeszy musiała stworzyć osobny pion i oddelegować do niego szereg pracowników. Tak powstało specjalne archiwum na „kobiece gryzmoły”, do którego trafiło kilkadziesiąt tysięcy mniej lub bardziej osobistych przesyłek od wielbicielek.
Zanim za Diane Ducret – autorką książki „Kobiety dyktatorów” – zacytuję kilka interesujących fragmentów owej korespondencji, muszę zaznaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, żadna cytowanych kobiet nigdy osobiście nie spotkała Hitlera i nie zamieniła z nim nawet słowa (wszystkie znały go wyłącznie z wieców, przemówień radiowych, gazet i „Mein Kampf”, ewentualnie widziały go gdzieś tam, kiedyś tam, z oddali). Po drugie, wśród oddanych wyznawczyń Führera odnajdujemy cały przedział wiekowy i klasowy, od młodych dziewcząt do starszych pań, od kur domowych, po arystokratki.
Młode nazistki zachowujące się na widok Hitlera, jak amerykańskie nastolatki na widok Biebera.
Nazistki listy piszą
List od niejakiej Friedel S., która nie pozostawia wątpliwości co do swoich intencji (rok 1935):
Pewna kobieta z Saksonii bardzo pragnie mieć z Panem dziecko. Oczywiście jest to pragnienie dość niezwykłe […].
Może ta wzruszona niewiasta też pisała płomienne listy do wodza?
Pragnę i równocześnie drżę z obawy. Ten list może do pana nie dotrzeć. Może nie ma Pan czasu na dziecko. Może czuje się Pan zbyt stary, by mieć dziecko, i już dawno porzucił Pan tę, jego zdaniem, nierealną myśl. Mimo wszystko powinien Pan dać początek nowemu życiu. Jest to moim największym marzeniem, do którego spełnienia dążę ze wszystkich sił mego serca.
Gorący list od baronowej von Kilvein, przebywającej podówczas aż w Egipcie (rok 1938):
Jednak wszystko uległ zmianie, gdy zrozumiałam, że moją odnową jest Pan, Panie Hitler. […] Wszystko rozświetliło się miłością tak wielką, miłością do mego Führera, mojego mistrza, że czasem chciałabym umrzeć wpatrzona w Pana fotografię, by już nigdy niczego innego nie oglądać oprócz Pana. […]
List od pewnej kury domowej z Berlina oprócz skargi na nadmiar prania, cerowania, czy brzydką pogodę zawiera w sobie obraz uwielbienia (rok 1939):
[…] Ciągle przeglądam Twoje fotografie i kładę je przed sobą, nim je ucałuję. Tak jest, mój kochany, mój najdroższy, mój dobry Adolfie, miłość jest szczera jak złoto […]. Poza tym, mój drogi, teraz mam już nadzieję, że otrzymałeś moją paczkę z ciastem i że też będzie Ci bardzo smakowało. Wszystko, co Ci posyłam, płynie z czystej miłości.
I znów Hitler otoczony wianuszkiem kobiet...
Niejaka Ritschi w nosie miała protokół i dobre obyczaje i pisała do Hitlera bardzo bezpośrednio. Ten jeden, króciutki list przytoczę w całości. To, że nigdy nie zamieniła z Führerem słowa nie było dla niej problemem (rok 1941):
Drogi Adi!
Pewnie będziesz za mną tęsknił odrobinę. Pragnę Ci jeszcze posłać fotografię, jako symbol mojej miłości. Zatem dołączam moje maleńkie zdjęcie. Przypominam na nim Madonnę na nieboskłonie. Czasami jestem bardzo smutna. 23 lipca jadę do mego rodzinnego kraju. Na pewno byłeś już w Karlsbadzie… Tam jeszcze częściej będę o Tobie myślała.
Gorące pocałunki dla Ciebie, moja Ty dzika Bestio.
Kobieta, która podpisała swój list jako Twoja dziewczynka Jose wpadła chyba nawet w lekkie urojenia i zwracała się do kanclerza jak do swojego kochanka… dosłownie (rok 1941).
Czy dużo myślisz o Twojej Jose? Naprawdę? Naprawdę? Zachowaj mnie moja wierna miłości, pozostaję cCi wierna i dobra dla Ciebie na wieki, nie martw się o mnie. […] Ale radujmy się wojną. Dobrze? Dobrze? Mój Drogi. Dziękuję Ci także za tę Twoj miłość, za wierność, za wszystko, co piękne. Jesteś taki uroczy i dla mnie dobry. […] Opowiedziała Ci wszystko, pozwól, że mocno przycisnę Cię do serca, i przyjmij najszczersze i najserdeczniejsze pozdrowienia, mój wierny kochanku Adolfie Hitlerze.
Na koniec list od pani Rosy M., nieszczęśliwej mężatki, której stadło umarło gdy pokochała Adolfa Hitlrea, a która zdecydowała się wreszcie wyznać mu swoje uczucia (rok 1944):
Mój mąż stał mi się obcy, dlatego tylko, że w sercu noszę kogoś Lepszego. […] Tyle do Ciebie czuję, miłość między nami dwojgiem jest już silnie ugruntowana. Z każdym dniem pojmuję dzięki Tobie tyle rzeczy, że rozumiem każdy znak. Chcę być tylko Twoja. […]
To tylko drobna próbka możliwości szalonych fanek kanclerza Trzeciej Rzeszy. Jak podaje Diane Ducret, Hitler otrzymał więcej listów od fanek niż dinozaur rocka Mick Jagger i wszyscy beatlesi razem wzięci! Z jednej strony powściągliwy w kontaktach z płcią przeciwną przywódca narodowych socjalistów zżymał się na dźwięk tych nieraz bardzo płomiennych, wręcz nieprzyzwoitych wyznań. Z drugiej jednak kazał przygotowywać ich streszczenia i traktował je jako… doskonały barometr nastrojów społecznych
Adolf otoczony pięknymi Niemkami
Z perspektywy czasu ciężko wyobrazić sobie Hitlera jako bożyszcze kobiet. A jednak, kanclerz Rzeszy musiał mieć według ówczesnych Niemek „to coś”. Uważały go za połączenie nadczłowieka, ojca narodu i… dzikiej bestii. Słowem za kwintesencję męskości w jednej osobie! Aż trudno uwierzyć, jak wiele kobiet padało ofiarą jego uroku. Z racji liczby korespondencyjnych wielbicielek zapatrzonych w swego ukochanego wodza i posyłających mu tysiące listów, Kancelaria III Rzeszy musiała stworzyć osobny pion i oddelegować do niego szereg pracowników. Tak powstało specjalne archiwum na „kobiece gryzmoły”, do którego trafiło kilkadziesiąt tysięcy mniej lub bardziej osobistych przesyłek od wielbicielek.
Zanim za Diane Ducret – autorką książki „Kobiety dyktatorów” – zacytuję kilka interesujących fragmentów owej korespondencji, muszę zaznaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, żadna cytowanych kobiet nigdy osobiście nie spotkała Hitlera i nie zamieniła z nim nawet słowa (wszystkie znały go wyłącznie z wieców, przemówień radiowych, gazet i „Mein Kampf”, ewentualnie widziały go gdzieś tam, kiedyś tam, z oddali). Po drugie, wśród oddanych wyznawczyń Führera odnajdujemy cały przedział wiekowy i klasowy, od młodych dziewcząt do starszych pań, od kur domowych, po arystokratki.
Młode nazistki zachowujące się na widok Hitlera, jak amerykańskie nastolatki na widok Biebera.
Nazistki listy piszą
List od niejakiej Friedel S., która nie pozostawia wątpliwości co do swoich intencji (rok 1935):
Pewna kobieta z Saksonii bardzo pragnie mieć z Panem dziecko. Oczywiście jest to pragnienie dość niezwykłe […].
Może ta wzruszona niewiasta też pisała płomienne listy do wodza?
Pragnę i równocześnie drżę z obawy. Ten list może do pana nie dotrzeć. Może nie ma Pan czasu na dziecko. Może czuje się Pan zbyt stary, by mieć dziecko, i już dawno porzucił Pan tę, jego zdaniem, nierealną myśl. Mimo wszystko powinien Pan dać początek nowemu życiu. Jest to moim największym marzeniem, do którego spełnienia dążę ze wszystkich sił mego serca.
Gorący list od baronowej von Kilvein, przebywającej podówczas aż w Egipcie (rok 1938):
Jednak wszystko uległ zmianie, gdy zrozumiałam, że moją odnową jest Pan, Panie Hitler. […] Wszystko rozświetliło się miłością tak wielką, miłością do mego Führera, mojego mistrza, że czasem chciałabym umrzeć wpatrzona w Pana fotografię, by już nigdy niczego innego nie oglądać oprócz Pana. […]
List od pewnej kury domowej z Berlina oprócz skargi na nadmiar prania, cerowania, czy brzydką pogodę zawiera w sobie obraz uwielbienia (rok 1939):
[…] Ciągle przeglądam Twoje fotografie i kładę je przed sobą, nim je ucałuję. Tak jest, mój kochany, mój najdroższy, mój dobry Adolfie, miłość jest szczera jak złoto […]. Poza tym, mój drogi, teraz mam już nadzieję, że otrzymałeś moją paczkę z ciastem i że też będzie Ci bardzo smakowało. Wszystko, co Ci posyłam, płynie z czystej miłości.
I znów Hitler otoczony wianuszkiem kobiet...
Niejaka Ritschi w nosie miała protokół i dobre obyczaje i pisała do Hitlera bardzo bezpośrednio. Ten jeden, króciutki list przytoczę w całości. To, że nigdy nie zamieniła z Führerem słowa nie było dla niej problemem (rok 1941):
Drogi Adi!
Pewnie będziesz za mną tęsknił odrobinę. Pragnę Ci jeszcze posłać fotografię, jako symbol mojej miłości. Zatem dołączam moje maleńkie zdjęcie. Przypominam na nim Madonnę na nieboskłonie. Czasami jestem bardzo smutna. 23 lipca jadę do mego rodzinnego kraju. Na pewno byłeś już w Karlsbadzie… Tam jeszcze częściej będę o Tobie myślała.
Gorące pocałunki dla Ciebie, moja Ty dzika Bestio.
Kobieta, która podpisała swój list jako Twoja dziewczynka Jose wpadła chyba nawet w lekkie urojenia i zwracała się do kanclerza jak do swojego kochanka… dosłownie (rok 1941).
Czy dużo myślisz o Twojej Jose? Naprawdę? Naprawdę? Zachowaj mnie moja wierna miłości, pozostaję cCi wierna i dobra dla Ciebie na wieki, nie martw się o mnie. […] Ale radujmy się wojną. Dobrze? Dobrze? Mój Drogi. Dziękuję Ci także za tę Twoj miłość, za wierność, za wszystko, co piękne. Jesteś taki uroczy i dla mnie dobry. […] Opowiedziała Ci wszystko, pozwól, że mocno przycisnę Cię do serca, i przyjmij najszczersze i najserdeczniejsze pozdrowienia, mój wierny kochanku Adolfie Hitlerze.
Na koniec list od pani Rosy M., nieszczęśliwej mężatki, której stadło umarło gdy pokochała Adolfa Hitlrea, a która zdecydowała się wreszcie wyznać mu swoje uczucia (rok 1944):
Mój mąż stał mi się obcy, dlatego tylko, że w sercu noszę kogoś Lepszego. […] Tyle do Ciebie czuję, miłość między nami dwojgiem jest już silnie ugruntowana. Z każdym dniem pojmuję dzięki Tobie tyle rzeczy, że rozumiem każdy znak. Chcę być tylko Twoja. […]
To tylko drobna próbka możliwości szalonych fanek kanclerza Trzeciej Rzeszy. Jak podaje Diane Ducret, Hitler otrzymał więcej listów od fanek niż dinozaur rocka Mick Jagger i wszyscy beatlesi razem wzięci! Z jednej strony powściągliwy w kontaktach z płcią przeciwną przywódca narodowych socjalistów zżymał się na dźwięk tych nieraz bardzo płomiennych, wręcz nieprzyzwoitych wyznań. Z drugiej jednak kazał przygotowywać ich streszczenia i traktował je jako… doskonały barometr nastrojów społecznych