Ciekawe ze w tych filmikach ze szklanymi drzwiami to zawsze są kobiety....przypadek ?
To był jeden z tych wieczorów, które z góry zapowiadały się jako klasyka w naszej paczce. Bar pełen ludzi, muzyka grała w tle, a atmosfera była tak luźna, że każdy czuł się jak u siebie. W pewnym momencie nasz kolega, nazwijmy go Tomek, zauważył nową kelnerkę – młodą, atrakcyjną, z uśmiechem, który mógłby rozbroić nawet największego ponuraka. Tomek, jak to Tomek, od razu postanowił działać.
Niestety, był już po kilku głębszych, co sprawiło, że jego entuzjazm przerodził się w coś, co można nazwać „pełną parą na autopilocie”. Zdecydował, że to właśnie ona musi przyjąć jego zamówienie, bo przecież tylko w ten sposób mógł nawiązać rozmowę i, kto wie, może zdobyć jej numer. Wstał więc gwałtownie od stolika i ruszył w stronę baru z pewnością siebie godną zdobywcy świata.
Problem w tym, że na drodze do baru stały... szklane drzwi. Tomek, zapatrzony w kelnerkę jak w obrazek, kompletnie ich nie zauważył. Co było dalej? Huk, jakby piorun uderzył w budynek, dźwięk tłuczonego szkła i całkowita konsternacja wśród gości. Tomek, z wyrazem zdziwienia na twarzy, trzymał się za głowę, a wokół niego rozsypała się cała tafla szkła.
Ale tutaj zaczyna się prawdziwa historia. Zamiast spanikować czy wstydzić się jak większość ludzi na jego miejscu, Tomek stanął pewnie na nogach, poprawił koszulę i... zaczął tłumaczyć obsłudze, że to wina lokalu! Mówił, że szyba była tak czysta, że każdy by w nią wpadł. Twierdził, że to kwestia bezpieczeństwa i braku oznaczeń na szkle. W jego narracji stał się wręcz ofiarą systemu, a nie bohaterem komicznego incydentu.
Co najlepsze – obsługa faktycznie się ugięła. Menedżer, widząc jego zaangażowanie i pewność siebie, uznał, że Tomek ma rację. Nie tylko nikt go nie obciążył za szkody, ale jeszcze dostał piwo gratis, a kelnerka sama podeszła, żeby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. I wiecie co? Tomek faktycznie zdobył jej numer.