To jest i tak nic
Byłem w 3 gimnazjum, remont szkoły boisko zaraz obok. Niefortunnie robotnicy chcąc donieść cokolwiek przechodzili przez nie. Akurat szedł majster kiedy miałem wybijać wolnego i kolega z przeciwnej drużyny podpuścił: Nie trafisz w tego gościa, podjąłem wyzwanie, oczywiście majstrowi nie chciałem nic zrobić, no to tuba ile sił i chuj poleciało prosto w niego....
Wiaderko z narzędziami mu z rąk wyleciało, pozbierał to chłopina, ja burak na ryju jak na gimbaze lipa
Obeszło się bez jazd ale przynajmniej robotnicy już przez boisko nie przechodzili
Tyle z moich wspomnień