Równouprawnienie W Praktyce
DMT
• 2016-01-29, 9:23
547
Natrafiłem na ciekawy artykuł o "równouprawnieniu", stwierdziłem że jest kilka tipsów, które mogą się młodym (nie tylko) Sadolom przydać
Czekam również na opinie Sadolek, ile w tym jest prawdy według wg Was, tylko uczciwie, bo My i tak swoje wiemy
Wielu mężczyzn zetknęło się z takimi stwierdzeniami: „my kupiliśmy”, „my zrobiliśmy”. Generalnie my (coś tam) razem (w domyśle przy takim samym nakładzie pracy/środków/czasu). Jest to prosty mechanizm, za pomocą którego samiczka będąca z wami w związku, buduje w otoczeniu obraz własnej użyteczności oraz obraz równych wkładów, kreuje wizerunek związku partnerskiego.
Ciekawy mechanizm
Mechanizm ten kiedyś opisał mi dawno temu dziadek, zauważył też przesunięcie granicy jego występowania. Mówił, że w jego czasach młodości słynne kobiece „my coś tam, razem” występowało jedynie po zawarciu związku małżeńskiego lub w sytuacjach gdy faktycznie było to „coś, razem” na równych prawach. Następnie zaobserwował, że w kolejnym pokoleniu zaczęło się to przesuwać na okres narzeczeństwa. Stwierdził, że teraz już wiele narzeczonych mówi wszystkim bezustannie: „my coś tam razem”.
Widzę w młodszym pokoleniu to „pucowanie” się samic na cudze zasługi już nie tylko u żon czy narzeczonych, teraz już bardzo często wystarczy mieszkać razem lub nawet być tylko w związku. Podkreślam jeszcze raz, nie ma nic złego w tym, gdyby było to faktycznie razem.
Czas na przykłady z życia wzięte:
1. Narzeczona kumpla – sytuacja w restauracji, w szerszym gronie – 6 osób.
Ona: „Wiesz kupiliśmy nowy telewizor 3D i laptopa”
Ja: „Kupiliście, czyli zapłaciliście po połowie?”
Konsternacja na twarzy, zwarcie styków i odpowiedź z dużym ociąganiem:
Ona:”Sebastian zapłacił ale ja pomagałam wybrać”.
Ja: „Znaczy znasz się na nowych telewizorach i na komputerach, dlatego pomagałaś wybrać?”.
Złość na twarzy, zmiany kolorów cery
Ona: „Nie, ale z nim byłam w sklepie”.
Ja: „To czemu oszukujesz? nie kupiliście tylko kupił, a ty tylko poszłaś z nim do sklepu”.
Ona: „Oj wiesz, tak się tylko mówi” (próba zbagatelizowania sytuacji).
Ja: „Tak się nie powinno mówić, przypisujesz sobie cudze zasługi i sprawiasz wrażenie, że ponosisz koszty których nie ponosisz, lansujesz się cudzym kosztem”.
Daleko idące konsekwencje
Kobieta wkurw, foch i się już nie odezwała do końca spotkania. Kumpel kilka dni później stwierdził, że dobrze iż mu zwróciłem na to uwagę, wcześniej nie zauważał takich akcji, a mają one daleko idące konsekwencje – o czym napiszę na zakończenie.
2. Kumpel się pobudował, wykończył dom. Kupił nowe meble, rozpakował i zaczął składać (chciał oszczędzić trochę kasy, bo za składanie liczyli ekstra). Instrukcja średnio pomocna, no ale dał radę. Szacowna małżonka wpadała co chwilę do pokoju i truła nad głową rozważaniami typu, w którym rogu biurko wstawić jak już złoży, albo że komoda będzie lepiej wyglądać tu niż tam itd.
Akcja na parapetówce, kolejnego dnia po meblowaniu i wprowadzeniu się.
Małża: „Wczoraj złożyliśmy meble i rozstawiliśmy” – z wielką dumą
Kumpel: „Ja złożyłem i ja rozstawiałem”.
Małża:”No wiesz co! Nie rób scen przy gościach”.
Kumpel: „Nie robię scen tylko mówię jak było”.
Małża: „Przykręciłeś parę śrubek, a się zachowujesz jak byś sam te meble wyprodukował” – jak już nie mogła przypisać sobie części zasługi, to chciała umniejszyć pracę męża w oczach gości
Kumpel: „Przykręcił bym szybciej, ale jak pierdolisz nad głową to śrubki kręcą się w drugą stronę” – piękna kontra
Poważne reperkusje w przyszłości
Takich przykładów mógłbym przytoczyć jeszcze wiele, ale dwa w zupełności wystarczą, aby ukazać mechanizm. Możecie powiedzieć – ale to takie nic, to w sumie nieistotne, niech sobie baba gada, niech ma tę radochę. Oświecę was – to jest GÓWNO PRAWDA, może to mieć bardzo poważne reperkusje w przyszłości.
Całe to babskie pierdolenie powoduje, iż otoczenie odbiera was jako równorzędnych partnerów. Równy nakład finansowy na realizację wspólnych potrzeb, równy nakład pracy w obrębie gospodarstwa domowego, równy nakład w budowanie relacji itd. Ten mechanizm działa na wielu płaszczyznach, nie tylko finansowej czy prac domowych.
Prowadzi to do tego że:
– Wszystko co zrobicie, lub na co wydacie to zasługa WAS JAKO PARY.
– Wszystko co zrobi pani, BĘDZIE TYLKO JEJ ZASŁUGĄ, będzie o tym wspominać pizdylion razy.
Płacz przed koleżankami
Jednocześnie jak coś się pani nie podoba w związku (najczęściej jest to brak kontroli nad wami lub waszymi zasobami), następuje WYŻALANIE SIĘ KOLEŻANKOM jacy to źli, nieczuli, niedojrzali, chamscy jesteście. Że jest z wami nieszczęśliwa. Znacie to?
Wizerunek kreowany społecznie waszego związku wygląda w wyniku tego odwrotnie niż jest w rzeczywistości:
– kobieta robi więcej niż wy (bo albo robi coś sama, albo robicie razem – nie ma Twoich zasług) i wygląda na to że 3/4 WASZEJ RELACJI OPIERA SIĘ NA JEJ PRACY, a jest dokładnie odwrotnie.
– kobieta stwarza wrażenie równych nakładów finansowych, świetna podkładka na wypadek rozwodu, przecież WSZYSCY WIEDZĄ ŻE ZA WSZYSTKO PŁACILIŚCIE WSPÓLNIE.
– podbudowuje własne ego ponad miarę, co nie jest zdrowe dla relacji partnerskich.
Zabezpieczenie na wypadek rozwodu
Cały mechanizm tworzenia obrazu mitycznego związku partnerskiego i przypisywaniu sobie udziału w cudzej pracy/wydatkach/pomysłach, stanowi zabezpieczenie na wypadek rozwodu/rozstania. W przypadku kłopotów w związku dzięki temu kobieta może:
1. Wiktymizować się.
2. Ma gotowych świadków potwierdzających udział w zakupie określonych rzeczy (nakłady finansowe).
3. Ma gotowych świadków na okoliczność tego jak się poświęcała dla ciebie/rodziny.
4. Przy połączeniu tego z praktyką „skarżenia się koleżance”, uzyskuje wizerunek niewiasty robiącej wszystko dla utrzymania związku z facetem, który się nie stara i generalnie jest fhooj fuj
Porada dnia
Porada dnia: Nie dajcie się rolować w ten sposób, budowanie tego mechanizmu trwa latami, a efektem jest to że ona wygląda super, a wy w najlepszym razie nieszczególnie. Nie pozwalajcie na to! Za każdym razem jak kobieta próbuje się „pucować” w towarzystwie na wasze zasługi lub waszą kasę, mówcie jak jest, otwarcie i przy świadkach, nie pozwalajcie tego bagatelizować. Nie pozwalajcie aby środowisko w którym się obracacie, wytworzyło sobie fałszywy obraz waszego wspólnego życia, co się może na was srogo zemścić.
Równouprawnienie mamy, czyż nie?
Chcesz Bracie Samcu szybko zakończyć „związek” z kobietą? Zacznij skrupulatnie, wręcz po bankiersko-żydowsku rozliczać się z nią i żądać RÓWNYCH nakładów finansowych i w pracy nad domem. Bo w klasycznym rozumieniu statystycznej kobiety, gdy pyta „czy mnie kochasz?”, to nie chce odpowiedzi o uczuciu, które do niej żywisz. Ona chce wiedzieć, czy jak ostatni głąb i dureń jesteś gotów ponosić nieograniczone nakłady finansowo-energetyczne na utrzymywanie tej znajomości bez pytania o adekwatne świadczenia z drugiej strony.
Jak wspomniał @Tamten Pan – Ty przez tydzień czy dwa zasuwasz jak baran, szykujesz wycieczki, niespodzianki, nie liczysz się z kosztami – a ona wejdzie do pokoju rozebrana gotowa do seksu. I w rozumieniu kobiety jest OK. Wkład fifty-fifty!
Ot chytra logika. A spróbuj tak w drugą stroną – niech to ona się spina dwa tygodnie, osobistą pracą i finansowo – a Ty Bracie Samcu w „nagrodę” daj jej seks. Toż ze zdziwienia i niedowierzania oczy jej wypadną a chwilę później uzna Cię za pomylonego. Oczywiście w „drugą” stronę wszystko jest OK
Czekam również na opinie Sadolek, ile w tym jest prawdy według wg Was, tylko uczciwie, bo My i tak swoje wiemy
Wielu mężczyzn zetknęło się z takimi stwierdzeniami: „my kupiliśmy”, „my zrobiliśmy”. Generalnie my (coś tam) razem (w domyśle przy takim samym nakładzie pracy/środków/czasu). Jest to prosty mechanizm, za pomocą którego samiczka będąca z wami w związku, buduje w otoczeniu obraz własnej użyteczności oraz obraz równych wkładów, kreuje wizerunek związku partnerskiego.
Ciekawy mechanizm
Mechanizm ten kiedyś opisał mi dawno temu dziadek, zauważył też przesunięcie granicy jego występowania. Mówił, że w jego czasach młodości słynne kobiece „my coś tam, razem” występowało jedynie po zawarciu związku małżeńskiego lub w sytuacjach gdy faktycznie było to „coś, razem” na równych prawach. Następnie zaobserwował, że w kolejnym pokoleniu zaczęło się to przesuwać na okres narzeczeństwa. Stwierdził, że teraz już wiele narzeczonych mówi wszystkim bezustannie: „my coś tam razem”.
Widzę w młodszym pokoleniu to „pucowanie” się samic na cudze zasługi już nie tylko u żon czy narzeczonych, teraz już bardzo często wystarczy mieszkać razem lub nawet być tylko w związku. Podkreślam jeszcze raz, nie ma nic złego w tym, gdyby było to faktycznie razem.
Czas na przykłady z życia wzięte:
1. Narzeczona kumpla – sytuacja w restauracji, w szerszym gronie – 6 osób.
Ona: „Wiesz kupiliśmy nowy telewizor 3D i laptopa”
Ja: „Kupiliście, czyli zapłaciliście po połowie?”
Konsternacja na twarzy, zwarcie styków i odpowiedź z dużym ociąganiem:
Ona:”Sebastian zapłacił ale ja pomagałam wybrać”.
Ja: „Znaczy znasz się na nowych telewizorach i na komputerach, dlatego pomagałaś wybrać?”.
Złość na twarzy, zmiany kolorów cery
Ona: „Nie, ale z nim byłam w sklepie”.
Ja: „To czemu oszukujesz? nie kupiliście tylko kupił, a ty tylko poszłaś z nim do sklepu”.
Ona: „Oj wiesz, tak się tylko mówi” (próba zbagatelizowania sytuacji).
Ja: „Tak się nie powinno mówić, przypisujesz sobie cudze zasługi i sprawiasz wrażenie, że ponosisz koszty których nie ponosisz, lansujesz się cudzym kosztem”.
Daleko idące konsekwencje
Kobieta wkurw, foch i się już nie odezwała do końca spotkania. Kumpel kilka dni później stwierdził, że dobrze iż mu zwróciłem na to uwagę, wcześniej nie zauważał takich akcji, a mają one daleko idące konsekwencje – o czym napiszę na zakończenie.
2. Kumpel się pobudował, wykończył dom. Kupił nowe meble, rozpakował i zaczął składać (chciał oszczędzić trochę kasy, bo za składanie liczyli ekstra). Instrukcja średnio pomocna, no ale dał radę. Szacowna małżonka wpadała co chwilę do pokoju i truła nad głową rozważaniami typu, w którym rogu biurko wstawić jak już złoży, albo że komoda będzie lepiej wyglądać tu niż tam itd.
Akcja na parapetówce, kolejnego dnia po meblowaniu i wprowadzeniu się.
Małża: „Wczoraj złożyliśmy meble i rozstawiliśmy” – z wielką dumą
Kumpel: „Ja złożyłem i ja rozstawiałem”.
Małża:”No wiesz co! Nie rób scen przy gościach”.
Kumpel: „Nie robię scen tylko mówię jak było”.
Małża: „Przykręciłeś parę śrubek, a się zachowujesz jak byś sam te meble wyprodukował” – jak już nie mogła przypisać sobie części zasługi, to chciała umniejszyć pracę męża w oczach gości
Kumpel: „Przykręcił bym szybciej, ale jak pierdolisz nad głową to śrubki kręcą się w drugą stronę” – piękna kontra
Poważne reperkusje w przyszłości
Takich przykładów mógłbym przytoczyć jeszcze wiele, ale dwa w zupełności wystarczą, aby ukazać mechanizm. Możecie powiedzieć – ale to takie nic, to w sumie nieistotne, niech sobie baba gada, niech ma tę radochę. Oświecę was – to jest GÓWNO PRAWDA, może to mieć bardzo poważne reperkusje w przyszłości.
Całe to babskie pierdolenie powoduje, iż otoczenie odbiera was jako równorzędnych partnerów. Równy nakład finansowy na realizację wspólnych potrzeb, równy nakład pracy w obrębie gospodarstwa domowego, równy nakład w budowanie relacji itd. Ten mechanizm działa na wielu płaszczyznach, nie tylko finansowej czy prac domowych.
Prowadzi to do tego że:
– Wszystko co zrobicie, lub na co wydacie to zasługa WAS JAKO PARY.
– Wszystko co zrobi pani, BĘDZIE TYLKO JEJ ZASŁUGĄ, będzie o tym wspominać pizdylion razy.
Płacz przed koleżankami
Jednocześnie jak coś się pani nie podoba w związku (najczęściej jest to brak kontroli nad wami lub waszymi zasobami), następuje WYŻALANIE SIĘ KOLEŻANKOM jacy to źli, nieczuli, niedojrzali, chamscy jesteście. Że jest z wami nieszczęśliwa. Znacie to?
Wizerunek kreowany społecznie waszego związku wygląda w wyniku tego odwrotnie niż jest w rzeczywistości:
– kobieta robi więcej niż wy (bo albo robi coś sama, albo robicie razem – nie ma Twoich zasług) i wygląda na to że 3/4 WASZEJ RELACJI OPIERA SIĘ NA JEJ PRACY, a jest dokładnie odwrotnie.
– kobieta stwarza wrażenie równych nakładów finansowych, świetna podkładka na wypadek rozwodu, przecież WSZYSCY WIEDZĄ ŻE ZA WSZYSTKO PŁACILIŚCIE WSPÓLNIE.
– podbudowuje własne ego ponad miarę, co nie jest zdrowe dla relacji partnerskich.
Zabezpieczenie na wypadek rozwodu
Cały mechanizm tworzenia obrazu mitycznego związku partnerskiego i przypisywaniu sobie udziału w cudzej pracy/wydatkach/pomysłach, stanowi zabezpieczenie na wypadek rozwodu/rozstania. W przypadku kłopotów w związku dzięki temu kobieta może:
1. Wiktymizować się.
2. Ma gotowych świadków potwierdzających udział w zakupie określonych rzeczy (nakłady finansowe).
3. Ma gotowych świadków na okoliczność tego jak się poświęcała dla ciebie/rodziny.
4. Przy połączeniu tego z praktyką „skarżenia się koleżance”, uzyskuje wizerunek niewiasty robiącej wszystko dla utrzymania związku z facetem, który się nie stara i generalnie jest fhooj fuj
Porada dnia
Porada dnia: Nie dajcie się rolować w ten sposób, budowanie tego mechanizmu trwa latami, a efektem jest to że ona wygląda super, a wy w najlepszym razie nieszczególnie. Nie pozwalajcie na to! Za każdym razem jak kobieta próbuje się „pucować” w towarzystwie na wasze zasługi lub waszą kasę, mówcie jak jest, otwarcie i przy świadkach, nie pozwalajcie tego bagatelizować. Nie pozwalajcie aby środowisko w którym się obracacie, wytworzyło sobie fałszywy obraz waszego wspólnego życia, co się może na was srogo zemścić.
Równouprawnienie mamy, czyż nie?
Chcesz Bracie Samcu szybko zakończyć „związek” z kobietą? Zacznij skrupulatnie, wręcz po bankiersko-żydowsku rozliczać się z nią i żądać RÓWNYCH nakładów finansowych i w pracy nad domem. Bo w klasycznym rozumieniu statystycznej kobiety, gdy pyta „czy mnie kochasz?”, to nie chce odpowiedzi o uczuciu, które do niej żywisz. Ona chce wiedzieć, czy jak ostatni głąb i dureń jesteś gotów ponosić nieograniczone nakłady finansowo-energetyczne na utrzymywanie tej znajomości bez pytania o adekwatne świadczenia z drugiej strony.
Jak wspomniał @Tamten Pan – Ty przez tydzień czy dwa zasuwasz jak baran, szykujesz wycieczki, niespodzianki, nie liczysz się z kosztami – a ona wejdzie do pokoju rozebrana gotowa do seksu. I w rozumieniu kobiety jest OK. Wkład fifty-fifty!
Ot chytra logika. A spróbuj tak w drugą stroną – niech to ona się spina dwa tygodnie, osobistą pracą i finansowo – a Ty Bracie Samcu w „nagrodę” daj jej seks. Toż ze zdziwienia i niedowierzania oczy jej wypadną a chwilę później uzna Cię za pomylonego. Oczywiście w „drugą” stronę wszystko jest OK
avic
• 2016-01-29, 9:59
Najlepszy komentarz (41 piw)
1) Jaką sobie wybrał, taką ma. A teraz wielkie zdziwienie, że panna ma kompleksy? Przed ślubem ideał, a później takie zachowanie? Bardzo, bardzo mało prawdopodobna opcja... Zwykłe pierdolenie, bym rzekł.
2) Nie krytykuj żony kumpla w obecności świadków. I kumpla. To stąpanie po cienkim lodzie. Kiedyś zrozumiesz, że małżeństwo to nie chodzenie z nowopoznaną panienką do kina.
3) "Rady rozwodowe" radzę Wam pominąć przy czytaniu, bo to TOTALNE bzdury.. Wierzcie mi na słowo. Choć prawdziwe jest twierdzenie, że kobiety lepiej się "strategicznie" przygotowują do rozwodu.
4) Życzę Wam kobiet, które będą dla Was wzorami i do których będziecie równać, zamiast walczyć o przypisanie sobie chwały skręcenia mebli z Ikei, czy kupna telewizora...
2) Nie krytykuj żony kumpla w obecności świadków. I kumpla. To stąpanie po cienkim lodzie. Kiedyś zrozumiesz, że małżeństwo to nie chodzenie z nowopoznaną panienką do kina.
3) "Rady rozwodowe" radzę Wam pominąć przy czytaniu, bo to TOTALNE bzdury.. Wierzcie mi na słowo. Choć prawdziwe jest twierdzenie, że kobiety lepiej się "strategicznie" przygotowują do rozwodu.
4) Życzę Wam kobiet, które będą dla Was wzorami i do których będziecie równać, zamiast walczyć o przypisanie sobie chwały skręcenia mebli z Ikei, czy kupna telewizora...