Na 27 europejskich państw aż 9 ma całkowity zakaz jazdy po spożyciu czyli 0,00 - to są państwa typowo pokomunistyczne. 9 państw w tym Polska ma 0,2; 13 państw -0,5; jedno 0,8 i Holandia ma 0,2 i 0,5 - zależne od stażu. Więc nie jesteśmy krajem o bardzo rygorystycznym prawie.
poligon6 napisał/a:
No ale to pozostałosć po komunie gdzie obywatel był wrogiem i trzeba było go udupic
Jakoś dziwnym trafem krajach gdzie komuna długo się utrzymywała jest 0,00 i to nie przypadek bo właśnie pozostałością po komunie jest chlanie polaków i częściowe społeczna przyzwolenie na to. Picie na budowach, przy remontach, walą pracownicy na dachach, pracujący na rusztowaniach, kopalniach i to nie piwko tylko słaniają się na nogach. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy narodem alkoholików bo wszędzie i przy każdej okazji ludzie muszą zachlać mordę. Przez lata jak ktoś powiedział wino a nie wódka to PEDAŁ jakiś pewnie. Za komuny chlali od robola po dyrektora jeździli po pijaku i nagle zdziwienie że nie wolno.
poligon6 napisał/a:
Taka ilośc nie wpływa znacznie na funkcje motoryczne
Może i nie wpływa ale po co pić jak się wie, że będziesz siadał za kółko. Małe piwo czy lampka wina do obiadu gdzie za godzinę gdzieś się jedzie jest dozwolona (oczywiście rozkład % uzależniony jest od organizmu). Nie musisz walić 2 browarów czy pół butelki wina i jechać. To samo tyczy się "kaca". Pijesz dzień wcześniej to jak masz rozum to wiesz że rano mimo dobrego samopoczucia % dalej są w organizmie to jedź autobusem, taxi albo nie pij co w tym takiego dziwnego i trzeba od razu szukać problemu w limitach a nie w sobie. Jak ktoś nie potrafi się powstrzymać przed piciem to powinien się leczyć a nie prowadzić pojazdy.
Od 15 lat moim narzędziem pracy jest samochód i nigdy nie jeździłem po alkoholu, na kacu. Wiedząc że w poniedziałek pracuje to tak planuje spożywanie alko aby być pewnym że mogę siadać za kółko i nie ważne czy limit jest 0; 0,2 czy 0,8.