TwójCzarnyPan napisał/a:
Trochę śmieszne, kiedy największymi przeciwnikami imigracji są dzieci imigrantów.
Podobnie będzie u nas, dzieci ukraińskich imigrantów wyrosną na radykalnych polskich nacjonalistów, popierających Konfederację.
Tako rzecze Wasz Czarny Pan. Wspomnicie moje prorocze słowa, sadole. Amen.
Ale to zjawisko nie jest jakieś szczególnie dziwne. Jakaś część imigrantów opuszcza swój kraj, bo ma go dosyć. Zwyczajów, stylu życia czy jego poziomu. Trafiają z kraju A do kraju B (najczęściej trochę bogatszego). Żyje im się fajniej, niestety w ślad za nimi ciągną dziesiątki tysięcy ich pobratymców. W pewnym momencie orientują się, że ich dzielnica zaczyna wyglądać jak ta z kraju "A", wszędzie słyszą swój ojczysty język, wraca przestępczość pospolita itd. Na ich miejscu też byłbym pierwszym, który by krzyczał 'stop masowej migracji'. To podobnie jak masowa turystyka, która zniszczy każdy kraj.
Jakbym miał się na stałe przeprowadzić do innego kraju to tylko do takiego w którym chciałbym się wtopić w ich kulturę, nauczyłbym się języka, starałbym się żyć jak lokalni, jeść to co oni, spędzać podobnie wolny czas. Tak się dzieje dopóki jesteśmy tam sami lub w małym gronie imigrantów. Gdy zaczynają nas otaczać tysiące rodaków, spod ziemi wyrastają sklepy i usługi z obsługą w naszym języku to ta integracja się wyłącza, a wręcz zaczyna się izolacja i tworzenie gett. Takie getta mają zarówno latynosi, afrykańczycy, azjaci, jak i Polacy np. w Chicago. Sławny już Greenpoint w Nowym Jorku to miejsce w którym swego czasu nawet polskie produkty importowano, a wielu mieszkających tam Polaków nie powie więcej niż 3 zdania po angielsku po kilkudziesięciu latach w stanach.