9 pracowników służby zdrowia,którzy mordowali zamiast leczyć
sati696
• 2014-02-23, 10:41
128
Josef Mengele
Złego licho nie bierze - trudno zliczyć, jak wiele razy Josef Mengele sam bliski był utraty życia, zanim dorobił się wiele mówiącego przydomku "Anioł Śmierci". Był nazistą, najwyżej postawionym lekarzem w hitlerowskiej hierarchii. Pozwalano mu na wszystko. Doktor Mengele prowadził eksperymenty na więźniach niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Zabił ogromną liczbę Żydów, Romów i wszystkich innych, którzy w jego ocenie "nie byli perspektywiczni". Wyróżniające się osoby torturował, a wszystko w imię specyficznie pojmowanej medycyny.
Jane Toppan
Zabić więcej ludzi niż ktokolwiek inny w historii - niezły cel dla pielęgniarki, prawda? Trzydzieści jeden trupów to, co prawda, żaden rekord, ale i tak sporo. Zwłaszcza jak na filigranową dwudziestokilkulatkę. W rzeczywistości jednak ofiar Jane Toppan mogło być kilkakrotnie więcej - przyznała się "jedynie" do wspomnianych trzydziestu jeden. Działała zwykle w ten sam sposób, tj. podając pacjentom zbyt duże dawki morfiny i atropiny. Wpadła w dość typowy dla lekarzy-morderców sposób. Postanowiła uśmiercić pacjenta, którego była jedyną opiekunką. Fakt, przypadkowa śmierć mogła się wydarzyć, ale żeby od razu umarły też dwie z trzech córek pacjenta, którym zajmowała się Toppen? To właśnie ostatnia córka skierowała śledczych na właściwy trop i doprowadziła do skazania Jane Toppen. Pielęgniarka resztę życia spędziła w szpitalu dla obłąkanych.
Michael Swango
Dlaczego ludzie decydują się zostać lekarzami? Z woli pomagania innym? Większość - zapewne tak. Innym przyświecają dobre zarobki, a jeszcze inni... opętani są chorobami psychicznymi, które sprawiają, że ciągnie ich do ludzkich nieszczęść. Przedstawicielem tej ostatniej kategorii "lekarzy" jest Michael Swango, obecnie odsiadujący wyrok w więzieniu na Florydzie. Amerykanin nie okazał się najlepszym ambasadorem Stanów Zjednoczonych. Podczas pracy w Afryce zdołał śmiertelnie otruć nie tylko kilkudziesięciu pacjentów, ale też swoich własnych kolegów. A dlaczego wcześniej chciał zostać kierowcą karetki? Jak sam przyznał dlatego, że lubił krew i wypadki. Że też nikogo to nie zastanowiło...
John Bodkin Adams
Kiedy jakikolwiek początkujący przedsiębiorca przyjdzie do starszego i bardziej doświadczonego kolegi po fachu, musi usłyszeć sakramentalne pytanie: "jaki masz model biznesowy?". Trudno powiedzieć, czy John Bodkin Adams kiedykolwiek odpowiedział, grunt jednak, że jego model sprawdził się w ponad stu sześćdziesięciu przypadkach. Nakłaniał mianowicie swoich podstarzałych pacjentów do uwzględnienia go w testamencie, a następnie wysyłał ich na tamten świat z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Istnieje jednak podejrzenie, że brytyjski lekarz wcale nie był tak zły, jak go malowano. Możliwe bowiem, że duża liczba rzekomych morderstw, za których popełnienie nigdy jednak Adamsa nie skazano, była w rzeczywistości eutanazją na życzenie pacjenta.
Dorothea Waddingham
Kolejna dobra siostra miłosierdzia miała podobne zamiary co wspomniany wyżej John Bodkin Adams. Z tym że żyła nieco wcześniej i nie miała najwyraźniej wystarczająco czasu, by dokładnie zaplanować strategię (tudzież model biznesowy). Podobnie jak Adams, Dorothea Waddingham w cudowny sposób trafiała do testamentów umierających ludzi. Rewanż za okazaną za życia dobroć? Nic z tych rzeczy, bo oprócz oddania całego majątku siostrze Waddingham, w testamencie kobiety, która pośmiertnie pogrążyła pielęgniarkę, znalazły się zapisy m.in. żądające nieinformowania rodziny o śmierci czy natychmiastowego spalenia zwłok. Aby możliwa była kremacja, potrzebna była opinia dwóch lekarzy. I to właśnie drugi z nich nabrał słusznych podejrzeń, kończąc karierę pazernej pielęgniarki.
H. H. Holmes
Doktor Holmes to postać szczególna w historii Ameryki - był to wszak pierwszy seryjny morderca w Stanach Zjednoczonych. Zaczął zresztą niewinnie, bo od posiadania trzech żon jednocześnie, co już samo w sobie było karkołomne. Żadna z nich nie wiedziała o pozostałych, ale H. H. Holmesowi było mało. Za wyłudzone pieniądze stworzył hotel. Zatrudnił kilku pracowników i zażądał od nich, by wykupili polisy na życie, których beneficjentem miał być... A jakżeby inaczej, on sam. W czasie, w którym Holmes nie uśmiercał swoich podwładnych, miał w zwyczaju wykradanie ciał z kostnicy, aranżowanie wypadków z ich udziałem i inkasowanie wypłat ze sfałszowanych umów ubezpieczeniowych.
H. H. Holmes był niebywale pomysłowy, ale również pechowy. W 1897 roku skazano go na powieszenie, ale coś poszło nie tak. Jego kark, który miał się złamać w momencie egzekucji, natychmiast uśmiercając klienta, przetrzymał zetknięcie ze sznurem. Holmes dusił się więc przez 15-20 minut, zanim ostatecznie rozstał się z ziemią.
Beverly Allitt
Jedno trzeba Beverly Allitt przyznać - z całą pewnością nie mordowała dla zysku. Dlaczego? Dlatego, że jej ofiarami padały dzieci. Działo się to zresztą w niezbyt odległych czasach - na początku lat 90. XX wieku - a więc już wtedy, kiedy firmy ubezpieczeniowe gotowe były stanąć na głowie, byle wydusić od klienta składki, nie dając mu nic w zamian. Jak ustalili biegli psychiatrzy, Beverly Allitt, pielęgniarka z Anglii, zabijała po to, by zwrócić na siebie uwagę. Dzieciom, którymi miała się zajmować, podawała śmiertelne w skutkach dawki insuliny. Wtłaczała też powietrze w żyły swoich ofiar, nie dając im najmniejszych szans na przeżycie. Za swoje niewątpliwe osiągnięcia na polu medycyny nagrodzona została trzynastokrotnym wyrokiem śmierci.
Arnfinn Nesset
My zastanawiamy się nad przypadkiem Trynkiewicza, pedofila i mordercy, który lada dzień wyjść ma na wolność i mordować. Tymczasem Norwegowie bez cienia wątpliwości wierzą w resocjalizację. Za zabicie 22 pacjentów środkiem zwiotczającym mięśnie pielęgniarz Arnfinn Nesset został skazany na 21 lat pozbawienia wolności. To najwyższy wymiar kary w norweskim prawodawstwie. Na dodatek Nesset wyszedł z więzienia już po dwunastu latach i żyje pośród nas. Z nowym nazwiskiem, ale czy z innym hobby?
Harold Shipman
Biznes to biznes - to stara zasada, od której niestety nie ma wyjątków. A przynajmniej Harold Shipman nie był wyjątkiem. Oficjalnie uśmiercił piętnaścioro pacjentów. W rzeczywistości mogło ich być nawet dwie setki więcej, a motywem przewodnim działania były jak zwykle pieniądze. Doktor Shipman sumiennie pracował na swoją emeryturę - zabijał pacjentów, pilnował, by ich ciała zostały skremowane, a dowody otrucia zatarte. Fałszował testamenty, przypisując sobie ogromne sumy - zapewne w podzięce za troskliwą opiekę. Podejrzenia, które doprowadziły ostatecznie do demaskacji mordercy, pojawiły się, gdy Shipman zapisał sobie wyjątkowo pokaźny spadek, jednocześnie wydziedziczając całą rodzinę zmarłego. Tego nawet dla brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości było zbyt wiele.
Znalezione w Internecie
Złego licho nie bierze - trudno zliczyć, jak wiele razy Josef Mengele sam bliski był utraty życia, zanim dorobił się wiele mówiącego przydomku "Anioł Śmierci". Był nazistą, najwyżej postawionym lekarzem w hitlerowskiej hierarchii. Pozwalano mu na wszystko. Doktor Mengele prowadził eksperymenty na więźniach niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Zabił ogromną liczbę Żydów, Romów i wszystkich innych, którzy w jego ocenie "nie byli perspektywiczni". Wyróżniające się osoby torturował, a wszystko w imię specyficznie pojmowanej medycyny.
Jane Toppan
Zabić więcej ludzi niż ktokolwiek inny w historii - niezły cel dla pielęgniarki, prawda? Trzydzieści jeden trupów to, co prawda, żaden rekord, ale i tak sporo. Zwłaszcza jak na filigranową dwudziestokilkulatkę. W rzeczywistości jednak ofiar Jane Toppan mogło być kilkakrotnie więcej - przyznała się "jedynie" do wspomnianych trzydziestu jeden. Działała zwykle w ten sam sposób, tj. podając pacjentom zbyt duże dawki morfiny i atropiny. Wpadła w dość typowy dla lekarzy-morderców sposób. Postanowiła uśmiercić pacjenta, którego była jedyną opiekunką. Fakt, przypadkowa śmierć mogła się wydarzyć, ale żeby od razu umarły też dwie z trzech córek pacjenta, którym zajmowała się Toppen? To właśnie ostatnia córka skierowała śledczych na właściwy trop i doprowadziła do skazania Jane Toppen. Pielęgniarka resztę życia spędziła w szpitalu dla obłąkanych.
Michael Swango
Dlaczego ludzie decydują się zostać lekarzami? Z woli pomagania innym? Większość - zapewne tak. Innym przyświecają dobre zarobki, a jeszcze inni... opętani są chorobami psychicznymi, które sprawiają, że ciągnie ich do ludzkich nieszczęść. Przedstawicielem tej ostatniej kategorii "lekarzy" jest Michael Swango, obecnie odsiadujący wyrok w więzieniu na Florydzie. Amerykanin nie okazał się najlepszym ambasadorem Stanów Zjednoczonych. Podczas pracy w Afryce zdołał śmiertelnie otruć nie tylko kilkudziesięciu pacjentów, ale też swoich własnych kolegów. A dlaczego wcześniej chciał zostać kierowcą karetki? Jak sam przyznał dlatego, że lubił krew i wypadki. Że też nikogo to nie zastanowiło...
John Bodkin Adams
Kiedy jakikolwiek początkujący przedsiębiorca przyjdzie do starszego i bardziej doświadczonego kolegi po fachu, musi usłyszeć sakramentalne pytanie: "jaki masz model biznesowy?". Trudno powiedzieć, czy John Bodkin Adams kiedykolwiek odpowiedział, grunt jednak, że jego model sprawdził się w ponad stu sześćdziesięciu przypadkach. Nakłaniał mianowicie swoich podstarzałych pacjentów do uwzględnienia go w testamencie, a następnie wysyłał ich na tamten świat z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Istnieje jednak podejrzenie, że brytyjski lekarz wcale nie był tak zły, jak go malowano. Możliwe bowiem, że duża liczba rzekomych morderstw, za których popełnienie nigdy jednak Adamsa nie skazano, była w rzeczywistości eutanazją na życzenie pacjenta.
Dorothea Waddingham
Kolejna dobra siostra miłosierdzia miała podobne zamiary co wspomniany wyżej John Bodkin Adams. Z tym że żyła nieco wcześniej i nie miała najwyraźniej wystarczająco czasu, by dokładnie zaplanować strategię (tudzież model biznesowy). Podobnie jak Adams, Dorothea Waddingham w cudowny sposób trafiała do testamentów umierających ludzi. Rewanż za okazaną za życia dobroć? Nic z tych rzeczy, bo oprócz oddania całego majątku siostrze Waddingham, w testamencie kobiety, która pośmiertnie pogrążyła pielęgniarkę, znalazły się zapisy m.in. żądające nieinformowania rodziny o śmierci czy natychmiastowego spalenia zwłok. Aby możliwa była kremacja, potrzebna była opinia dwóch lekarzy. I to właśnie drugi z nich nabrał słusznych podejrzeń, kończąc karierę pazernej pielęgniarki.
H. H. Holmes
Doktor Holmes to postać szczególna w historii Ameryki - był to wszak pierwszy seryjny morderca w Stanach Zjednoczonych. Zaczął zresztą niewinnie, bo od posiadania trzech żon jednocześnie, co już samo w sobie było karkołomne. Żadna z nich nie wiedziała o pozostałych, ale H. H. Holmesowi było mało. Za wyłudzone pieniądze stworzył hotel. Zatrudnił kilku pracowników i zażądał od nich, by wykupili polisy na życie, których beneficjentem miał być... A jakżeby inaczej, on sam. W czasie, w którym Holmes nie uśmiercał swoich podwładnych, miał w zwyczaju wykradanie ciał z kostnicy, aranżowanie wypadków z ich udziałem i inkasowanie wypłat ze sfałszowanych umów ubezpieczeniowych.
H. H. Holmes był niebywale pomysłowy, ale również pechowy. W 1897 roku skazano go na powieszenie, ale coś poszło nie tak. Jego kark, który miał się złamać w momencie egzekucji, natychmiast uśmiercając klienta, przetrzymał zetknięcie ze sznurem. Holmes dusił się więc przez 15-20 minut, zanim ostatecznie rozstał się z ziemią.
Beverly Allitt
Jedno trzeba Beverly Allitt przyznać - z całą pewnością nie mordowała dla zysku. Dlaczego? Dlatego, że jej ofiarami padały dzieci. Działo się to zresztą w niezbyt odległych czasach - na początku lat 90. XX wieku - a więc już wtedy, kiedy firmy ubezpieczeniowe gotowe były stanąć na głowie, byle wydusić od klienta składki, nie dając mu nic w zamian. Jak ustalili biegli psychiatrzy, Beverly Allitt, pielęgniarka z Anglii, zabijała po to, by zwrócić na siebie uwagę. Dzieciom, którymi miała się zajmować, podawała śmiertelne w skutkach dawki insuliny. Wtłaczała też powietrze w żyły swoich ofiar, nie dając im najmniejszych szans na przeżycie. Za swoje niewątpliwe osiągnięcia na polu medycyny nagrodzona została trzynastokrotnym wyrokiem śmierci.
Arnfinn Nesset
My zastanawiamy się nad przypadkiem Trynkiewicza, pedofila i mordercy, który lada dzień wyjść ma na wolność i mordować. Tymczasem Norwegowie bez cienia wątpliwości wierzą w resocjalizację. Za zabicie 22 pacjentów środkiem zwiotczającym mięśnie pielęgniarz Arnfinn Nesset został skazany na 21 lat pozbawienia wolności. To najwyższy wymiar kary w norweskim prawodawstwie. Na dodatek Nesset wyszedł z więzienia już po dwunastu latach i żyje pośród nas. Z nowym nazwiskiem, ale czy z innym hobby?
Harold Shipman
Biznes to biznes - to stara zasada, od której niestety nie ma wyjątków. A przynajmniej Harold Shipman nie był wyjątkiem. Oficjalnie uśmiercił piętnaścioro pacjentów. W rzeczywistości mogło ich być nawet dwie setki więcej, a motywem przewodnim działania były jak zwykle pieniądze. Doktor Shipman sumiennie pracował na swoją emeryturę - zabijał pacjentów, pilnował, by ich ciała zostały skremowane, a dowody otrucia zatarte. Fałszował testamenty, przypisując sobie ogromne sumy - zapewne w podzięce za troskliwą opiekę. Podejrzenia, które doprowadziły ostatecznie do demaskacji mordercy, pojawiły się, gdy Shipman zapisał sobie wyjątkowo pokaźny spadek, jednocześnie wydziedziczając całą rodzinę zmarłego. Tego nawet dla brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości było zbyt wiele.
Znalezione w Internecie