lokalnywatażka napisał/a:
Piwo, bo:
-widać, że podchodzisz do tematu poważnie - polujesz, a nie kaleczysz niepotrzebnie ryb
- za widoki - w każdej polskiej gliniance przy dobrej widoczności można poczuć się jak na misji na marsa
- prócz filmiku zapodałeś trochę teorii, która nawetniezainteresowanych oże zainteresować
Pomyślnych połowów!
Jestem zakochany w naszych polskich wodach. W nich jest naprawdę sporo do poobserwowania. I mają one nie tylko swoje własne cuda, ale i mają coś czego nie mają 'ciepłe wody' - tam w jednym danym rejonie praktycznie zawsze jest tak samo, takie same zwierzęta, rośliny... Ładne to, ale z czasem monotonne. Żeby zobaczyć coś całkowicie innego, trzeba by zmieniać miejsca docelowe po całym świecie czyli od czasu do czasu wyprawiać się jednorazowo w rózne jego rejony. I to ma sens, tylko trzeba na to mieć środki ... i zdrowie. Bo uparte wracanie ciągle w to samo dobrze znane miejsce, które choć piękne to się praktycznie nie zmienia się nudzi.
A u nas, na szczęście, ze względu na klimat, w naszych wodach mamy znaczne zróżnicowanie natlenienia, nasłonecznienia i temperatury wody w zależności od pory roku. Inaczej wygląda ten sam akwen pod woda zimą, inaczej wiosną, latem czy jesienią. Dwa razy w roku mamy mieszanie się wody. Flora co roku rośnie, rozwija się, kwitnie, obumiera. Następuje sukcesja rozmaitych gatunków organizmów wodnych w ciągu zaledwie jednego roku. Niezwykle dynamiczne procesy - przecież wszystkie żyjące w nich organizmy i rośliny muszą się narodzić, osiągnąć pełny rozwój, rozmnożyć się i przygotować do przetrwania zimy w ciągu kilku miesięcy! Przejrzystość wody się zmienia w jednym akwenie kilka razy w ciągu roku. Mamy wiosenne i jesienne mieszanie się wody, letnie zakwity glonów. Nie ma dwóch identycznych jezior czy rzek, każdy ekosystem na swój sposób jest w naszych wodach indywidualny. Dla przykładu czysta woda o głębokości 3 metrów i prawie pustym dnie wczesną wiosną, późnym latem może mieć zaledwie pół metra toni wodnej, a pod nią 2.5 metra wybujałych roślin, wśród których kryją się ryby i inne organizmy... Uprawiam łowiectwo podwodne i freediving, obserwuję przyrodę. O czym robię swoje filmy w skrócie opowiadam tutaj:
Każde wejście do wody z bronią wiąże się nieuchronnie z ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ. Szczególnie wobec gatunków rodzimych, tworzących naturalny ekosystem naszych wód. W naturze żaden drapieżnik nie zabija dla samego zabijania. W tym zwierzęta są od nas lepsze, bardziej szlachetne i ... normalniejsze. Strzelanie jak leci do wszystkich ryb w jakiejś wodzie, tylko dlatego, że akurat na danym poziomie umiejętności łowcy takie akurat ryby są łatwe do podejścia i akurat tam w wodzie są to nie jest łowiectwo podwodne tylko egzekucja, albo eksterminacja. Łowiectwo podwodne wtedy jest atrakcyjne i poznawcze gdy nie jest łatwe. Łatwe to jest kłusownictwo czyli połów ryb dowolną metodą połączony z jednoczesnym łamaniem przepisów. Dlatego łowcą podwodnym nigdy nie stanie się ktoś kto nie przestrzega kodeksu etyki łowcy podwodnego:
Podwodny łowca nie strzela do ryby jeśli nie zamierza jej zjeść.
Podwodni łowcy dzięki kontaktowi wzrokowemu z rybami nie zabijają ryb niewymiarowych.
Podwodny łowca powstrzymuje się od niepewnego strzału aby nie kaleczyć ryb.
Podwodny łowca natychmiast uśmierca ustrzeloną rybę.
Podwodny łowca nie strzela do ryby co do gatunku której nie jest pewny.
W praktyce podwodny łowca strzela rzadko, najczęściej nie strzela do żadnej ryby gdyż sam nakłada sobie wysokie wymagania i ograniczenia. Po co strzelać gdy nie zawsze jest taka potrzeba? Po co strzelać bez potrzeby jeżeli w danym akwenie jest ograniczona populacja pewnego gatunku ryb - potem nie będzie można ich tam podziwiać i filmować pod wodą? Tutaj trzeba być już odpowiedzialnym. Podwodni łowcy, podobnie jak i myśliwi nie polują na gatunki zagrożone, a wręcz przeciwnie - starają się je chronić i monitorują ich obecność, nie tylko ryb - także ptaków wodnych i ssaków wodno-lądowych. Jeśli ryby, których połów jest w polskim prawie dopuszczony są w okresie ochronnym lub w wymiarach ochronnych to także nie ma mowy o polowaniu na nie. Poza tym jeżeli w jakiejś wodzie są ryby rodzimych gatunków, które nie są w okresie ochronnym i są wymiarowe, a jest ich tam wyraźnie zbyt mało, lub dopiero się aklimatyzują to żaden świadomy podwodny łowca nie poluje na nie. Dlatego najpierw albo zasięga się informacji od miejscowego SSR o rybostanie lub często pływa się przez kilka dni tylko z kamerą żeby poznać 'co w wodzie piszczy', poznać stan ichtiofauny i kondycję wody.
Mało tego istnieje cos takiego jak C&R w łowiectwie podwodnym. O tym jeszcze nie opowiadałem Postaram sie to przyblizyć:
Wędkarz po wyjęciu nabitej na hak ryby z wody może ją wypuścić żywą lub uśmiercić. Jeśli wypuszcza, to robi zdjęcie gdy ryba jest trofeum, którym chce się pochwalić. Podwodny łowca po pokonaniu ryby, czyli udanym podejściu jej na pewny strzał, widzi jej wielkość i gatunek. Może ustrzelić ją kuszą, ale może też nie raniąc jej i nie dotykając ustrzelić ją tylko kamerą lub aparatem przy kuszy lub masce aby się pochwalić swoim trofeum - swoimi umiejętnościami w podejściu ryby, którą udało mu się przechytrzyć. W obu wypadkach śmierć ryby zależy więc od decyzji łowiącego - nieważne od uprawianej metody połowu.
Podstawowy zarzut ze strony wedkarzy wobec podwodnych łowców często formowany jest następująco:
"Wędkarz faktycznie może wypuścić rybę po złowieniu. "Podwodny łowca" z kuszą, po "złowieniu" ryby już takiej szansy nie ma. C&R w dosłownym tłumaczeniu, to złów i wypuść. Wędkarz złowi i wypuści, ty możesz tylko złowić. "
Zgadza się o tyle, że gdy wędkarz lub podwodny łowca zdecyduje się zabrać rybę z wody to ją zabiera. Natomiast w takim twierdzeniu uwidacznia się nieznajomość specyfiki łowiectwa podwodnego przez tak twierdzących. To nie jest wędkarstwo, gdzie ryba jest 'zaliczona' dopiero jak jest wyjęta z wody. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że:
Jako podwodny łowca z kuszą: Mogę też nie złowić ryby jeśli nie chcę mimo, że mam 100% pewności, że gdy zechcę to ją złowię - bo podszedłem ją na pewny strzał, po którym nie miałaby ona żadnych szans.
I to właśnie jest idea łowieckiego C&R, którą pokazuję w praktyce w tym filmie:
Możesz na nim zobaczyć jak podchodzę piękne ryby na pewny strzał, namierzam je, filmuję to ... i o pozwalam im odpłynąć. I wcale z tego powodu, że ich nie zabiłem nie jestem mniej zadowolony. Wręcz przeciwnie
A co do pokazywania obserwacji z naszych jezior - to jest to kolejna moja pasja - podglądanie życia i zwyczajów róznych gatunków. Nie tylko tych najbardziej prestiżowych. Przykładowo - dwa filmy z życia wzdręg i jazi i film pokazujacy żerowanie tak pospolitej wydawałoby sie ryby jaka jest kiełb: