18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
📌 Wojna na Ukrainie (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 0:41

#greentext

Greentext [zbiorczy]

Mostu2015-10-15, 1:57
Kolejna z radosnych historyjek, krótsza niż poprzednia ale lecę chronologicznie aniżeli według obszerności:

> ja, 19 lat, ostatni rok szkoły
> jestem jedynym bogatym dzieciakiem w klasie pełnej ludzi z klasy średniej, ale się tym nie obnoszę
> mam jednego gościa w klasie, z którym chodzę do szkoły od 1 klasy podstawówki
> nienawidzimy się od samego początku, często ze sobą walczymy
> dorastając, robiliśmy sobie coraz gorsze rzeczy
> w 3 klasie wrzuciłem jego nowiutki rower do rzeki
> on w 5 klasie pocałował moją pierwszą "dziewczynę" (byłem wtedy o to wkurwiony)
> w 1 liceum przeleciałem jego siostrę dla zabawy, rozsiałem jej nagie fotki po szkole
> w 2 liceum rzucił we mnie cegłą dosłownie znikąd, zostawił mnie przy drodze krwiwącego i z wstrząsem mózgu
> w ostatnim roku szkoły byli razem ze swoją dziewczyną już przez 3,5 roku
> samo pisanie tego sprawia, że szczery szeroki uśmiech przyozdabia moje diabelskie lico
> pewnego dnia po szkole owy "kolega" podchodzi do mnie gdy szedłem do auta
> podejrzewam, że będziemy się napierdalać więc wyciągam ręce z kieszeni
> on mówi, że chce tylko pogadać
> potrzebuje pieniędzy na operację dla swojego psa
> o ironio
> mówi, że pracował kiedy tylko mógł, jego kumple są spłukani i nie mogą mu nic pożyczyć
> operacja wyniesie go jakieś 1500zł
> niezbyt dużo dla mnie, fortuna dla niego
> wiem, że kocha swojego psa (chyba jego jedyna zaleta)
> mówi, że spłaci wszystko od razu kiedy będzie mógł, oferuje mi cokolwiek pod zastaw
> po szybkiej analizie stwierdzam, że nie posiada nic co mnie zainteresuje
> "dam ci pieniądze jeśli mi possiesz z połykiem"
> nie jestem gejem ani bi, powiedziałem to dla beki
> spodziewałem się, że się wkurzy
> ku mojemu zdziwieniu zastanawia się nad tym
> "nie nagram tego, spokojnie"
> patrzy mi w oczy nadal niepewnie
> zanim cokolwiek może powiedzieć, dodaję "ale twoja dziewczyna musi patrzeć"
> jego twarz, musielibyście to zobaczyć, jeden z lepszych momentów w moim życiu
> prosi żebym chwilę zaczekał, musi zadzwonić
> odchodzi, czekam z 15 minut śmiejąc się
> wraca, ma zaczerwienione oczy prawdopodobnie od płakania
> zgadza się
> następnego dnia u niego
> wchodzę bez pukania
> dziewczyna patrzy na mnie pełna nienawiści
> pokazuję mu pieniądze
> siadam wygodnie na krześle
> jego dziewczyna siada obok
> każę mu ściągnąć moje spodnie
> przypominam, że dobry lodzik wymaga głębokiego gardła
> on się trochę waha, może dlatego że zapomniałem wziąć prysznica tego dnia
> zaczyna mi ssać
> dziewczyna odwraca wzrok zniesmaczona
> każę jej patrzeć albo w przeciwnym wypadku zabiorę połowę pieniędzy
> ogląda nadal, zaczyna płakać
> on ssie całkim nieźle, zaczynam się zastanawiać czy trenował
> kiedy zaczął robić głębokie gardło prawie się porzygał
> łzy spływają mu po policzku
> to sprawia, że mi trochę więdnie
> mija chyba z 45 minut zanim dochodzę
> każę mu połknąć
> połyka, wymiotuje
> daję mu pieniądze mówiąc, że mam nadzieję, że jego pies wkrótce wyzdrowieje
> wychodzę, obydwoje płaczą
> następnego dnia nie ma go w szkole
> i kolejnego
> nie ma go przez 3 tygodnie
> w końcu wraca, bardzo cichy, nawet nie patrzy w moim kierunku tylko ciągle w ziemię
> po szkole podchodzę do niego
> pytam co jest nie tak
> ten wzrok
> mówi, że dziewczyna z nim zerwała po tym "incydencie"
> mówi, że pies nie przeżył operacji
> odpieram, że przykro mi z powodu psa (naprawdę, kocham zwierzęta)
> on wkurwia się niemiłosiernie
> rzuca się na mnie z pięściami, dosiada mnie
> napierdala mnie po twarzy
> moi kumple przybiegają i go odciągają
> ktoś dzwoni na policję bo jestem cały rozjebany i krwawię
> aresztują go
> sąd każe mu wypłacić mi 1000 zł, 250zł miesięcznie
> jest od teraz karany
> wywalony ze szkoły
> stracił dziewczynę
> stracił psa
> stracił kupę kasy (jak na jego standardy)
> ja mam tylko parę blizn
> no cóż, wygrałem
Mostu • 2015-11-13, 2:01   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (944 piw)
Dostałem dość sporo prywatnych wiadomości z prośbą o kontynuowanie wrzucania greentextów więc proszę bardzo, od razu mówię że "jest pisana głupim gimnazjalnym stylem i nie ma sensu czytać" więc hejterzy scrollować dalej ;>

Jedna z ciekawszych historii, choć troszkę smutna.

Gdy byłem młodszy, miałem kumpla Irlandczyka który dołączył do naszej szkoły gdy miałem jakoś 17 lat. Niedawno zmarł, a poniżej zostawiam wam balladę tego

fenomenalnego drania.

> byłem 17letnim, przeciętnym brytyjczykiem
> gówiana szkoła publiczna
> jakiś obcy koleś niedawno dołączył, jego rodzina się tu wprowadziła
> pochodzą z jakiegoś miasta nazwanego Derry w Irlandii
> wprowadził się tu z jego ojcem i młodszą siostrą, jego matka zmarła gdy był młodszy
> przypisują go do mojej klasy i przysiada się do mnie
> w ten sposób poznałem Ośmiobrowarowego McGee, Irlandzkiego Drania
> od tego miejsca będę go nazywać OB (Osiem Browarów) by zaoszczędzić trochę klawiatury
> siedzimy koło Grega, hipopotama z łagodym autyzmem
> nazywam go hipopotamem ze względu na przejebanie wielkie przednie zęby i usta
> Greg używa swojego autyzmu żeby wydostawać się z kłopotów i mówić co mu się żywnie podoba
> zaczął irytować OB pierdoleniem typu "Myjecie się w Irlandii?" czy "Macie szkoły w Irlandii?"
> ławka Grega jest szczególnie zaaranżowana, długopisy po jeden stronie w prostej linii, ołówki po drugiej
> gość ma OCD (zaburzenia kompulsywno-obsesyjne) do potęgi n-tej
> dostaje szału gdy cokolwiek zostanie przesunięte, więc jego ławka jest ciut oddalona od wszystkich innych
> autystyczny hipopotam próbuje wymusić jakąkolwiek reakcję na OB przed całą klasą
> ni stąd ni zowąd OB nonszalancko podnosi stopę i przewraca ławkę Grega mocnym pchnięciem nogą
> długopisy i ołówki rozlatują się po całej podłodze
> totalny chaos, krew autystów zapełnia pokój
> nauczyciel podbiega i próbuje wyjaśnić OB o autyzmie Grega, podczas gdy Greg odpierdala manianę w swoim krześle, oddycha głęboko i sapie wyraźnie urażony

zniewagą OB
> OB rzuca spojrzenie na Grega i mówi do nauczyciela "Oh przepraszam, nie mamy autyzmu w Irlandii"

> Stołówka 3 dni później
> OB poznał już parę osób ale głównie spędza czas ze mną
> jest spoko gościem, lubi te same gry i filmy co ja i jest wielkim fanem Rugby, był kapitanem swojej drużyny w Irlandii
> mówię mu, że nasza szkoła ma drużynę rugby, mówi, że chciałby dołączyć
> nie jestem w drużynie bo jestem słaby i chuderlawy
> OB idzie to ogarnąć, niedługo potem zaczyna grać w gorszej drużynie bo jest nowy
> gorsza drużyna składa się z grubasów, którzy myślą, że są silni i może z dwóch szybko biegających kolesi
> OB zdobywa piłkę i niszczy wszystkich doszczętnie
> przebiega przez drużynę przeciwną jak pierdolony pociąg
> zdobywa gola
> jebany grubas Thomas mówi, że w następnej połowie "on go weźmie"
> ustawiają się do wykopania
> Thomas ustawia się naprzeciwko OB
> biegnie na niego gdy piłka jest wolna
> skacze na niego, łapie go za szyję żeby sprowadzić go na dół i dosłownie przetacza się po nim jak kula do kręgli
> OB nawet nie miał piłki
> "Co Ty kurwa robisz synu, nie miałem nawet piłki, czy Ty wiesz jak kurwa w to grać chłopcze?"
> Thomas zaczyna się chichrać i wyśmiewa akcent OB
> OB się uśmiecha i przytakuje
> "Wiesz, w Irlandii trzeba być wysportowanym żeby uprawiać sporty, grubaski zostają na linii bocznej"
> trener przyglądał się całej sytuacji
> Thomas podchodzi i próbuje popchnąć OB
> OB łapie jego ramię i przewraca go na ziemię, grubas skręca kostkę i zaczyna skamleć jak mały słonik z parkinsonem
> OB zostaje przeniesiony do topowej drużyny

> mija parę miesięcy
> większość ludzi już na niego nie patrzy odmiennie, głównie ze względu na to ze jest miłym kolesiem dopóki Ty jesteś miły dla niego
> żadnych przypałów nie licząc paru spięć z Gregiem, Lekko Autystycznym Hipopotamem
> ja i OB jesteśmy całkiem blisko, opowiadał mi to całe gówno o tym jak jego kumple z Irlandii byli zamieszani w jakieś paramilitarne rzeczy
> wygląda na to, że w Irlandii nie ma gangów, mają nieoficjalne paramilitarne organizacje walczące między sobą
> jedni z nich twierdzą, że północna Irlandia jest brytyjska, drudzy, że irlandzka
> niechętnie o tym mówi, zdążyłem wywnioskować że musiało się coś stać bo zawsze zmieniał temat gdy robiłem się nadzwyczaj dociekliwy
> cwel Luke wraca do szkoły
> Luke'a nie było w szkole od długiego czasu, ze względu na jakąś chorobę czy coś takiego
> on i OB nigdy właściwie nie zamienili słowa
> Luke trzyma z grupką czarnuchów, którzy najwyraźniej są w gangu, lubi udawać, że jest częścią tego "gangu" i nosi przy sobie pierdolony nóż marki Stanley

który pomalował na czerwony i niebieski z jakiegoś powodu
> jednego dnia Luke podchodzi do OB i zaczyna go pytać czy jego ojciec jest alkoholikiem
> "nie, czemu?"
> "oh, myślałem że każdy z Irlandii jest"
> Luke się rozgląda żeby dostrzec choć jedną osobę która się zaśmieje
> nikt się nie zaśmiał
> nagle OB mówi "Zgaduję, że twoja matka walnęła sobie kilka piwek na porodówce"
> "Co?"
> "Cóż, chciałbym sobie trochę wypić wiedząc, że będę musiał niedługo z siebie wypchnąć takiego drania jak ty. Spierdalaj"
> zaśmiałem się, oh OB
> Luke nagle wyciąga swoją żałosną kosę
> "Chcesz zadrzeć z niewłaściwą osobą irlandczyku?
> OB zaczyna się śmiać, dosłownie wpada w głupawkę widząc tego małego cwela w prochowcu z nożem marki Stanley
> Luke'owi się to nie podoba
> czas pokazać kto tu rządzi
> szybkim ruchem przyciska nóż to ramienia OB
> OB łapie jego nadgarstek, drugą ręką wyciąga ząbkowane narzędzie z rąk wybrańca, wyrzuca je za siatkę i wali go prosto w pysk
> zostaje za to zawieszony ale odchodzi śmiejąc się
> Straszny Luke również zostaje zawieszony za posiadanie noża w szkole

> OB zaczyna spędzać z nami czas poza szkołą
> byliśmy na piwie, ja byłem z laską 7/10 która podobała mi się od kilku dobrych miesięcy
> OB wie, że ona mi się podoba i ona też to wie
> tej nocy wszyscy jesteśmy pijani, ja i laseczka kończymy w łóżku
> odpuszczę szczegółów bo to ballada o Ośmiobrowarowym McGee, nie o mnie
> sporo czasu spędzam rozmawiając z ową laską, wychodzi na to, że ja też jej się podobam
> schodzę na dół żeby zobaczyć się z OB
> mówię mu o wszystkim, powiedział że jest "kurewsko zachwycony"
> braterska sesja z browarkami
> OB idzie do łóżka, ja zostaję z innymi kumplami żeby pooglądać TV, laska już spała gdy zszedłem na dół
> około godziny później słyszę hałas i krzyk z góry
> dziewczyna zbiega na dół owinięta ręcznikiem, mokra, wybiega frontowymi drzwiami
> OB zbiega na dół
> nago
> pytam co się kurwa stało
> mówi mi, że ta laska weszła do jego pokoju gdy spał
> OB sypia nago, nie byłem zaskoczony bo raz go już znalazłem nagiego po nocy picia
> pytam co sprawiło, że tak wybiegła
> on zaczyna się śmiać, mówi że wziął puszkę piwa do łóżka, leżała na stoliku obok
> szmata zaczęła się do niego dobierać, on od razu wziął puszkę, wylał na nią całą jej zawartość
> wyjebał jej ciuchy przez okno na deszcz i kazał jej aportować
> było mi przykro bo mnie okłamała
> OB powiedział, żebym się nie martwił
> dwa tygodnie później zabiera mnie do baru i poznaje z 9/10

> OB i ja jesteśmy totalnymi braćmi po kilkuletniej przyjaźni
> posiadanie go jako najlepszego przyjaciela to coś niesamowitego
> mój młodszy brat zachorował na raka jąder gdy miałem około 20 lat
> sytuacja stała się dość ciężka
> mój brat i OB byli ze sobą dość blisko, głównie ze względu na to, że OB kupował mu gry i udawał super zainteresowanego anime które oglądał mój brat, tylko

dlatego, że nikt inny na świecie oprócz mnie by tego nie zrobił
> brat traci włosy po chemioterapii
> planuję go odwiedzić, OB ma mnie podwieźć
> puka do drzwi, otwieram i widzę go trzymającego maszynkę i miskę
> "Dawaj, będzie śmiesznie nie?"
> golimy głowy i brwi
> idziemy odwiedzić młodszego brata
> mówi, że to świetne i robimy sobie zdjęcie, w trójkę, bez włosów
> OB pozwala mu rysować wszelkiego rodzaju głupoty na jego łysej głowie, pozwala mu tez narysować wąsy
> na mnie rysuje brwi
> spędzamy sporo czasu wygłupiając się z dzieciakiem
> gdy wychodzimy OB zabiera mnie na browara do baru żeby pogadać o stanie brata
> jak na irlandczyka z wielkim kutasem jest całkiem wrażliwy
> skurwysyn Luke siedzi po drugiej stronie baru w tym samym prochowcu co w szkole
> zmienił się, jest dziwny i super cichy
> OB mówi cześć, zaczyna z nim gadać jak gdyby nigdy nic
> obserwuję jak się godzą i sobie rozmawiają tak jakby nic się nie stało
> udajemy się do domu i OB spędza u mnie całą noc grając w Battlefronta na moim starym PS2 i pijąc, tylko żeby mnie pocieszyć
> brat umiera parę miesięcy później
> OB chodził ze mną na cmentarz za każdym razem

Wybaczcie za smutny post, później będzie miał sens.

> mija parę lat, ja mam 24, OB 23
> mieszkamy razem w mieszkaniu z pewną laską i jej chłopakiem
> urodziny OB się zbliżają
> urządza sporą imprezę
> jedna z piosenek jaką zapamiętałem to "Uncle Tommy" Rumjacksów, bo leciała w tle gdy zaczęła się rozpierdol
> paru skurwiałych skinheadów pojawiło się na imprezie
> "imigrant skurwiel irlandczyk", odzywki tego typu bez jakiegokolwiek powodu
> OB mówi im "nie szukam kłopotów, niech wezmą sobie po browarku i będzie spoczko"
> nie
> 4 z nich skacze na niego, zaczynają go napierdalać
> dwóch stoi powstrzymując wszystkich którzy chcieli mu pomóc
> wbijam się w jednego z nich próbując mu pomóc, dostaję ostro wpierdol ale OB tam leży
> nagle znikąd rozlega się krzyk
> ludzie się odsuwają, włącznie ze skinami
> oprócz jednego, który siedzi skulony trzymając się za rękę
> OB złamał jebaną rękę temu gościowi
> wstaje krwawiąc z każdego otworu tego pięknego irlandzkiego ciała
> chwieje się trzymając pięści w górze, wygląda jakby miał zaraz latać po pokoju, tak bardzo się chwiał
> skiny nadal na niego napierają ale odsuwają się za każdym razem gdy on wyprowadza cios, wygląda jakby mógł nim zburzyć jakiś budynek
> mamrocze jakieś niezrozumiałe gówno w irlandzkim szale, nikt nic nie rozumie ale każdy wie o co mu chodzi
> skiny pakują rzeczy i wychodzą
> "Uncle Tommy" gra w tle, wygląda to jak scena z filmu
> gdy skiny wychodzą wszyscy milczą, OB się odwraca
> na podłodze leży kilka potłuczonych butelek
> "Osiem jebanych browarów! Potłukliście mi 8 jebanych piw wy łyse mongoły!"
> OB krzyczy w stronę kolesi którzy na niego naskoczyli
> patrzy na mnie
> "Osiem piw stary, osiem jebanych piw. Co za pierdolona tragedia."

> OB wraca do Irlandii żeby odwiedzić swoją babcię, bardzo się rozchorowała
> zabiera mnie ze sobą, chce mi pokazać ojczyznę
> lądujemy w Belfaście, zdaje mi się że to stolica północy ale nie stolica Irlandii, nie wiem jak to działa bo OB nigdy mi tego nie wyjaśnił, mówił że to popierdolona polityka
> odwiedzamy jego babcię z ojcem i siostrą OB, zapoznaje mnie z nią (babcią)
> najmilsza stara kobieta na świecie, mówi że OB "zawsze był roztrzepany ale nie skrzywdziłby nawet muchy"
> "no chyba, że wylaliby mu piwo", dodaje
> ta kobieta jest jasno najbardziej wpływową kobietą w całej jego rodzinie
> mówi, żebyśmy nie marnowali czasu siedząc z nią, każe OB pokazać mi najlepsze miejsca w Irlandii
> OB pokazuje mi Derry, opowiada jak jest podzielone religijnie i pokazuje mi wielki mur
> całkiem fajne miejsce
> zabiera mnie znów do Belfastu i pokazuje miejsce w którym powstał Titanic
> Irlandia jest w chuj spoko
> docieramy do miejsca która nazywa się The Crown Bar
> skurwiliśmy się dość mocno
> pochodziliśmy po Belfaście, poopowiadał mi trochę historii miasta itd
> przyznam, że mnie to zaciekawiło
> spędzamy tam parę nocy, jest zajebiście ale w końcu trzeba wrócić, nie chcę się narzucać biorąc pod uwagę całą sytuację z babcią
> OB odmawia i nalega żebym został
> "Stary, jesteś jak moja rodzina, nie narzucasz się"
> mówi, że będzie spoko i wypijemy jeszcze trochę

Zbliżam się do końca, ciężko to pisać bo tęsknię za tym sukinsynem.

> życie trochę się komplikuje
> teraz jest dobra chwila na to, żeby wspomnieć coś o czym OB mi powiedział mi jak byliśmy młodsi
> pewien pedofil który nazywa się William Wright zgwałcił OB gdy ten był dzieckiem
> Wright przeniósł się do Anglii i został policyjnym oficerem zanim został złapany
> rzeczy które mu zrobił zostawiły kurewsko duże blizny na wewnętrznych częściach jego nóg
> OB powiedział, że jestem jedynym który wie
> siostra OB ma w tym miejscu 19 lat, mieszka z tatą
> jego ojciec jest stary i ma opiekunkę, OB i ja wpadliśmy w odwiedziny by dotrzymać towarzystwa jego siostrze, nie jest zbyt socjalna
> OB broni młodszą siostrę całym swoim życiem, jest dla niego najważniejsza na świecie
> miała jednego chłopaka którego OB lubił, ale gdy ją zdradził OB poszedł do jego domu i zabronił mu się do niej odzywać
> zagroził że połamie jego pierdolone nogi jeśli się do niej zbliży
> jego siostra była smutna ale zawsze doceniała starania OB
> tato OB wrócił do Irlandii, zamieszkał w starym domu rodzinnym
> pewnej nocy jakiś skurwiel włamuje się do domu siostry OB, niszczy sporo rzeczy, gwałci ją i bije do nieprzytomności
> trafia do szpitala, poważnie poturbowana
> OB spędza przy niej całą noc, prawie staje się agresywny gdy pielęgniarki proszą go o wyjście żeby lekarze mogli ogarnąć papiery
> uspokajam go i czekamy w szpitalu przez długi czas
> siostrze OB się polepsza, ale jest zniszczona na całe życie, nic nie mówi, nie wychodzi z domu, jest praktycznie warzywem
> OB spędza cały swój wolny czas z nią, przestaje wychodzić i tylko z nią siedzi
> czasem wpadamy z kumplami na piwo czy dwa ale zawsze odmawia wyjścia z domu
> pewnej nocy gdy OB śpi, jego siostra przedawkowuje
> zostawia notkę, zapewniając OB, że to nie jego wina, taki jest praktycznie główny wątek tej notki, nie mam pojęcia czemu miałaby mu to uświadamiać
> OB jest wrakiem człowieka, jest inny

> OB nie rozmawia z nikim poza mną
> mówi mi, że nigdy nie był blisko z rodziną, że jego tato jest zły i wszystko się sypie
> nie chce wracać do domu bo wszystko mu tam przypomina o jego siostrze, nie chce też zostać tu bo tutaj doszło do incydentu
> stara się być tym spoko kolesiem z wielkim kutasem jakim zawsze był, stara się chodzić z odważną miną ale jeśli tylko złapałem go gdy był sam był kurewsko przygnębiony
> wdaje się w parę bójek gdy wychodzimy pić, każdy kto cokolwiek do niego mówi zostaje zanihilowany, nie ma już żadnych "wyluzuj stary", które kiedyś zwykł mawiać
> pewnej nocy jest u mnie, kurewsko wcięty
> powstrzymuje łzy
> zdążyłem zgadnąć, zaczyna mi mówić o tym jak obwinia siebie o to co stało się z jego siostrą
> "Przydarzyło mi się to samo gdy byłem gówniarzem, powinienem był ją chronić"
> dosłownie nie mogę mu przemówić do rozsądku, wygląda jakby był całkowicie przekonany, że to jego wina
> bierze się w garść
> gadamy o starych czasach, trochę się śmiejemy, rzeczy wyglądają normalnie przez chwilę
> wyciąga parę browców z lodówki
> "Okej stary. Wypijmy jednego za stare czasy, co?"
> uśmiecham się i piję
> sączył to piwo dobrą godzinę, zazwyczaj zajmuje mu to parę minut
> siedzimy w ciszy długi czas
> w końcu zbiera się do wyjścia ale zanim wychodzi mówi mi "Byłeś dobrym kumplem od pierwszego dnia stary. Szczerze mówiąc, zrobiłbym dla ciebie wszystko. Trzymaj się."
> nie pojawia się w pracy następnego dnia

> OB nie odpisuje na smsy ani nie odbiera telefonu
> udaję się do jego mieszkania i używam mojego dorobionego klucza bo nie otwiera
> przechodząc do sedna, OB się kurwa powiesił poprzedniej nocy
> miał na sobie tylko parę jeansów, zobaczyłem też że coś się zmieniło na jego tatuażu rodzinnym, wygląda na świeże
> zawsze miał tatuaż lilii, i imiona jego siostry, taty i babci były wytatuowane na łodydze
> pod lilią miał kilka korzeni prowadzących do nowego imienia
> mojego imienia
> spanikowałem, zadzwoniłem po karetkę i policję itd
> znalazłem notkę, przede wszystkim obwiniał siebie o to, że nie wiedział jak chronić swoją siostrę i był zbyt przybity żeby dalej to ciągnąć
> przeprasza za bycie cipą
> dziękuje mi za multum rzeczy którym nie należą się podziękowania
> mówi, że wpadł na grób mojego brata po drodze do domu (i zostawił bukiet lilii)
> każe mi iść i wypić za niego

Minęło parę miesięcy, Andy. Kupuję piwo za ciebie za każdym razem. Tęsknię, skurwysynu.

Historia o bracie i siostrze

Mostu2015-10-14, 14:17
Poprzednia historia przyjęła się dobrze, więc przetłumaczyłem kolejną.

> miałem 16 lat, mieszkałem wtedy w małym domku z 3 sypialniami z mamą, tatą i siostrą
> rodzice są surowi jak skurwysyn, bardzo chrześcijańscy
> ja i moja siostra, mieliśmy swoje własne sypialnie
> rodzice pozwalali mi mieć starego kompa w swoim pokoju, pod warunkiem, że obiecam im nie walić konia
> wiem, to pojebane
> drzwi od mojego pokoju musiały być otwarte 24/7, rodzice sprawdzali moją historię przeglądania żeby upewnić się, że nie zejdę z właściwej ścieżki
> kurwyniewiedząotrybieincognito
> rodzice pracowali do wieczora, więc gdy ich nie było to siostra trzymała pieczę nad polityką otwartych drzwi
> suka co chwilę przechodziła koło mojego pokoju i upewniała się, ze nie robię nic nieprawego
> stałem się Daredevilem, słyszałem ludzi idących do mojego pokoju z odległości kilometra
> wyrobiłem refleks naszprycowanego spastycznego tygrysa otwierając i zamykając okienka z pornografią jak haker po metaamfetaminie w 1980
> nie mam żadnej prywatności więc gdy oglądam to zapamiętuję jak najwięcej, żeby potem strzepać do pamięciówki pod prysznicem

Bardzo chciałbym opowiedzieć o swoich masturbatorskich nawykach ale nie mają nic wspólnego z historią, więc tu skończę.

> siostra zaczęła przyprowadzać do domu chłopaka od czasu do czasu, wyglądał jak metroseksualny cwel pokroju Justina Biebera
> ziomuś zachowuje się dobrze i nienagannie przed rodzicami, siostra wmawia im, że chce "uratować jego duszę" więc oni nie mają nic do ich związku
> rodzice dają mi zadanie, mam robić wszystko, żeby jego kutas nie znalazł się w waginie mojej siostry
> role się odwróciły
> tak jak wszystko co robię, trenowałem i szlifowałem swoje działania
> zawsze czekałem na odpowiedni moment, zawsze świadom wszystkich chwil z romantycznym nastrojem i z okazją na jebanko
> wynurzałem się z cienia za każdym razem, gdy słyszałem, że jest u ich cicho i po prostu stałem i gapiłem się na nich
> jak upiorny cień w kącie ich oka niszczyłem im każdą szansę na zbliżenie
> jak sędziwe oczy gniewnego boga wpatrywałem się w ich spragnione ruchanka dusze jak najbardziej niezręcznie się dało
> i to wszystko podczas gdy mój umysł powtarzał mantrę
> "JESTEM PEŁZACZEM, CZATOWNIKIEM TERRORU, JESTEM OCZAMI W CIEMNOŚCI, WARTOWNIKIEM NOCY, MOJA JEST OBECNOŚĆ I OSĄD I SIŁA,

JESTEM WAGINALNYM KORKIEM"
> moja siostra była już zmęczona tym co robię, tak samo jej ludzkie dildo
> powinni byli po prostu iść do hotelu
> sfrustrowani obmyślili plan, bardzo chujowy plan
> plan który byłby tylko oliwą do ognia jakim jest mój brak życia socjalnego i nadmiar wolnego czasu
> gdy brałem prysznic, weszli do mojego pokoju i naściągali jakiegoś hardcorowego gejowskiego BDSM porno
> nie spodziewałem się tego
> rodzice wracają do domu, sprawdzają moje zadanie domowe i historię przeglądania
> przypał taki, że ja pierdolę
> gdy zobaczyłem, co właściwie zrobili, poczułem mieszankę rozbawienia i strachu
> trochę jak oglądanie psychopatycznego klauna wsadzającego monety w dupę karła, gdy wiesz że Ty będziesz następny
> próbowałem im wyjaśnić, że to jakiś wirus albo kawał, ale prędzej chyba bym sprzedał żydowi wielbłąda z 3 nogami
> zabrali mi internet, wykasowali gry i uprawnienia na komputerze
> wiedzałem, kto był odpowiedzialny za tą zniewagę, i wiedziałem gdzie mieszkają

Wiem, że nie brzmi to przekonująco, ale miałem kumpla który miał magistra we wkurwianiu ludzi i chciał, żeby go nazywać Harold

> Harold i ja obmyślaliśmy plany i w końcu zdecydowaliśmy się na ten, który miał największe szanse powodzenia

Faza pierwsza planu: STRACH

> nie miałem nic do robienia podczas wolnego czasu oprócz czytania, bo nie mogłem nigdzie wychodzić po 17
> cały czas spędzałem na siedzeniu w pokoju, nawet przestałem sprawdzać siostrę
> oni myślą, że wygrali
> raz na jakiś czas śmiałem się, nie takim normalny śmiechem ale śmiechem o wyższej barwie, wibrującym śmiechem z małymi pauzami pomiędzy wydechami
> wyobraźcie to sobie jako nagiego Świętego Mikołaja któremu ktoś ssa pałę podczas gdy ten właśnie bierze 80 kg na klatę
> pierwsze starania były bez rezultatu, lecz po jakimś czasie pedałek i siostra zaczęli to zauważać
> wsłuchiwałem się jak nietoperz, a gdy tylko robiło sie u nich cicho, robiłem to tak głośno, żeby usłyszeli, robiłem to z 3 czy 4 razy dziennie, nigdy gdy rodzice

byli w domu
> pewnego dnia siostra pyta o odgłos dochodzący z mojego pokoju
> udaję zmieszanego i zwalam to na przeciąg z łazienki
> ona nie łyka tego i wie, że to ja, jakoś głupio komentuje w stylu "pewnie tak bardzo tęsknisz za swoim pedalskim porno i stąd te odgłosy"
> robię to przez kolejne kilka tygodni i siostra w końcu wkurwia się tak bardzo, że wparowuje do mojego pokoju i każe mi przestać
> nigdy nie nakryła mnie robiąc to, zawsze byłem czujny i przestawałem, gdy słyszałem że się zbliża
> zacząłem zachowywać się tak jakbym nie wiedział o czym ona mówi i udawałem nawet zmartwionego jej stanem zdrowia
> ziarno zemsty zostało zakopane, wszystko szło według planu
> po miesiącu mój neurotyczny śmiech spongeboba stał się czymś, do czego siostra po prostu przywykła i nic sobie z tego nie robiła, to też była część planu

Harold jest bogatym dzieciakiem i ma sporo rzeczy których nawet nie potrzebuje

> pożyczył mi dyktafon, mały skurwysyek którego mogłem ukryć praktycznie wszędzie, a można do niego była podłączyć jakiekolwiek wyjście audio
> nagrałem swój śmiech
> wpierw ukryłem dyktafon w szparze pomiędzy pudełkami ze starymi ciuchami w swoim pokoju
> upewniłem się, że ciężko go będzie znaleźć ale nadal zostanie dużo miejsca, żeby nie wytłumić dźwięku
> poszedłem do salonu i upewniłem się, że siostra i chłoptaś mnie zobaczyli, powiedziałem, że wychodzę do sklepu
> wyszedłem z domu i poszedłem do najbliższego spożywczaka
> zostawiłem dyktafon nastawiony na puszczenie nagrania 13 minut po moim wyjściu, i kolejne 10 minut później
> wszedłem do sklepu i patrzyłem na lody jakbym był Sashą Grey na międzyrasowym gangbangu przez 20 minut
> wróciłem do domu równo 30 minut po moim wyjściu i zobaczyłem siostrę i jej chłopaka w salonie
> ich wyraz twarzy gdy wszedłem do domu, niszczy mnie za każdym razem jak sobie o nim przypomnę
> czuję mrowienie w kręgosłupie jakby ktoś masował mi prostatę
> strach w ich oczach, niezaprzeczalny strach
> to wszystko wymagało lat dyscypliny samuraja, żeby nie wybuchnąć wtedy śmiechem
> wyglądali tak, jakby zobaczyli mnie właśnie wyczołgującego się z wielkiego odbytu w ścianie
> odpaliłem wewnętrznego DiCaprio i zachowywałem się tak zdziwiony i przejęty jak tylko się dało
> spytałem czy coś się stało bo wyglądają blado, spojrzałem siostrze w oczy gdy to powiedziałem
> siora się wkurwiła, zaczęła sapać, mówić, że mam chore pomysły
> ogólnie pełno oskarżycielskiego gówna, tak jakby nie widziała, że dopiero wszedłem drzwiami frontowymi, pytała jak to zrobiłem
> zachowuję pokerową twarz i pytam czy coś brała
> mówię, że zachowuje się jak pojebana odkąd zaczęła tu przyprowadzać tego wacka
> spojrzałem na cwela wkurzonym wzrokiem
> oznajmiam jej, że powiem wszystko rodzicom o tym jak się zachowuje, to ją trochę uspokoiło
> przypomniało jej się, że mam moc skarżenia jak malutki tchórz którym właściwie jestem
> powiedziałem żeby się ogarnęła i przestała robić to co robi, wyszedłem jak teksański kowboj po Alamo

Faza druga: PARANOJA

> minął tydzień z hakiem po incydencie z dyktafonem
> siostra nic nie powiedziała rodzicom o tym kawale
> ja tu ciągnę za sznurki
> mój śmiech znów zaczął na nią działać, wbiegała do mojego pokoju, żeby mnie przyłapać
> zapomniała, że to ona jest Fretką a ja Fineaszem i Ferbem
> nie udawało jej się mnie przyłapać, czasem nawet nastawiałem dyktafon i będąc z nią w pokoju robiłem swoje
> przeszukała mój pokój próbując znaleźć cokolwiek, bezskutecznie choć raz było blisko
> mówi, że tylko ja mogę wydawać ten odgłos bo pan Timberlake też to słyszy
> zignorowałem ją i nie przestawałem oglądać swojego dokumentu o narwalach i innych arktycznych kreaturach
> zacząłem śmiać się w dłuższych interwałach, czasem pomijałem parę dni żeby miała fałszywe poczucie bezpieczeństwa
> nie mogła spać, nie mogła cieszyć się czasem z jej chłopakiem, próbowała mnie przyłapać
> stałem się najsprytniejszym małym gówienkiem, nawet rozważałem karierę w wywiadzie
> nadszedł dzień gdy siorka nie mogła już wytrzymać i nasłała na mnie rodziców jak parę wściekłych psów na bezbronnego kotka
> powiedziała im, że próbuję ją wkręcić i to wszystko jest niedojrzałe, Johnny Depp ją wspierał mówiąc, że też to słyszał
> rodzice zaserwowali mi pełno bzdurnego gadania, że stąpam po cienkim lodzie itd
> nadal nie puszczałem broni jak upośledzony republikanin po strzelaninie
> dałem pokaz warty Oskara o mojej niewinności, mówiłem, że w wielu przypadkach nie było mnie nawet w domu itd
> pokazywałem in nawet paragony które służyły za alibi, byłem gwałcicielem w obcym kraju z dyplomatycznym immunitetem
> rodzice uwierzyli, kurwa, nawet ja na chwilę uwierzyłem
> siostra nadal zakładała, że kłamię
> rodzice powiedzieli że jesteśmy za starzy na takie rzeczy, dali mi ostrzeżenie i wyszli
> to dało mi erekcję tak silną by powalić nią antylopę
> czas w końcu nadszedł
> cała ciężka praca się opłaciła, spędziłem tyle czasu układając kostki domina
> czas je popchnąć

Faza trzecia: ROZPIERDOL

> piątkowa noc, mama i tato mieli randkę a ja zostałem sam z siostrą, dostała od rodziców pozwolenie na zaproszenie tego kutasa
> podsłuchałem rozmowę i pan piękniś się jakoś wywinął i powiedział, że nie przyjdzie
> w tym miejscu wiedziałem, że koza którą zarżnąłem w imię Adanimusa, boga psotników, dała mi jego błogosławieństwo

Od incydentu ze śmiechem, nigdy nie zostawała sama w domu. Wiedziała, że ja jestem jedynym możliwym wytłumaczeniem na te śmiechy, jedyną logiczną solucją.

> spakowałem rzeczy i powiedziałem, że idę do biblioteki
> wyglądała na zdenerwowaną, powinna być
> powiedziałem pa i wyszedłem, z głową wysoko i czując się jak facet z penisem rozmiarów trąby małego słonia
> pojechałem do biblioteki, zajęło mi to 25 minut busem
> gdy dotarłem, złapałem pierwszą książkę która mnie zainteresowała, wypożyczyłem, usiadłem i zacząłem czytać
> wszystko co mogłem zrobić, to czekać

Teraz przedstawiam wersję wydarzeń opowiedzianą przez Harolda

> jestem Harold, wiek nieistotny
> opuściłem szkołę wcześnie tego dnia i poszedłem do domu głównego bohatera, znalazłem klucze pod zielonym kamiennym żółwiem w ogródku
> otworzyłem drzwi, zrobiłem sobie kanapkę, pograłem na PSP w pokoju kumpla aż ten w końcu wrócił do domu
> jak już przyszedł, schowałem się w szafie i zaczekałem, aż wyjdzie, a potem schowałem się w szafie
> jego siostra nie miała pojęcia, że jestem w domu
> kumpel mrugnął porozumiewawczo i wyszedł do biblioteki
> siedziałem w szafie z walącym sercem, erekcja w gaciach, ubrany w czarny czarodziejski płaszcz i maskę okaleczonej świni, coś jak te ziomki w Pile 2
> miałem ze sobą dyktafon który mu pożyczyłem, podłączony do małego wzmacniacza
> na dyktafonie były jego nagrania i miałem czekać około 45 minut od momentu w którym wyszedł
> kiedy czas nadszedł, przypiąłem dyktafon do piersi, strzeliłem knykciami i wyszedłem
> puściłem nagranie na maksymalnej głośności, zero reakcji
> usłyszałem telewizor grający w salonie, więc spróbowałem znów parę razy zanim się poddałem
> telewizor tłumił dźwięk dyktafonu, nic nie szło zgodnie z planem
> głucha szmata zakłócała nasz świetny plan
> wyszedłem z pokoju po cichu, nikogo nie było w pokoju siostry, więc musiała być w salonie
> wszedłem do salonu, a ona była na kanapie
> twarz w poduszce, dupa wysoko ruchana przez jakiegoś chuderlawego cwela
> obydwoje mieli plecy zwrócone do mnie, to było lepsze iż nasz plan, to była jedyna w życiu okazja
> powód dla którego mama mnie nie połknęła, moja szansa, że jestem warty tyle co wojownik-wiking
> nigdy cel życia nie był przede mną postawiony tak oczywiście, bóg umieścił mnie na tej ziemi żeby upewnić się, że te skurwysynki obsrają się ze strachu
> zamiar wypełnienia jego woli coraz bardziej pompuje mi krew w żyłach
> ręce spocone, kolana miękkie
> przewinąłem dyktafon na nagranie #4 na którym kumpel krzyczał jak chińska dziewica ruchana przez mastodonta
> wszedłem do pokoju niczym ninja, ziomuś zapinał tego dupala tak mocno, że nie zauważyliby mnie nawet gdybym wszedł do pokoju tańcząc
> sięgnąłem po pilota, wyłączyłem TV a przystojniaczek przestał posuwać
> wziąłem głęboki wdech i krzyknąłem na całe gardło
> CO WY KURWA ROBICIE
> odskoczyli spłoszeni jak gołębie na placu wolności
> ściągnąłem kaptur odsłaniając maskę świni
> widziałem jak kolory spływają z ich twarzy, terror najwyższej jakości w ich oczach
> patrzyli w odbyt boga i topił on ich oczy śmiertelników, dławiłem się własną śliną próbując się nie śmiać
> dziewczyna zaczęła piszczeć bardzo wysokim tonem, każda nutka przechodziła przez moje ciało jak przyjemne fale
> cwel położył się na niej próbując ją osłonić swoim ciałem, ale dziewczyna próbowała desperacko wyrwać się i uciekać
> to wyglądało jak pełzające po sobie robaki po letnim deszczu
> zanim odzyskali równowagę sięgnąłem do kołnierza i nacisnąłem przycisk na dyktafonie puszczając najgorsze odgłosy jakie kiedykolwiek słyszałem
> "POMOCYYYYYYYYYYYYYYYYYY"
> koleś się posikał, dosłownie strumień uryny wyciekł z jego sztywnego puloka

Całkiem imponujące, że mógł utrzymać erekcję w takiej sytuacji, brawo.

> podniosłem ręce odsłaniając rytualny sztylet dzierżony w prawej, podczas gdy demoniczne skrzeki z dyktafonu uderzały w nasze bębenki
> słowa nie mogą opisać dźwięku jaki wydali chłopak i dziewczyna, jak piski balonu z którego schodzi powietrze a ktoś rozszerza ustnik, jak głodne świnki morskie
> jak małe gepardy wołające matkę
> zebrali się i zaczęli biegnąć strącając wszystko po drodze
> wybiegli nago z domu, jedyne co słyszałem to ich krzyki, wiem, że moje przeznaczenie zostało dopełnione, teraz mogłem już umrzeć
- Harold

> spotkałem Harolda później tego dnia, powiedział, że rzeczy nie poszły zgodnie z planem ale wszystko było Ok
> wróciłem do domu widząc kilka radiowozów na podjeździe
> powiedziano mi co się stało, miałem paragon z biblioteki i byłem też nagrany na kamerach więc o nic mnie nie podejrzewano
> przeprowadziliśmy się tego samego miesiąca, znów mogłem używać komputera
> nigdy nie widziałem już tego pedałka a siostra wstąpiła do zakonu
a................k • 2015-10-14, 14:50   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (133 piw)
Cytat:

@upWidzę, że ktoś spał na lekcjach języka polskiego... Pytam się po huj? Po huj małpować bezkrytycznie jakiś debilizm wymyślony na 4chanie? Nie można zrobić normalnych akapitów? Równie dobrze zamiast kropek można dać kutasy, zamiast przecinków ^, a w miejsce średników * tylko pytam się: PO HUJ?



Nie zesraj się pedale. A "chuj" to się pisze przez "ch".

Gówniana historia

Mostu2015-10-13, 22:58
> ja, 17 lat
> w domu u kumpla, gramy w gry i gadamy
> nagle łapie mnie potrzeba żeby walnąć klocka
> to jeden z tych post-meksykańskich klocków, do których zużywasz 4 metry papieru toaletowego, a i tak nadal zostają smugi z kału
> mówię, że zaraz wracam i idę do łazienki
> zaczynam wypuszczać jelitowego Cthulu w chwili gdy moje spocone pośladki dotykają deski klozetowej
> słodziutka ulga
> sięgam po papier, widzę, że cała rolka jest zużyta
> rozglądam się, nigdzie nie ma papietu
> uwięziony na 1 piętrze bez czegokolwiek do podtarcia dupy
> zbyt dziwnie żeby wołać teraz o pomoc
> rozglądam się za amunicją alternatywną
> 2 rzeczy
> nowe czasopismo samochodowe jego ojca
> i biblia jego mamy
> mam przed sobą ultimatum
> tatuś jest wielki, uwielbia auta i jest skłonny do agresji
> mama to typowa miła kobieta, malutka i flegmatyczna, czułaby się bardzo źle gdybym jej to zrobił
> tato mógłby skopać mi dupę
> no i jestem ateistą
> odrywam kilka stron ze środka starego testamentu
> Chrześcijanie i tak nie czytają tego gówna
> papier jest cienki, robią mi się ranki na odbycie
> 10 stron później, jestem czyściutki
> podciągam spodnie, gdy uderza 2 fala
> nie mam nawet czasu spłukać wody, siadam i robię swoje
> po 3ciej rundzie, siedzę przez 20 minut żeby upewnić się, że wszystko już wyszło
> w tym momencie kumpel stoi pod drzwiami i pyta czy wszystko ok
> mówię, że za chwilę wyjdę bo złapała mnie sraka
> wycieram dupsko po raz czwarty i ostatni
> zużyłem jakieś 1/4 starego testamentu
> w toalecie jest więcej papieru niż instalacja wodociągowa może zmieścić
> musze działać szybko, bo kumpel stoi pod drzwiami
> próbowałem to przepchać babką klozetową, bez rezultatu
> upewniam się, że ma jakieś antybakteryjne mydło przy zlewie
> ręce mogą zostać umyte
> podwijam rekawy i sięgam do toalety przepychając ręką zbitą papkę
> gdy jestem na kolanach zauważam całą rolkę papieru która leżała na zbiorniku z wodą
> cojakurwazrobiłem
> spłukuję toaletę łokciem, zaczyna się wylewać
> kartki pisma świętego pokryte gównem rozprzestrzeniają się po podłodze
> zdzieram wieko zbiornika desperacko próbując odłączyć tanią instalację
> zbiornik się opróżnia i zaczyna wydawać głośne odgłosy piły mechanicznej
> kumpel dobija się do drzwi i pyta co ja kurwa robię
> w przeciągu 40 sekund, odgłosy stają się coraz głośniejsze i głębsze
> nagle ustaje
> cały czas jestem w szoku, ręce pokryte gównem opieram z przyzwyczajenia na czole
> kumpel otwiera drzwi od zewnątrz (fikuśny zamek który można przekręcić monetą) i wparowuje do środka
> patrzy na mnie i zamiera
> moje oczy są wytrzeszczone, gówno rozmazane na moich rękach i twarzy
> biblia mamy leży zapomniana na ziemi pokryta mazią z toalety
> słyszę, że jego rodzice idą na górę
> kumpel stoi i nie ma pojęcia co robić
> jego mama wchodzi i zszokowana zaczyna łkać
> "Moja prababcia dała mi tą biblię miesiąc przed tym jak zmarła na raka"
> jego tato wchodzi po kilku sekundach
> zszokowany, zauważa biblię i zaczyna się śmiać
> odwraca się, idzie w kierunku schodów i śmiejąc się mówi "masz przejebane"
> jego mama zaczyna płakac coraz mocniej
> "Dlaczego to zrobiłeś?"
> powtarza to w kółko i to bardzo histerycznie
> zaczynam płakać, ale gdy płaczę to wyglądam jak wkurwiony pawian
> jego mama myśli, że ją przedrzeźniam i wychodzi płacząc jeszcze bardziej
> odwracam się do kumpla i mówię "słuchaj, mogę to wszystko--"
> uderza mnie w twarz, łapie za kaptur i wypierdala z jego domu
> zostaję na ulicy przed domem, 1,5km od domu, bez podwózki i umazany fekaliami
> zaczynam iść w stronę domu
> chwilę później jakaś pani podjeżdza i pyta czy chcę podwózkę
> wsiadam, kobieta zaczyna jechać
> uświadamiam sobie że moje ekstrementy właśnie zasychają mi na twarzy
> ona próbuje nawiązać rozmowę
> minutę później wyczuwa odór i patrzy na mnie
> zatrzymuje się na poboczu, każe mi wypierdalać
> dochodzę do domu, przekradam się obok rodziców i biorę prychę
> próbuję dodzwonić się do kumpla żeby się wytłumaczyć, nie odbiera
> 4ta próba, odebrał i krzyknął żebym przestał dzwonić, rozłączył się
> przez kolejny tydzień zauważyłem, że sąsiedzi i koledzy z klasy dużo na mnie patrzą
> zaczynam słyszeć jakieś głupie przezwiska, "dziecko szatana", "odbytowy testament" itd
> ksywki rozprzestrzeniają się po szkole jak pożar w lesie
> młodsze dzieciaki z którymi nigdy nie gadałem podchodzą do mnie i mówią mi te przezwiska w twarz
> jedna z moich bliższych przyjaciółek która jest chrześcijanką nabrała do mnie dystansu i w końcu przestała się do mnie odzywać
> historia sięgnęła nauczycieli, parę dni później dostałem wezwanie na dywanik
> dyrektor mówi, że wyrzucają mnie za "obrzydliwą zniewagę religijnych wierzeń"
> mama i tata się dowiadują
> mama dziwnie się przy mnie zachowuje, patrzy na mnie z niesmakiem
> czuję jakby myślała, że mnie w ogóle nie zna
> mój tato mówi, że jestem jakimś pojebem i potrzebuję resocjalizacji
> 2 godziny później, rozmawia z rekrutującym do wojska i zapisuje mnie na obóz dla rekrutów
> przewinę historię do obozu
> na początku jest spoko
> pierwsze dni były trochę ciężkie ale się przyzwyczajam
> pewnego dnia dostaję paczkę od ziomka z dawnej szkoły
> były to wydrukowane zdjęcia na których jestem, przerobione tak, że wyglądam na nich jakbym wycierał dupsko biblią
> na tyle każdego zdjęcia jest jedno z tych chujowych przezwisk
> nazbyt ciekawski kolega podchodzi i mi je zabiera
> parę minut później całe baraczki wymieniają się fotami i się śmieją a ja bezradny siedzę na łóżku i udaję, że czytam książkę
> jeden z nich obczaja moich znajomych na facebooku i pyta jednego z nich o całą historię
> jakiś czas później, zauważam że jeden z rekrutów patrzy na mnie bardzo dużo
> dowiaduję się, że pochodzi on z ultra-konserwatywnej rodziny i nienawidzi mnie za to co zrobiłem
> wpada na mnie jakiś czas później i próbuję nawiązać rozmowę
> gdy nikt nas nie słyszał, powiedział mi, że gdybyśmy byli na froncie to dostałbym od niego kulkę, a on powiedziałby ,że to ciapaki mnie kropnęły
> 2 dni później rozpoczynamy treningi z ostrą amunicją
> wstaję rano, idę do łazienki
> zauważam, że wszyscy się na mnie gapią
> idę się wysrać, dostrzegam, że nie ma w ogóle papieru, a w kabinie jest jedynie biblia
> zaczynam się drzeć, w odpowiedzi dostaję śmiech
> wszyscy idą na trening, zostawiają mnie tam
> wkurwiam się, zaczynam drzeć kartki z tego skurwysyna i podcieram się nimi jakby nie było jutra
> mój odbyt krwawi
> krew kapie wszędzie, nie mogę założyć nawet munduru żeby go nie poplamić
> odrywam kupkę kartek, zwijam je i wsadzam sobie w szczelinę jak paróweczkę w hotdoga
> dopełniam dzieło jeszcze paroma kartkami robiąc sobie w gaciach prowizoryczną pieluszkę
> zakładam mundur
> jak chodzę to słychać gniecione kartki
> czuję się upokorzony i wiem, że spóźnię się na trening
> wychodząc mam nadzieję, że zaczniemy od strzelania
> okazuje się, że najpierw będziemy maszerować w formacji zanim będziemy strzelać
> maszerujemy 10 minut, sierżant słyszy szelest kartek
> każe nam się zatrzymać i pyta kto ma przy sobie gazetę
> rekruci na mnie patrzą
> sierżant każe mi truchtać w miejscu
> głośne szelesty
> pyta co to za dźwięk
> krtań mi się zamyka, nie moge odpowiedzieć
> sierzant rozkazuje mi ściągnąć spodnie
> moja pielucha widzi światło dzienne
> sierżant klnie pod nosem i każe mi przebiegnąć 200 okrążeń wokół obozu
> nie mam wyjście, zaczynam
> pół godziny później biegnę przez mniej widoczną część obozu
> nikt inny jak pan Jezusowy Mściciel, który mówił, że zabiłby mnie na polu bitwy wyskakuje zza krzaka
> w jednej ręce dzierży butelkę Jacka Danielsa, w drugiej pistolet
> uderza mnie w twarz butelką i strzela mi w stopę
> wylewa zawartość butelki na moją twarz gdy ja krzyczę z bólu
> ucieka
> sierżant znajduje mnie leżącego i wykrwawiającego się jakiś czas później
> incydent zostaje odnotowany i jest wszczęte dochodzenie
> okazuje się że Jezusowy chłopiec sprzedał im jakąś historię wyssaną z palca
> mówi, że szkalowałem go na tle religijnym i poniżyłem go podcierając się jego biblią
> zostaję wypierdolony z obozu za religijną nietolerancję, picie i lekkomyślność
> wracam do domu
> tato jest mną zawiedziony a mama się nie odzywa
> zaczynam wysyłać CV
> moje nazwisko i historia się rozprzestrzeniła po mieście i żaden pracodawca nie chce mnie przyjąć
> miesiąc później tato myśli, że jestem żulem i nie szukałem pracy
> wywala mnie z domu
> zostaję bezdomny
> to był prawdopodobnie najgorszy moment w moim życiu, ale od teraz się polepsza
> zostałem włóczęgą na 2 lata
> dostawałem jedzenie z programów pomocy dla bezdomnych za dnia
> gdy byłem głodny w nocy, szukałem resztek w śmietnikach
> pierwsza zima, spotkałem i zaprzyjaźniłem się z 2 innymi włóczęgami
> jeden z nich przedstawił się jako Drżący, drugi jako Adam
> Drżący ma taką ksywkę, bo pił tyle, że spierdoliły się jego funkcje motoryczne
> dziewczyna Adama przedawkowała heroinę 3 miesiące wcześniej
> spotkałem ich pod mostem na obrzeżach miasta
> włóczyliśmy się razem i dotrzymywaliśmy sobie towarzystwa
> jednej nocy budzi mnie dziwny odgłos
> zobaczyłem, że ssają oni sobie wzajemnie kutasy
> niemitooceniać
> idę dalej spać
> miesiąc później, próbowali mnie zabić
> Adam, Drżący i ja szliśmy przez miasto
> zobaczyłem na ulicy banknot 50zł
> podnoszę go
> kumple żule zgodnie myślą o alkoholu
> żądam, żeby kupić jakieś żarcie bo dawno nic nie jadłem ale Drżący to alkoholik
> chce kupić jak najwięcej tanich winiaczy na ile pozwoli mu to 5 dych
> "pierdol się, ja to znalazłem"
> Adam rzuca się na mnie z nożyczkami
> nie spodziewałem się
> dźga mnie w nogę dwa razy, bierze hajs
> pierdolone pedały uciekają
> nigdy więcej ich nie widzę
> 3 dni później dostaje gorączki od infekcji
> zalegam na czyimś podjeździe
> posoka z ran przemokła już dawno przez moje dżinsy
> policjant zatrzymuje się, każe mi wstać i sobie iść
> próbuję wstać, noga boli za bardzo
> policjant wysiada, podnosi mnie na nogi
> krzyczy "ruszaj się"
> popycha mnie do przodu, łapię się za nogę bo tak kurewsko boli
> rano się otwierają i znów zaczynają krwawić
> policjant w końcu dostrzega mój stan
> zabiera mnie do schroniska dla bezdomnych w mieście 20km dalej
> nic nie mówi przez całą drogę
> w schronisku ładniusia czerwonowłosa podchodzi z apteczką i pudełkiem z gumowymi rękawiczkami
> wygląda jakby mi współczuła
> po raz pierwszy jestem traktowany jak człowiek przez kobietę od dłuższego czasu
> dostaję erekcji, przebija mi przez bokserki
> ona to dostrzega, wyraz obrzydzenia przyozdabia jej twarz
> czuję się źle i przepraszam
> ona nerwowo się śmieje i opatrza moje rany
> daje mi pudełko z antybiotykami
> mówi, że nie można się tym sćpać i jest warte pare złotych
> tymi słowami skończyło się traktowanie mnie jak człowieka
> po paru dniach rany się goją
> schronisko daje mi kopa i wracam do szwędania się
> parę miesięcy później
> kolejna zima
> krążę po jakimś nowym mieście, jest 1 nad ranem
> drogi są puste
> znajduję zimową kurtkę mojego rozmiaru w pojemniku PCK
> idę dalej i widzę panią przy rogu
> wiem, że jest kurwą ale ona praktycznie nic na sobie nie ma
> jest zimno, ona się trzęsie
> podbijam i mówię "cześć"
> pyta czy mam pieniądze, mówię, że nie
> każe mi spierdalać, brzmi zmęczona
> oferuję jej kurtkę, patrzy na mnie dziwnie przez kilka sekund
> mówi, że nie może się zakrywać w pracy
> dziękuje mi i się uśmiecha
> nie wygląda tak kurewsko jak inne kurwy
> jest trochę zużyta ale widać iskierkę godności
> zostałem i trochę z nią pogadałem
> opędzam jej myśli od zimna
> około 3 nad ranem brudny kombiak podjeżdża
> wielki koleś woła do auta Izę
> jej imię to Iza
> gościu patrzy na mnie i pyta czy jestem klientem
> mówię, że nie, on każe mi spierdalać
> gdy odchodzę, on zaczyna ją bić i pytać kim jestem
> wrzuca ją do auta
> myślę o niej cały kolejny dzień
> następnej nocy, przychodzę w to samo miejsce i ona tam była
> miałą podbite oko i liczyła na szybko banknoty
> podchodzę a ona mówi, że jej alfons nas pokroi jesli znów nas razem zobaczy
> mówię, że tylko przechodzę
> siadam za pudełkiem w alejce tak, że mnie nie widać
> gadamy całą noc pomiędzy klientami
> jest już prawie 3cia i każe mi się zmywać
> robię to, co każe i sytuacja powtarza się przez miesiąc
> formujemy swego rodzaju więź, jesteśmy przyjaciółmi
> włóczęga i prostytutka
> ona sobie żartuje, że powinni zrobić taki program w telewizji
> pewnego dnia jej alfons podjeżdża kombiakiem parę godzin wcześniej
> przyciska mnie do ściany i mierzy we mnie spluwą
> spokojnie pyta kim jestem
> odpowiadam, że tylko włóczęgą i że jestem przyjacielem Izy
> dwóch jego kumpli wysiada z auta i przetrzepują mnie szukając pieniędzy
> nie ma żadych
> rzuca mnie na ziemie, kopie mnie i każe mi spierdalać
> mówi, że psuję mu produkt, cokolwiek to znaczy
> oznajmia, że jeśli jeszcze raz mnie tu zobaczy to mnie zastrzeli
> następnej nocy wpadłem do Izy tylko na 20 sekund
> pożegnałem się i odszedłem
> już nigdy jej nie zobaczyłem
> tydzień później jestem na skraju miasta jedząc puszkę tuńczyka
> widzę kombiaka podjeżdżającego do mnie
> wbiegam w alejkę a on zatrzymuje auto
> słyszę, że goni mnie parę osób
> doganiają mnie i mnie przewracają
> alfonsik na mnie patrzy i oddycha ciężko
> wyciaga gnata i siada na skrzynce
> zapala szluga i uspokaja oddech
> kontakt wzrokowy nieprzerwany
> w końcu przemawia
> "Iza to jedyny powód dla którego Cię dziś nie zabiję"
> okazuje się, że nazmyślała sporo rzeczy tylko po to, żeby jej alfons mnie nie zabił
> w tych rzeczach była informacja, że jestem zaawansowanym przemytnikiem szukającym pracy
> mówię, że przez cały ten miesiąc przychodziłem z nią gadać i jestem taki sprytny
> zamieram, gdy on proponuje mi zarobienie 5 koła
> oczywiście że tak
> daje mi teczkę zawiniętą w folię bąbelkową i każe mi ją zanieść na drugą stronę miasta
> mówi, że zabije mnie na miejscu jeśli odmówię
> oczywiście zgadzam się
> on mówi, że zabije Izę jeśli tego nie zrobię
> przytakuję i mówię, że to zrobię
> daje mi złożoną serwetkę z adresem i napisem "Żółty garbus"
> idę
> docieram do adresu i 2 skośnych siedzi w garbusie
> podbijam do okna
> jeden mnie zauważa, wyciąga spluwę
> wyciągam powoli teczkę
> okno się opuszcza
> daję mu paczkę i odchodzę
> parę ulic dalej słyszę pisk opon i krzyki
> garbus jedzie prosto na mnie
> pasażer celuje we mnie pistoletem
> rzucam się na ziemie i czołgam do rowu
> po chwili ich gubię
> przechodzę przez most nad rzeką, będę się chować aż znikną całkowicie
> w połowie mostu garbus nadjeżdża
> próbuję uciekać, dostaję kulkę w nogę
> auto się zatrzymuje, azjata wysiada
> nikogo nie ma w pobliżu
> łapie mnie za kołnierz
> wrzuca mnie do wody
> pamiętam jak płynąłem w dół z prądem wody prosto w dzicz otaczającą zurbanizowane miasto
> desperacko próbuję zostać na powierzchni
> zmęczyłem się i zasłabłem, straciłem czucie w rękach i nogach obijając się o kamienie
> ostatnia rzecz jaką widziałem to kropka światła przy brzegu
> budzę się
> jestem przykryty czarnym kocem i leżę obok ogniska
> wstaję, moje znoszone ciuchy wiszą na patyku i schną
> rozglądam się, dostrzegam tipi pod kasztanowcem
> pierdolony indianin stoi i pali trawę
> wstaję, a on mówi, żebym lezał i się ogrzał lub umrę
> kładę się i zasypiam z wycieńczenia
> parę sekund później on mną potrząsa i mnie budzi
> mówi, że to niebezpieczne spać gdy jest tak zimno
> okazuje się, że indianin, łysiejący w okolicach 40ki ma na imię Hektor
> mówi, że on jest właśnie w spirytualnej drodze do Częstochowy
> jest jakimś przodkiem Nawaho i chce spotkać dusze swoich krewnych w każdym świętym miejscu na świecie, a miał tu rodzinę czy coś
> pyta czy chcę dołączyć
> mówię, że spoko, darmowa trawa
> spędzamy kolejne miesiące idąc z buta do Częstochowy prosto z północy
> dogadujemy się, nauczył mnie łowić i polować i dbać o siebie w dziczy
> nauczył mnie wytwarzać swoje własne ciuchy i zasoby z darów natury
> podrózując jakąś puszczą, pyta czy chciałbym spirytualego przebudzenia od jego ludzi
> myślę, że nic mi nie szkodzi
> obydwoje jesteśmy najarani jakimś dziwnym gównem, nazywał to "pejotl" czy cos takiego i mógłbym przysiąc, że widziałem dźwięki
> czas i przestrzeń przewlekają się przez siebie
> widzę świątynię zbudowaną z gałek ocznych
> lis trąca mój bark i wbiega do środka
> idę za nim
> mijam figurę człowieka stworzoną z wody
> na podeście, na samym środku świątyni jest rolka papieu toaletowego
> mój umysł wpadł w tą dziwną, percepcyjną pętlę
> dziwny moment olśnienia w tej całej irracjonalności wokół mnie
> w tej chwili uświadamiam sobie dziwaczną naturę życia
> spirale ciągów wydarzeń, zapoczątkowane brakującą rolką papieru
> to jest niedorzecze
> jaram jakiś pejotl z uzależnionym od narkotyków indianinem przez rolkę papieru
> co się kurwa stało
> reszta fazy to jakieś oceany i rozmazane obrazy
> zapomniałem o swoim olśnieniu gdy faza minęła
> następnego dnia docieramy do Częstochowy
> wcześniej był tam indiański rezerwat ale Hektor spodziewał się czegoś innego
> chciał natury i mistycyzmu ale wszystko teraz poszło do przodu
> w rezerwacie były obrazy Nawaho, jedzenie, historie, ale były tam też kablówka, internet i kanalizacja
> był zawiedziony ale i tak szczęśliwy
> mówi mi "jeśli chcesz gonić marzenia, musisz być przygotowany na rozczarowanie"
> ludzie w rezerwacie są spoko
> pozwalają nam zostać
> dostaję pracę, call center
> zaczynam studiować informatykę przez internet
> zdaję liczne certyfikaty
> dostaję robotę w firmie komputerowej, 40 tysi rocznie na start
> podczas pobytu w rezerwacie przykułem uwagę pewnej dziewczyny w moim wieku
> ma na imię Marisa
> odłożyłem trochę kasy, czas wyjechać
> ofiarowałem parę tysi dla rezerwatu w ramach podziękowania
> zabookowałem bilet do domu, gdzie ja i Marisa mieliśmy razem mieszkać
> cieszę się na spotkanie z rodzicami
> planuję wizytę niespodziankę
> patrzę przez okno, widząc cały mój kraj pod sobą
> czyste niebo
> pamiętam jak przemierzałem na piechotę przez te wszystkie drogi
> szczęśliwy i zdumiony, jak wszystko wyszło na prostą
> wprowadzamy się do mieszkania
> fryzjer, ciuchy, odpierdalam się jak nigdy
> idę do starego domu rodzinnego
> mama otwiera drzwi, patrzy na mnie przez kilka sekund
> mdleje
> gdy do siebie dochodzi, płacze i mnie przytula
> mój tato nie mógł uwierzyć, że jestem spowrotem
> po raz pierwszy w życiu widziałem, jak uronił łzy
> milion przeprosin i wymówek
> powiedział, że parę dni po tym jak mnie wywalił, zmienił zdanie
> nie mógł mnie znaleźć
> 2 lata później, myślał, że nie żyję
> jeden z najszczęśliwszych momentów życia
> kolejny z takich szczęśliwszych miałem 3 tygodnie później w pracy
> naprawiałem właśnie komputery
> zauważyłem, że jeden z nich ma karteczkę "zepsuta pamięć RAM" a właścicielem jest mój stary kumpel u którego cała akcja się zaczęła
> wymieniam RAM, włączam peceta
> przypominam sobie że przez tego skurwiela dostałem z 2 kulki i byłem dźgany nożyczkami
> ściągam na jego komputer w pizdu dziecięcej pornografii, bestialstwa i innego zdeprawowania
> chowam folder, wyłączam kompa i pakuję
> szperam trochę w necie i okazuje się, że kumpel jest ministrem w lokalnym kościele
> dzwonię do właścicieli kościoła informując o tym, co znalazłem na jego komputerze
> następnego dnia widzę jego zdjęcia w gazecie
> idzie do więzienia, wyjebali go z kościoła a jego żona i dzieci go zostawiają
> dzieci idą do psychologa żeby zobaczyć czy je dotykał
> jego życie się psuje
> on nigdy nie dowiaduje się, kto go właściwie wrobił, program ochrony świadków
> natura zycia zatacza pełen okrąg, dziwko

koniec
marciv • 2015-10-13, 23:16   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (177 piw)
Przeczytałem i muszę szczerze przyznać, że ..... to je kurwa DOBRE !

Głuptas

Mostu2015-01-10, 17:27
>19 lat
>praca w chujowym sklepie z ubraniami
>7/10 współpracowniczka do mnie zarywa
>nie wiem jak sobie z tym radzić
>przekonuję sam siebie, że nie ma opcji żebym jej się podobał
>musi coś knuć
>chcę temu zaprzestać
>kłamię. mówię jej że jestem gejem
>przestaje do mnie zarywać
>dzień czy dwa spokoju
>współpracownik zaczyna do mnie zarywać
>ja pierdolę, ta szmata mu powiedziała
>nie przyznaję się
>mijają 2 miesiące
>on nadal myśli, że ze sobą chodzimy
>głuptas z niego, wkłada kutasa w heteroseksualnego mężczyznę
BongMan • 2015-01-10, 17:30   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (141 piw)
Za ten kretyński styl pisania, rodem z gimnazjum specjalnego, wyrok może być tylko jeden - dożywocie w sucharach.