18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Strona wykorzystuje mechanizm ciasteczek - małych plików zapisywanych w przeglądarce internetowej - w celu identyfikacji użytkownika. Więcej o ciasteczkach dowiesz się tutaj.
Obsługa sesji użytkownika / odtwarzanie filmów:


Zabezpiecznie Google ReCaptcha przed botami:


Zanonimizowane statystyki odwiedzin strony Google Analytics:
Brak zgody
Dostarczanie i prezentowanie treści reklamowych:
Reklamy w witrynie dostarczane są przez podmiot zewnętrzny.
Kliknij ikonkę znajdującą się w lewm dolnym rogu na końcu tej strony aby otworzyć widget ustawień reklam.
Jeżeli w tym miejscu nie wyświetił się widget ustawień ciasteczek i prywatności wyłącz wszystkie skrypty blokujące elementy na stronie, na przykład AdBlocka lub kliknij ikonkę lwa w przeglądarce Brave i wyłącz tarcze
📌 Wojna na Ukrainie Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 14:43
📌 Konflikt izraelsko-arabski Tylko dla osób pełnoletnich - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:47
Gigantyczna sala wypełniona po brzegi. Wyniosła mównica, a w tle ogromny sztandar ze swastyką. Tłum faluje, Adolf Hitler gestykuluje żywo przemawiając z pasją, a gdzieś pomiędzy brunatnymi mundurami skrzą się setki wpatrzonych z uwielbieniem kobiecych oczu. Tak, to one… darzące go uwielbieniem, nieraz wręcz bałwochwalczą miłością. Groupies Hitlera!


Adolf otoczony pięknymi Niemkami

Z perspektywy czasu ciężko wyobrazić sobie Hitlera jako bożyszcze kobiet. A jednak, kanclerz Rzeszy musiał mieć według ówczesnych Niemek „to coś”. Uważały go za połączenie nadczłowieka, ojca narodu i… dzikiej bestii. Słowem za kwintesencję męskości w jednej osobie! Aż trudno uwierzyć, jak wiele kobiet padało ofiarą jego uroku. Z racji liczby korespondencyjnych wielbicielek zapatrzonych w swego ukochanego wodza i posyłających mu tysiące listów, Kancelaria III Rzeszy musiała stworzyć osobny pion i oddelegować do niego szereg pracowników. Tak powstało specjalne archiwum na „kobiece gryzmoły”, do którego trafiło kilkadziesiąt tysięcy mniej lub bardziej osobistych przesyłek od wielbicielek.
Zanim za Diane Ducret – autorką książki „Kobiety dyktatorów” – zacytuję kilka interesujących fragmentów owej korespondencji, muszę zaznaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, żadna cytowanych kobiet nigdy osobiście nie spotkała Hitlera i nie zamieniła z nim nawet słowa (wszystkie znały go wyłącznie z wieców, przemówień radiowych, gazet i „Mein Kampf”, ewentualnie widziały go gdzieś tam, kiedyś tam, z oddali). Po drugie, wśród oddanych wyznawczyń Führera odnajdujemy cały przedział wiekowy i klasowy, od młodych dziewcząt do starszych pań, od kur domowych, po arystokratki.

Młode nazistki zachowujące się na widok Hitlera, jak amerykańskie nastolatki na widok Biebera.

Nazistki listy piszą
List od niejakiej Friedel S., która nie pozostawia wątpliwości co do swoich intencji (rok 1935):
Pewna kobieta z Saksonii bardzo pragnie mieć z Panem dziecko. Oczywiście jest to pragnienie dość niezwykłe […].


Może ta wzruszona niewiasta też pisała płomienne listy do wodza?

Pragnę i równocześnie drżę z obawy. Ten list może do pana nie dotrzeć. Może nie ma Pan czasu na dziecko. Może czuje się Pan zbyt stary, by mieć dziecko, i już dawno porzucił Pan tę, jego zdaniem, nierealną myśl. Mimo wszystko powinien Pan dać początek nowemu życiu. Jest to moim największym marzeniem, do którego spełnienia dążę ze wszystkich sił mego serca.

Gorący list od baronowej von Kilvein, przebywającej podówczas aż w Egipcie (rok 1938):

Jednak wszystko uległ zmianie, gdy zrozumiałam, że moją odnową jest Pan, Panie Hitler. […] Wszystko rozświetliło się miłością tak wielką, miłością do mego Führera, mojego mistrza, że czasem chciałabym umrzeć wpatrzona w Pana fotografię, by już nigdy niczego innego nie oglądać oprócz Pana. […]

List od pewnej kury domowej z Berlina oprócz skargi na nadmiar prania, cerowania, czy brzydką pogodę zawiera w sobie obraz uwielbienia (rok 1939):

[…] Ciągle przeglądam Twoje fotografie i kładę je przed sobą, nim je ucałuję. Tak jest, mój kochany, mój najdroższy, mój dobry Adolfie, miłość jest szczera jak złoto […]. Poza tym, mój drogi, teraz mam już nadzieję, że otrzymałeś moją paczkę z ciastem i że też będzie Ci bardzo smakowało. Wszystko, co Ci posyłam, płynie z czystej miłości.


I znów Hitler otoczony wianuszkiem kobiet...

Niejaka Ritschi w nosie miała protokół i dobre obyczaje i pisała do Hitlera bardzo bezpośrednio. Ten jeden, króciutki list przytoczę w całości. To, że nigdy nie zamieniła z Führerem słowa nie było dla niej problemem (rok 1941):


Drogi Adi!
Pewnie będziesz za mną tęsknił odrobinę. Pragnę Ci jeszcze posłać fotografię, jako symbol mojej miłości. Zatem dołączam moje maleńkie zdjęcie. Przypominam na nim Madonnę na nieboskłonie. Czasami jestem bardzo smutna. 23 lipca jadę do mego rodzinnego kraju. Na pewno byłeś już w Karlsbadzie… Tam jeszcze częściej będę o Tobie myślała.
Gorące pocałunki dla Ciebie, moja Ty dzika Bestio.


Kobieta, która podpisała swój list jako Twoja dziewczynka Jose wpadła chyba nawet w lekkie urojenia i zwracała się do kanclerza jak do swojego kochanka… dosłownie (rok 1941).

Czy dużo myślisz o Twojej Jose? Naprawdę? Naprawdę? Zachowaj mnie moja wierna miłości, pozostaję cCi wierna i dobra dla Ciebie na wieki, nie martw się o mnie. […] Ale radujmy się wojną. Dobrze? Dobrze? Mój Drogi. Dziękuję Ci także za tę Twoj miłość, za wierność, za wszystko, co piękne. Jesteś taki uroczy i dla mnie dobry. […] Opowiedziała Ci wszystko, pozwól, że mocno przycisnę Cię do serca, i przyjmij najszczersze i najserdeczniejsze pozdrowienia, mój wierny kochanku Adolfie Hitlerze.

Na koniec list od pani Rosy M., nieszczęśliwej mężatki, której stadło umarło gdy pokochała Adolfa Hitlrea, a która zdecydowała się wreszcie wyznać mu swoje uczucia (rok 1944):

Mój mąż stał mi się obcy, dlatego tylko, że w sercu noszę kogoś Lepszego. […] Tyle do Ciebie czuję, miłość między nami dwojgiem jest już silnie ugruntowana. Z każdym dniem pojmuję dzięki Tobie tyle rzeczy, że rozumiem każdy znak. Chcę być tylko Twoja. […]

To tylko drobna próbka możliwości szalonych fanek kanclerza Trzeciej Rzeszy. Jak podaje Diane Ducret, Hitler otrzymał więcej listów od fanek niż dinozaur rocka Mick Jagger i wszyscy beatlesi razem wzięci! Z jednej strony powściągliwy w kontaktach z płcią przeciwną przywódca narodowych socjalistów zżymał się na dźwięk tych nieraz bardzo płomiennych, wręcz nieprzyzwoitych wyznań. Z drugiej jednak kazał przygotowywać ich streszczenia i traktował je jako… doskonały barometr nastrojów społecznych
Witaj użytkowniku sadistic.pl,

Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!

W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).

Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę
 już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Wojna przegrana, führer nie żyje, Trzecią Rzeszę szlag trafił, a stolica zdobyta. Trzeba jakoś urządzić się w nowej rzeczywistości! Szybko się okazało, że naziści doskonale odnajdują się w ponazistowskich warunkach…
Niemieccy naziści z końcem wojny wcale nie rozpłynęli się w powietrzu. Żyli dalej, czasem na niższym poziomie, czasem nawet wygodniej i wystawniej niż dotąd. Ci, którym się trochę poszczęściło lub byli bardziej obrotni, otrzymywali ciepłe posadki urzędników państwowych. Inni szukali sobie nowych zajęć, a jeszcze kolejni zwyczajnie zaszywali się gdzieś poza granicami ojczyzny ciemiężonej przez zwycięzców.
Tymczasem w ponazistowskich Niemczech wyrastało kolejne pokolenie, którego przedstawiciele nie zdawali sobie nieraz sprawy, że tatuś czy ulubiony wujek służyli w gestapo lub dokonywali zbrodni na ludności cywilnej. Większość wolała nie dociekać prawdy. Niektórzy stawiali jednak niewygodne pytania – chociażby o to, jak owym krewnym udało się uniknąć odpowiedzialności. Szybko dowiadywali się, jak w praktyce wyglądała po wojnie procedura denazyfikacji. Przyjrzymy się temu od podszewki okiem Jensa-Jürgena Ventzkiego, syna hitlerowskiego nadburmistrza Łodzi. Chcąc zmierzyć się z nazistowską przeszłością swojego ojca Wernera, zebrał on całkiem interesujący materiał. Teoretycznie to jednostkowy przypadek. W praktyce odzwierciedla on perypetie wielu nazistów. A wszystko zaczęło się w roku 1946…
Po kilkunastu miesiącach internowania były nadburmistrz Łodzi (nazistowskiego Litzmannstadt) opuścił obóz. Pomimo współodpowiedzialności między innymi za deportacje Polaków z podległego mu miasta oraz likwidację tamtejszego getta i wywiezienie jego mieszkańców do obozu w Kulmhof, gdzie zostali zgładzeni, zbrodniarz szybko dostał szansę wykpienia się od jakiejkolwiek kary.

Jak właściwie wyglądała ta denazyfikacja?
W brytyjskiej strefie okupacyjnej, gdzie mieszkała rodzina Ventzkich, proces denazyfikacji popleczników Hitlera przebiegał bardzo sprawnie i… pobieżnie. Nazistów podzielono na pięć kategorii:
główni winni (Hauptschuldige)
obciążeni (Belastete)
obciążeni w mniejszym stopniu (Minderbelastete)
współpodążający (Mitläufer)
uwolnieni od zarzutów (Entlastete)


Dumny nazista został poniżony zakwalifikowaniem do pośleniej kategorii. Paskudna potwarz!

Do pierwszych dwóch kategorii zaliczano tylko zbrodniarzy wojennych oraz członków organizacji zbrodniczych określonych przez Trybunał Norymberski. Reszta nazistów kwalifikowana była do pozostałych trzech grup. Ogólnie rzecz biorąc denazyfikacja nie przedstawiała się jakoś imponująco. Jak podaje Jens-Jürgen Ventzki w książce „Cień ojca”, przykładowo w Szlezwiku-Holsztynie w 1948 jedynie 0,5 procenta poddanych jej osób zakwalifikowanych zostało do kategorii „winni„, a pozostałe 99,5 wrzucono do worka z dwoma najniższymi kategoriami. Ponadto wielu dawnych funkcjonariuszy Trzeciej Rzeszy musiało się wręcz dopraszać o poddanie ich procedurze, przy czym Brytyjczycy niespecjalnie kwapili się do sprawdzania faktów i dociekania faktycznego stanu rzeczy!

Wierny nazista tylko „poplecznikiem”? Wstyd i hańba!
Zakochany w ideologii narodowego socjalizmu, sercem SS-mann, urzędem nadburmistrz, Werner Ventzki również został poddany procedurze denazyfikacyjnej. On, wierny nazista, który gościł u Hitlera, porywał tłum swoimi przemowami, patronował młodzieży z Hitlerjugend, a syna chrzcił według obrzędu SS, uznany został tylko za marnego poplecznika! Cóż za potwarz! Jak twierdzi jego syn, Ventzki oburzał się na to jeszcze dwa lata przed śmiercią (pożegnał się z tym światem w roku 2004). Żona Wernera wspominała natomiast, że jej męża uratowały zeznania pewnego Żyda z Hamburga, który w jego obronie wystąpił przed niemiecką komisją denazyfikacyjną.
Poddany procedurze i praktycznie oczyszczony z zarzutów, Ventzki mógł się zająć „pożyteczną” działalnością. Razem z żoną zaangażowali się w Blok Wszechniemiecki, czyli Blok Wypędzonych ze Stron Ojczystych i Pozbawionych Praw. Cóż, ci którzy odbierali domy Żydom i Polakom, dorabiali się na krzywdzie drugiego człowieka, pod nosem mieli getto i pomagali w prześladowaniu jego mieszkańców, teraz zaczęli się domagać zwrotu utraconych przywilejów!


Frau Ventzki również kochała Hitlera, a poza przymusową ewakuacją z Łodzi nie spotkały jej po wojnie żadne większe przykrości. Dożyła swoich dni u boku męża, ze swastyką wyrytą w sercu.

Zdenazyfikowany Ventzki już w 1958 roku został na wniosek ministra pracy, spraw społecznych i wypędzonych powołany na stanowisko zastępcy kierownika wydziału ds. Wypędzonych rządu kraju Szlezwik-Holsztyn, urzędujący w Kilonii. Jak pisze jego syn, spotkał tam wielu znajomych urzędników nazistowskich z dawnego Kraju Warty i z Poznania. Odnowił przyjaźnie z Litzmannstadt, z czasów przynależności do NSDAP i SS.

Rozgrzebywanie przeszłości…
Spokojne życie dawnego kacyka Łodzi zaburzyły dopiero berlińskie gazety. W 1960 roku do Ventzkiego zaczęły docierać informacje o tym, że ktoś grzebie w jego nazistowskiej przeszłości i wyciąga ją na światło dzienne. Przynależność do NSDAP i popieranie hitleryzmu połączył z zajmowaniem przezeń publicznego stanowiska chociażby związany z SPD zachodnioberliński dziennik „Telegraf”.
Dziennikarze wprost pisali o nazizmie Ventzkiego i o jego powiązaniach z łódzkim gettem. Niesmaczne wydawało im się zajmowanie przez niego wysokiego stołka w Federalnym Ministerstwie ds. Wypędzonych. Zwierzchnicy szybko zatuszowali sprawę, przesuwając dawnego nadburmistrza na inne stanowisko w innym mieście. Nikomu natomiast nie przyszło do głowy, żeby go po prostu zwolnić!
W latach sześćdziesiątych jeszcze kilkukrotnie „niepokojono” Ventzkiego w związku z jego przeszłością i karierą w Trzeciej Rzeszy. Zawsze jako świadka, choć jego nazwisko pojawiło się w księdze zbrodniarzy hitlerowskich. W 1969 roku znowu ukazały się niepochlebne artykuły na jego temat. Kontrowersje wzbudziło między innymi jego stwierdzenie, że jako nadburmistrz Litzmannstadt nie miał pojęcia o mordowaniu Żydów z tamtejszego getta i myślał, że chorych i słabych wywożonych z miasta transportują do sanatorium. Pewien pochodzący z Górnego Śląska pisarz następująco skomentował stanowisko przesłuchiwanego:
Taką cyniczną bezczelność może głosić pod przysięgą morderca Żydów! Nic mu za to nie grozi. Po przesłuchaniu wraca do swojego biura i w najlepsze pracuje jako dyrektor.
I rzeczywiście, o żadnej karze nie mogło być mowy. Ventzki spokojnie dożył emerytury, co miesiąc odbierał pokaźne wynagrodzenie od władz demokratycznych Niemiec, a na starość popijał herbatkę z kolegami z SS i NSDAP, wspominając dawne, dobre czasy.
Podobnych do niego delikwentów były setki, a może i tysiące…

źródło:ciekawostkihistoryczne.pl

Powstanie warszawskie

P................C • 2012-04-06, 11:30
w kolorze!

Bitwa o Czarnobyl Lektor PL- film dokumentalny

M................0 • 2012-03-28, 12:39
Bardzo ciekawy film o Czarnobylu....


Noc z 25 na 26 kwietnia 1986 roku zasadniczo zmieniła losy Związku Radzieckiego oraz jego mieszkańców, a szczególnie ukraińskiej i białoruskiej części. To właśnie wtedy miała miejsce jedna z największych katastrof nuklearnych świata - wybuch czwartego reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu spowodowany niefortunnym eksperymentem. Film przedstawia przyczyny wypadku, a także sposoby, jakimi ówczesne władze ZSRR starały się niwelować jego skutki - zrzucanie do reaktora worków z piaskiem, ołowiu, czy też budowę specjalnego sarkofagu mającego przykryć teren wokół elektrowni. Uwzględnia również szczególną rolę nieświadomych zagrożenia żołnierzy i górników, którzy walczyli ze skutkami eksplozji i dążyli do tego, aby uchronić świat przed kolejnym wybuchem, a w konsekwencji sami stali się ofiarami występującego na tym terenie promieniowania
s................n • 2012-03-28, 12:48   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (42 piw)
za Czarnobyl zawsze piwo! filmik mam w kolekcji od dawna. i nie tylko ten. zawsze największe wrażenie, absolutnie potworne, robi na mnie akcja na dachu - bioroboty w fartuchach z ołowiem latające po dachu, by w ciągu minuty otrzymać śmiertelną dawkę - tu na filmie 3:15

PIWKO za film i WÓDECZKA dla niemych bohaterów akcji ratowniczej!

Witold Pilecki

Avitus2012-01-17, 19:44
Ochotnik do Auschwitz.
Pewnie wielu z was o nim słyszało ale jak dla mnie jeden z największych bohaterów w historii naszego kraju. Przez całą moja szkolną karierę niestety nigdy o nim nie wspomniano.

Ale trzeba przyznać że facet miał jaja jak mało kto.

W 1940 Pilecki przedstawił swoim przełożonym plan przedostania się do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, w celu zebrania od wewnątrz informacji wywiadowczych na temat jego funkcjonowania i zorganizowania ruchu oporu. W tym czasie niewiele było wiadomo o warunkach panujących w obozie. Nauczył się życiorysu nieujawnionego Niemcom polskiego żołnierza, by jako „Tomasz Serafiński” stworzyć dla Gestapo powód do zesłania do obozu zagłady. 19 września 1940 podczas łapanki wszedł w kocioł łapanki by dostać się do obozu Auschwitz zdobyć informacje o panujących w nim warunkach Jako więzień nr 4859 był głównym organizatorem konspiracji w obozie W zorganizowanej przez niego siatce nazwanej przez Pileckiego – ZOW Pilecki wyznaczył stworzonej przez siebie organizacji następujące cele
-podtrzymywanie na duchu kolegów
-przekazywanie współwięźniom wiadomości z zewnątrz obozu
-potajemne zdobywanie żywności i odzieży
W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 Pilecki wraz z dwoma współwięźniami zdołał uciec z obozu. Brał udział w powstaniu warszawskim. 8 maja 1947 został aresztowany. W areszcie był torturowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. W trakcie ostatniego, jak się później okazało, widzenia z żoną, wyznał jej w tym kontekście: Oświęcim to była igraszka...

3 marca 1948 przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces. Rotmistrz Pilecki został oskarżony o:

-nielegalne przekroczenie granicy
-posługiwanie się fałszywymi dokumentami
-brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień
-nielegalne posiadanie broni palnej

15 maja 1948 rotmistrz został skazany na karę śmierci i wkrótce stracony.

[/size]
K................k • 2012-01-17, 19:55   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (94 piw)
Każdy powinien wiedzieć, kim był Rotmistrz Pilecki. Chwała bohaterom.

29 Czerwca 1971

Tasior2011-11-15, 16:09
29 Czerwca 1971

***

26 czerwca 1971 roku spędzałem w moim rodzinnym domu w Bielsku-Białej przy ulicy Lotniczej. Zbliżał się wieczór, gdy nagle od północnej strony, czyli od strony Starego Bielska
zobaczyłem słup dymu. Pomyślałem sobie, aha – pali się i to nieźle. Może warto wskoczyć
w Syrenkę 105 ojca i zrobić kilka zdjęć z tego pożaru. W tamtych czasach zajmowałem się
współpracą z prasą, fotografując mecze piłkarskie, zdarzenia, czyli zajmowałem się fotoreporterką. Zabrałem Pentacon Six-a, dwie rolki filmu ORWO NP 20 i pojechałem szukać miejsce pożaru. Jednak gdy dojechałem do Starego Bielska, okazało się, że pożar jest dużo dalej gdzieś w Czechowicach.


***





Tymi słowami zaczyna swoje osobiste wspomnienia Wojciech Gorgolewski, które zostały umieszczone na jego stronie internetowej www.gorpol.pl. Odnoszą się do wspomnienia jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w historii Polski. Nie było równie wielkiej katastrofy przemysłowej, jak ta, do której doszło dniach 26 – 29 czerwca 1971 r. w rafinerii ropy naftowej w Czechowicach – Dziedzicach. Wskutek pożaru i eksplozji zginęło 37 osób, a przeszło 105 osób zostało ciężko poparzonych oraz odniosło inne obrażenia. W tym roku minęła 40 rocznica pamiętnego pożaru, który do dziś jest uznawany za najtragiczniejszy i najcięższy do opanowania w historii PRL-u.

Jak doszło do tragedii?

Był ciepły, sobotni wieczór. Ludzie oglądali w telewizji występy artystów na IX Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Nad Czechowicami-Dziedzicami przeszła niewielka burza. O godzinie 19.52 trzecie, a zarazem ostatnie wyładowanie uderzyło w tzw. kominek oddechowy zbiornika ropy nr 1 Rafinerii Nafty im. Ludwika Waryńskiego.
Zbiorniki w rafinerii nie były w tym czasie wyposażone w tzw. "pływające dachy", które uniemożliwiają gromadzenie się mieszaniny wybuchowej nad powierzchnią ropy. Dlatego uderzenie wywołało zapłon oparów zgromadzonych w zbiorniku, w którym znajdowało się około 10 tysięcy ton ropy. Gdyby zbiornik ropy posiadał wspomniane rozwiązanie techniczne, do całej tragedii najprawdopodobniej by nie doszło.
W ciągu zaledwie kilku minut pożar objął cały zbiornik oraz ropę rozlaną na "tacę" przy zbiorniku. Ogromny huk eksplozji był tak potężny, że słychać było go w odległości kilku kilometrów. Na ten moment jeszcze nie było żadnych ofiar.
W bardzo krótkim czasie na miejsce zdarzenia zaczęły docierały kolejne zastępy strażaków zarówno zawodowych jak i ochotników, a także milicjantów oraz żołnierzy. Niestety ku ich zaskoczeniu rafineryjne instalacje gaśnicze okazały się niesprawne. Przez co strażacy biorący udział w akcji mogli korzystać jedynie z własnego sprzętu gaśniczego.


***

Gdy dojeżdżałem do Czechowic już się domyślałem, że pożar wybuchł w rafinerii. Przeszedł mnie dreszcz, gdy pomyślałem o zbiornikach z ropa, benzynami. Jednak żyłka fotoreportera pchała mnie naprzód. Jednak niebawem zatrzymali mnie milicjanci zakazując dalszej jazdy. Zostawiłem więc Syrenkę i pieszo ukrywając pod marynarką Pentacona pobiegłem do osiedla na skraju rafinerii i wszedłem do bloku mieszkalnego usytuowanego najbliższej płonących zbiorników. Po ciemku wszedłem na trzecie piętro i na chybił trafił zadzwoniłem do drzwi. Po chwili ukazał się mężczyzna i zapytał w jakiej zjawiłem się sprawie. Odpowiedziałem, że jestem fotoreporterem i chciałem wykonać fotoreportaż z pożaru. Na to pan zapytał jak trafiłem do jego mieszkania, gdyż milicja ewakuowała wszystkich mieszkańców osiedla, tylko on został i spokojnie oglądał festiwal w Opolu. Stwierdził dodatkowo, że jest inżynierem pracującym na delegacji w czechowickiej rafinerii, a pożar zaraz zagaszą więc mogę robić zdjęcia. Wykonałem dwanaście zdjęć w jakimś krótkim okresie czasu z okna mieszkania. Po chwili ten miły i niesamowicie spokojny pan zaproponował mi otwarcie wejścia na dach, gdzie jest dużo lepszy widok. Oczywiście skorzystałem i po chwili byłem na dachu. To był przerażający widok. Jeden zbiornik płonął w kłębach dymu i ognia. Trzy pozostałe zbiorniki były schładzane wodą. Paliła się także ropa wokół zbiornika nr 4 usytuowanego najbliżej mnie. Zaś wszystko otaczały mniejsze zbiorniki z produktami rafinerii – wybuch tych zbiorników byłby kataklizmem. Dochodziła godzina 1.10, wykorzystałem oba filmy ( zrobiłem 24 zdjęcia ) gdyż przekonany przez mojego gospodarza o rychłym ugaszeniu pożaru odszukałem moje autko i pojechałem do domu.

***[/i]



Najbardziej znane zdjęcie z katastrofy wykonane 20 minut przed wybuchem zbiornika przez
Wojciecha Gorgola – pierwszego fotoreportera na miejscu zdarzenia

***

Gdy wysiadłem z samochodu, nagle zobaczyłem najbliższe szczyty Szyndzielni, Klimczoka, Błatniej. Zrobiło się widno prawie jak w dzień. Odwróciłem się w stronę Czechowic i zobaczyłem słup ognia sięgający może tysiąca metrów wysokości. To było coś przerażającego. Pomyślałem – rafineria przestała istnieć, co się stało z ludźmi, strażakami, moim inżynierem w jego mieszkaniu. Pomyślałem, że może jeszcze raz tam pojechać, ale już nie miałem filmów. Poza tym odjeżdżając zobaczyłem, jak rejon rafinerii otaczał już kordon milicjantów, więc pewnie bym się blisko nie dostał.

***


Należy pamiętać, że było po pierwszej w nocy, a więc panowała całkowita ciemność, natomiast szczyt Klimczok 1117 m n p m. jest oddalony od Czechowic-Dziedzic o około 20 kilometrów. Można sobie uświadomić jak wielki i potężny był ten wybuch, który nastąpił wskutek gaszenia pożaru do zbiornika dostało się kilkadziesiąt tysięcy litrów wody. Woda ta osiągała temperaturę wrzenia, ponieważ była podgrzewa przez palącą się na „tacy” ropę, przedzierała się ku górze i podnosiła ropę naftową. Była godzina 1.20. W zbiorniku rozległo się potężne bulgotanie, a w chwilę później nastąpił wybuch, który spowodował wyrzut ropy na odległość nawet ponad 200 m. Słup ognia sięgnął kilkuset metrów, a na strażaków biorących udział w akcji gaśniczej spadło około 7 tysięcy ton płonącej ropy. W tym czasie śmierć na miejscu poniosły 33 osoby, a 4 kolejne zmarły w szpitalu. Rannych zostało 105 osób. Kompletnie zniszczone zostały również wozy bojowe staży pożarnej w ilości 22 sztuk.




Zniszczenia w Rafinerii w Czechowicach - Dziedzicach


Po Wybuchu




Przez prawie trzy doby pożar wygrywał i rozpalał błękitne niebo nad miastem. Do akcji wkraczały coraz to nowsze zastępy strażaków, których sprowadzano nawet z sąsiedniej Czechosłowacji. Zaangażowano też funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego oraz znaczną część załogi rafinerii. Liczba wszystkich uczestniczących w gaszeniu pożaru przekroczyła 3 tys. osób. W tym samych strażaków:
200 sekcji zawodowych straży pożarnej (1484 strażaków zawodowych),
150 sekcji ochotniczych straży pożarnej (1030 strażaków OSP),
13 sekcji straży pożarnych z Czechosłowacji (58 strażaków).
Po wybuchu ogień rozprzestrzenił się na wydział destylacji acetonem, benzenem i toluenem, front odbioru ropy i stojące tam cysterny oraz kolumny destylacyjne. Zagroził też elektrociepłowni. Przez kilkadziesiąt godzin strażacy nie byli w stanie opanować zaistniałej sytuacji. Dopiero 29 czerwca po godzinie 15 przypuścili atak, który doprowadził do sukcesu akcji.



Ostateczna akcja gaszenia przy użyciu wzmożonej ilości proszku gaśniczego

„Tyle co po zapałce”




Po całej katastrofie miejsce pożaru wyglądało tragicznie. Naoczni świadkowie byli zdruzgotani tym widokiem. Widok ofiar, które zginęły w momencie katastrofy był przerażający, a przez ludzi został określony mianem „Tyle co po zapałce”. Na fotografiach widać ofiary Czerwcowej katastrofy z 1971 roku w Czechowicach- Dziedzicach.
Pamięć ofiar została uczczona m.in. poprzez zbiorową mogiłę na Czechowickim cmentarzu, która zarazem jest pomnikiem upamiętniającym owe tragiczne wydarzenie.



Artykuł został poświęcony pamięci poległym w pożarze rafinerii.

Film Dokumentalny o pożarze rafinerii
1

2

3

4

5


Źródła internetowe:

1) gorpol.pl/?site=54&artykul=93
2) wiadomosci24.p...aru_200300.html
3) dziennikzachod...aleria-material
4) flamis.pl/vide...-_reporta%C5%BC
miedziak • 2011-12-16, 8:02   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (26 piw)
to ja może w takim razie taki wierszyk wam zapierdolę.

MetaLlina, spierdolina

koniec

Głód

D................a • 2011-10-13, 20:31
GŁÓD - zjawisko, ciekawostki

WSTĘP


Podłożem uczucia głodu jest obniżenie stężenia takiego składnika pokarmowego jak np. glukoza, który jest rejestrowany przez ośrodki głodu i sytości w części mózgu zwanym podwzgórzem.

Ponieważ głód jest uczuciem bardzo nieprzyjemnym, na przestrzeni dziejów często był stosowany jako jedno z narzędzi do wymuszania zeznań i posłuszeństwa, a także zadawania dodatkowych cierpień więźniom i skazańcom.
Taka kara była dość często stosowana kilkaset lat temu w Europie wobec zbrodniarzy i chorych psychicznie. Jedna z popularniejszych metod uśmiercania polegała na zamurowywaniu żywcem lub wrzucaniu żywych ludzi do bezokiennej wieży w której jedyny istniejący otwór znajdował się w suficie.
Najlepszym przykładem takiej wieży w której zginęło dosłownie setki ludzi, jest słynna "wieża głodowa" w Paczkowie. (Paczków jest małym miasteczkiem w południowej Polsce, położonym kilkadziesiąt kilometrów na południe od Wrocławia.)



wieża głodowa

Owa średniowieczna wieża z Paczkowa pozostawała zamurowana do około lat 1950-tych, kiedy to miejscowe władze miejskie postanowiły przebić ją aby poprowadzić przez nią chodnik. Po przebiciu okazało się, że całą objętość tej wieży zajmowała bezokienna komora z maleńkim włazem w suficie. Komorę tą zaś zapełniały dosłownie setki ludzkich szkieletów zalegających ją na wysokość kilku metrów. Okazało się, że średniowieczne władze Paczkowa wrzucały do tej wieży przez owo jedyne okienko w suficie każdego kto im jakoś podpadł. Po wrzuceniu zaś do wieży ludzie ci po prostu umierali z głodu, pragnienia i braku światła.

Oczywiście, inne średniowieczne miasta wcale nie były lepsze. Przykładowo, w podziemiach miasta Kłodzka wyeksponowana jest zwiedzającym cela więzienna z kościotrupem. W celi tej uwięziono kogoś, po czym "zapomniano" go karmić czy uwolnić.



Cele podobne do tej z katedry w Kwidzyniu, "wieży głodowej" w Paczkowie, czy z podziemi w Kłodzku, czyli cele przeznaczone dla grzebania czy zamurowywania ludzi żywcem, istniały również w podziemiach warownego zamku w Miliczu, oraz w podziemiach średniowiecznego Milicza. Tyle tylko, że ludzie którzy w nich umierali nie zwrócili niczym na siebie uwagi społeczeństwa. Dlatego obecnie nikt nie wie o ich losie.

Wielkie klęski głodu, których doświadczyła ludzkość, doprowadziły m.in. do upadków wielu wspaniałych cywilizacji.

Pierwsza udokumentowana klęska głodu miała miejsce w Europie Zachodniej i wpłynęła na upadek Rzymu. Pomiędzy IV a VIII wiekiem n.e. populacja Rzymu zmniejszyła się o 90%, zarówno w wyniku niskich plonów jak i rozprzestrzeniającej się dżumy.

Wraz z rozwojem miast, problem głodu stał się, o ironio, „chlebem powszednim”. Od 1000 roku co kilkadziesiąt lat klęski głodowe nawiedzały kraje wysp brytyjskich.

Wielki Głód panujący w Europie w okresie 1315–1317 był pierwszą klęską tego typu, która rozprzestrzeniła się na cały Stary Kontynent. Wywołane głodem przestępstwa, choroby, dzieciobójstwo doprowadziły do znacznych problemów w społeczeństwie i wpłynęły na kryzys w postrzeganiu Kościoła katolickiego. Głód był zatem pośrednią przyczyną reformacji.

W latach 1601-1603 miała miejsce jedna z najgorszych klęsk głodu w całej historii Rosji. Zginęła wówczas niemal jedna trzecia mieszkańców tego kraju. Klęska ta rozszerzyła się na Estonię, zbierając również ogromne żniwo wśród mieszkańców tego kraju.
Fale głodu zabiły w ciągu wielu stuleci znaczną część populacji Azji, przede wszystkim Indii i Chin. W 1630- 1632 brak żywności pozbawił życia ponad 2 miliony ludzi. Klęska ta dotarła także do Chin, gdzie przyczyniła się do upadku dynastii Ming w 1644 roku.

Wielki głód w Bengalu między 1769 a 1773 zabił ponad 10 milionów mieszkańców dzisiejszych Indii i Bangladeszu. Prócz susz i niskich plonów, powodem tej tragedii była nieumiejętna polityka kolonizatorów brytyjskich.

W przypadku Wielkiego Głodu w Irlandii w latach 1845-1849 ze Stanów Zjednoczonych dotarła do Irlandii zaraza ziemniaka, która dziesiątkowała zbiory. Liczbę ofiar tej klęski szacuje się na około 1,5 miliona. Duża część społeczeństwa wyemigrowała wówczas do Stanów Zjednoczonych.


Statek śmierci. Pomnik upamiętniający emigrację za chlebem z Irlandii do Ameryki po Wielkim Głodzie w latach 1845-1849[/size]


Panujący na Ukrainie „Hołodomor” (Wielki Głód na Ukrainie) w latach 1932-1933 spowodowany był represjami władz państwa. Kolektywizacja rolnictwa została niechętnie przyjęta w wielu krajach ZSRR, szczególnie na Ukrainie. W związku z tym rozpoczęto agresywne postępowanie wobec chłopów. Zabierano im zboża, a chowanie zbiorów groziło surowymi karami.

Pozbawione żywności społeczeństwo szukało jedzenia wszędzie, a władze wypuściły dekret mówiący o tym, że zerwanie choć jednego kłosa grozić będzie karą śmierci lub 10 lat łagru. Archiwa podają, że w samym tylko marcu ’22 z ulic jednego tylko miasta – Odessy, usunięto około 1300 ciał. Jednej tylko nocy, z 27 na 28 maja odnaleziono około 700 porzuconych dzieci na ulicach miasta.



„Hołodomor” spowodował śmierć niemal 8 milionów ludzi! Był także przyczyną nieludzkich zachowań, w tym kanibalizmu.
Gdy zabrakło pożywienia (świadkowie wspominają, że ziemia była zupełnie ogołocona z roślin), zaczęto jeść ciała zmarłych z głodu, a nawet mordowano dla ludożerstwa. Zdarzało się, że oszaleli z głodu rodzice mordowali i jedli własne dzieci. Jeden ze świadków ze wsi Ryżawka na Humańszczyźnie wspomina, że w jednej z chat zastano kobietę gotującą głowę trzyletniej córki. Dobrze znany jest przypadek Ukrainki, matki dwójki dzieci – Ksenii Bołotnikowej, która zamordowała swoją córeczkę, by ją zjeść i nakarmić synka, który był w lepszym stanie. Mówi się, że w tym czasie w Ukrainie w wielu miejscach handlowano ludzkim mięsem.




Etiopia jest krajem, z którym nieodłącznie kojarzy się biedę i klęski głodowe. W latach 1984-1985 doszło tam do klęski głodu, która dotknęła 8 milionów osób, zabijając ponad milion ludzi.

Ostatnia z wielkich klęsk głodu miała miejsce w Chinach, w okresie 1959- 1961. Reformy wprowadzone przez chińskiego przywódcę komunistycznego Mao Tse-tunga doprowadziły do śmierci 15 - 43 milionów ludzi (nadal trudno ustalić realną liczbę ofiar). Z tego od 1 do 3 milionów ludzi popełniło samobójstwa, a nawet 2,5 miliona pobiły na śmierć partyjne kadry. Zwyczajnych ludzi zmuszano do potwornych rzeczy – na przykład do pracy nago w środku zimy, bo w przeciwnym razie nie dostaliby swoich „punktów” [zastępujących pieniądze]. Pewnego ojca zmuszono do pogrzebania żywcem własnego syna, ponieważ dziecko ukradło trochę ziarna.

Innemu głodującemu chłopu, Wang Ziyou, „odcięto jedno ucho, nogi związano metalowym drutem, na plecy założono mu 10-kilogramowy kamień, a potem wypalono piętno gorącym żelazem – była to kara za wykopanie słodkiego ziemniaka”. Inni desperacko walcząc o przeżycie sprzedawali dzieci za miskę ryżu albo jedli trawę, korę, błoto czy zwłoki. Donoszono o aktach kanibalizmu. W jednej z wiosek urzędnicy odkryli mężczyznę duszącego na ogniu garnek z ludzkim mięsem. W Chinach okres ten jest oficjalnie nazywany „trzema latami katastrof naturalnych” i mało kto zna jego prawdziwą historię.

Pod koniec lat 60. minionego stulecia ponad milion osób zabił głód także na terytorium nieistniejącego już państwa - Biafry, w wyniku wojny z Nigerią.

Śmieć głodowa – opis

Podczas II wojny światowej panujące nieludzkie warunki życia, stworzyły ogromne możliwości do badań naukowych. Grupa lekarzy, pracujących w dzielnicy żydowskiej, rozpoczęła badania nad głodem. Jak zapisali w notatkach: jeszcze nigdy medycyna nie dysponowała tak obfitym materiałem badawczym.


Ulica w Warszawskim getcie


Mechanizm śmierci głodowej w latach czterdziestych XX wieku był niejasny. Ludzie umierali w różnych sytuacjach: Niektórzy zasypiali na ulicy z kęsem chleba w ustach lub w czasie próby wysiłku fizycznego, na przykład w czasie biegu za zdobyciem chleba.

Doktor Teodozja Goliborska, jedyna, która ocalała z owej grupy lekarzy-badaczy, zajmowała się badaniami przemiany spoczynkowej materii u ludzi głodnych. Po wojnie wyniki swych obserwacji opublikowała w pracy naukowej pt.: „Choroba głodowa. Badania kliniczne nad głodem wykonane w getcie warszawskim w 1942 roku”.


Dziecko z warszawskiego getta, które zmarło z głodu

Pierwsze objawy głodu to zmęczenie, dezorientacja, obniżony popęd seksualny, obniżona odporność i drażliwość. Niedobory kaloryczne przeciągające się w czasie stanowią przyczynę niedożywienia. Dalsze niedożywienie ilościowe prowadzi to do powstawania deficytu energetycznego w organizmie. Proces ten w początkowym okresie nie zawsze powoduje objawy chorobowe. Najpierw następuje utrata nadmiaru tkanki tłuszczowej i ludzie wyglądają młodziej. Niedożywienie jakościowe jest znacznie groźniejsze.

Przewlekłe niedobory niektórych składników odżywczych stanowią zagrożenie dla zdrowia człowieka. Brak w jedzeniu następujących składników mineralnych i witamin powoduje u ludzi dorosłych i dzieci :
• brak witaminy A - wywołuje ślepotę, powszechnie występuje ona w Indiach
• brak witaminy D - wywołuje rachityzm ( choroba występująca u dzieci, której przyczyną jest niedostatek wapnia w organizmie, powodujący skrzywienie kości ), krzywicę ( powoduje zmiany w układzie kostnym i zaburzenia rozwojowe )
• brak witaminy B - wywołuje zanik mięśni, paraliż
• brak witaminy C - wywołuje szkorbut ( samoistne krwawienia, bóle mięśni, stawów i kości (wynik krwawień), patologiczne złamania, ogólne osłabienie, zapalny przerost dziąseł, chwianie się i wypadanie zębów, słabe gojenie ran, depresja )
• brak żelaza - wywołuje anemię
• brak jodu - powoduje zakłócenia w funkcjonowaniu tarczycy

Najczęstszymi oznakami niedożywienia są bladość, wychudzenie, bóle brzucha, dopytywanie się o jedzenie, obniżenie dyspozycji do nauki, apatia lub niemożność skupienia na jednej czynności. Jest to niedożywienie typu marasmus. Stan psychiczny charakteryzuje się ubóstwem. Ludzie stają się ospali, są senni, lecz na widok jedzenia reagują agresywnością. Waga ciała bywa ponad połowę mniejsza od normy, obniżona jest przemiana materii.



Kolejnym etapem jest choroba określana jako kwashiorkor. Spowodowany jest brakiem białka w pożywieniu. W tym etapie następują daleko posunięte zmiany, zachwiane jest także prawidłowe poczucie łaknienia. Skóra chorych jest blada, a niekiedy nawet bladosina. Paznokcie przybierają kształt szponowaty. Najpierw pojawiały się obrzęki na twarzy, w okolicach powiek, oraz na stopach, a następnie występowała opuchlizna całych powłok skórnych. Z tkanki podskórnej po nakłuciu wydobywał się płyn. Zamiast tkanki tłuszczowej występuje woda; zanika tkanka mięśniowa. Po naciśnięciu skóry palcem pozostaje dołek. Jest to tzw obrzęk głodowy, wywołany zmniejszeniem poziomu białek we krwi.



Włosy odbarwiają się i prostują. Następnie osoba cierpiąca na kwashiorkor traci włosy.Dalsze głodzenie prowadzi do halucynacji, drgawek, konwulsji i nieregularnego tempa bicia serca. Zaburzona jest gospodarka wodna, w związku z tym może pojawić się także biegunka.

Do innych symptomów zalicza się także powiększenie ślinianek, ginekomastię oraz hipogonadyzm. Głodzenie prowadzi także do stłuszczenia wątroby, co z kolei może wywołać marskość tego narządu. Twarze chorych są bez wyrazu. Na całym ciele, zwłaszcza u kobiet, pojawia się obfity meszek oraz długie rzęsy na powiekach.
Nieleczony kwashiorkor zawsze prowadzi do śmierci, gdyż wycieńczony organizm nie przyjmie już żadnego pokarmu.

Z czasem, gdy nie wystarcza rozkładanie własnej tkanki tłuszczowej organizmu, człowiek słabnie i popada stopniowo w śpiączkę.

Śmierć z głodu następuje powoli, prawie niedostrzegalnie, przypomina śmierć fizjologiczną ze starości. Dodatkowo nie przyjmowanie wody przyspiesza śmierć i zwiększa cierpienia wskutek zatrucia organizmu.

Ludzie w różnym wieku są mniej lub bardziej odporni na głodzenie. Świat zna wielu religijnie i politycznie zmotywowanych rekordzistów. Ghandi w wieku siedemdziesięciu lat wytrzymał bez jedzenia aż 21 dni. Ludzie zagubieni, np. w jaskiniach są także w stanie wytrzymać 2-3 tygodnie. Według lekarzy zdrowy, silny człowiek jest w stanie przeżyć bez przyjmowania pokarmu aż 8 tygodni, pod warunkiem, że ma dostęp do wody pitnej, gdyż bez dostępu do niej można przeżyć ok. 7 dni.

W badaniach nad głodem podczas II wojny światowej uwzględniono także materiał sekcyjny – przepadano 3282 zmarłych.



wywózka zwłok w getcie


ciała z getta

Lekarze stwierdzili, że barwa skóry ludzi, zmarłych w wyniku śmierci głodowej, była najczęściej blada lub trupioblada, a w 17 procentach przypadków – ciemna bądź brunatna. Najczęściej występował obrzęk na kończynach dolnych, rzadziej – tułowia i kończyn górnych. Z wyciągniętych wniosków końcowych wynikało, że ludzie o skórze bladej byli bardziej podatni na obrzęki. Przeprowadzone sekcje zwłok wykazały, że w wyniku powolnej śmierci głodowej następował zanik poszczególnych organów wewnętrznych, najczęściej serca, wątroby, śledziony i nerek. Wątroba zmarłych ważyła zaledwie 56 gramów (u człowieka zdrowego waga wątroby wynosi około 2 kilogramów). Kości stawały się gąbczaste i miękkie. Najniższa, zanotowana, waga serca wynosiła 110 gramów. Nie stwierdzono natomiast przypadków zmniejszania się wagi mózgu, który u wszystkich badanych ważył około 1300 gramów.

Koniec

Spacer po Mauthausen

The Butcher2011-09-12, 23:34
Spacer po Mauthausen




Austria, około 20 kilometrów od Linzu, przy ujściu rzeki Enns do Dunaju leży małe miasteczko. Mauthausen. Leżące 265 metrów nad poziomem morza, liczące zaledwie 4850 mieszkańców i tylko 14 kilometrów kwadratowych powierzchni. I jeszcze jedna liczba – 122 tysiące. Cóż oznacza? To liczba więźniów, którzy zostali zamordowali podczas II Wojny Światowej w najbardziej przerażającym obozie koncentracyjnym - Konzentrationslager Mauthausen, KL Mauthausen-Gusen.


Mapka obozu


Historia
Czas założenia obozu datuje się na okres po Anschlussu, sierpień roku 1938 roku. Mauthausen został położony obok Wiener Graben, największego austriackiego kamieniołomu granitu. Do końca 1940 roku obóz był miejscem kaźni dla niemieckich, austriackich socjalistów, komunistów, homoseksualistów oraz opozycji względem nazizmu oraz polskiej inteligencji. Warto zaznaczyć, że był to pierwszy obóz, który został założony poza międzywojennymi granicami Niemiec.


Franz Ziereis


Pieczę nad Mauthausen sprawowały dwie osoby – z początku Albert Sauer, następnie od 17 lutego 1939 roku i zarazem do końca wojny – Franz Ziereis. Grudzień 1939 był niejako przełomowy dla obozu, zdecydowano się na założenie obozu w Gusen, przy zakładach zbrojeniowych, który rozbudowano już wiosną. Gausen był usytuowany 4,5 kilometra od Mauthausen, przeprowadzano w nim akcję – Intelligenzaktion (niszczenie polskiej inteligencji). Podobóz Gusen zaczął funkcjonować 25 maja 1940 roku, natomiast niedługo potem uruchomiono obóz Gusen II, a od roku 1944 – Gusen III, którzy był położony w Lungitz. Latem 1940 roku Gusen i Mauthausen zostały połączone – utworzono wspólną administrację.

Wrzesień roku 1944 stał się okresem, w którym w Mauthausen otwarto obóz kobiecy, do którego przesyłano więźniarki z Bergen-Belsen, Gross Rosen, Ravensbrück i Buchenwaldu. Wiosną 1945 roku wielu więźniów z Auschwitz-Birkenau zostało ewakuowanych do obozu. Ostatecznie 5 maja 1945 roku o godzinie 17:00 obóz został wyzwolony przez armię amerykańską. Był to ostatni wyzwolony obóz, więźniowie wraz z wyzwolicielami wybili złapanych strażnikach SS, paląc ich ciała, na oczach przymuszonej, lokalnej ludności.

Zyski, więźniowie
Więźniowie w Mauthausen byli zmuszani do niewolniczej pracy na rzecz niemieckich i austriackich firm. Oto lista tych firm:
-DEST cartel
-Accumulatoren-Fabrik AFA (główny niemiecki producent baterii do niemieckich okrętów U-Boot)
-Bayer (główny niemiecki producent art. medycznych i lekarstw)
-Deutsche Bergwerks- und Hüttenbau
-Linz-siedziba Eisenwerke Oberdonau (główny dostawca stali dla niemieckich czołgów Panzer)
-Flugmotorenwerke Ostmark (producent silników lotniczych)
-Otto Eberhard Patronenfabrik (fabryka amunicji)
-Heinkel and Messerschmitt (fabryka samolotów a także rakiet V-2)
-Hofherr und Schrenz
-Lederkopfwerke Bollomark
-Teufel UJJ
-Österreichische Sauerwerks (producent broni)
-PUCH (pojazdy)
-Rax-Werke (maszyny i rakiety V-2)
-Steyr (fabryka broni)
-Steyr-Daimler-Puch cartel (broń i pojazdy)
-Universale Hoch und Tiefbau (konstrukcje tuneli Loibl Pass)


Tabela pokazująca procentowy podział ocalałych więźniów z obozów Gusen I, II i III uwzględniając narodowość: 8471 Polaków, 8258 jeńców sowieckich, 1183 Niemców i Austriaków, 875 Włochów, 864 Jugosłowian, 831 Hiszpanów, 286 Czechów, 173 Węgrów, 163 Francuzów, 119 Greków oraz 169 osób innych narodowości.


97% ogółu więźniów w obozie stanowili Polacy, w większości polska inteligencja, powstańcy warszawscy. W styczniu 1941 roku zainstalowano krematoria. Rok później, w lutym, odbyło się pierwsze zagazowanie, na jeńcach sowieckich. W drugiej połowie 1941 roku do obozu napłynęła duża ilość jeńców sowieckich, Mauthausen był także obozem zagłady austriackich Żydów. Śmierć więźniów była podyktowana złymi warunkami bytowymi, masowymi egzekucjami, eksperymentami, chorobami i terrorem, który panował w obozie. Przez obóz przeszło 335 000 więźniów, z czego – wedle bardzo zróżnicowanych szacunków - zmarło od 71 000 do 122 000.


Praca w kamieniołomie


Od środka

1.Schody śmierci
Więźniowie wynosząc granit z kamieniołomu Wiener Graben musieli pokonać 186 schodów. Każdy więzień wchodząc miał na plecach mniej więcej 25kg. Często SS robiło zakłady strzelając do więźniów, często Ci którzy zdołali pokonać całą drogę byli zmuszeni zeskoczyć z krawędzi w dół kamieniołomu był to tak zwany ‘skok spadochronowy’.







2.Wiener Graben
W kamieniołomie Heinrich Himmler wprowadził zasadę ‘Primitivbauweise’, pozwalało to więźniom używać najbardziej prymitywnych narzędzi do obróbki kamieni, a czasami musieli pracować gołymi rękami. Był to istny kamieniołom ‘śmierci’, miejsc w którym praca miała najgorszy wymiar. Z granitu wydobywanego w Wiener Graben brukowano ulice w Wiedniu, z tego też granitu został wybudowany obóz powyżej.







3.Szyk
Wśród tego piekła nie można nie zauważyć troski, dbałości, skrupulatności a nawet elegancji, które wymagało SS przy wykonywaniu przedmiotów.Poniższe zdjęcie przedstawia zatrzask na bramie wejściowej do obozu w Mauthausen.



4.’Ściana Płaczu’
Nowych więźniów prowadzono pod ‘Ścianę Płaczu’, przykuwano żelaznymi pierścieniami, na długie godziny a czasem nawet dni. Byli brutalnie bici i przesłuchiwani. Dziś ścianę pokrywają liczne tablice pamiątkowe.





5.Bunkier
Trudno wyobrazić sobie coś gorszego niż obóz koncentracyjny. Lecz nawet w Mauthausen było takie miejsce. Gdy ktoś podpadł, złamał jeden z przepisów, trafiał do bunkra. Kilku europejskich przywódców politycznych było tam przetrzymywanych. Często w bunkrze były prowadzone nieludzkie badania.





6.Komora gazowa
Komora w Mauthausen była zbudowana w piwnicy. Została oddana do użytku na wiosnę 1942 roku. Często SS starało się zmieścić w komorze gazowej nawet 120 osób. Brak dobrej szczelności i nie do końca sprawna pompa tlenku węgla powodowały, iż ludzie często umierali z zwykłego uduszenia, niekoniecznie z zagazowania. Gdy otwierano drzwi, często stwierdzano, że zmarli są ubrudzeni kałem, krwią, ich oczy często wychodziły z gałek, a same ciała przybierały groteskowe pozycje.









7.’Judasz’
W niektórych miejscach były tak zwane ‘Judasze’ – popularne ‘oczka’ w drzwiach, które pozwalają nam rozpoznać nieznajomego. Były umieszczane z uwagi na ciekawskich, sadystów i innych zwyrodnialców, którzy dla przyjemności przyglądali się śmierci ludzkiej.



8.Krematorium







9.Stół badań
Na tym stole odbywały się ‘operacje’. Pseudo-naukowcy często dokonywali na nim wielu ‘eksperymentów’ na ludziach. Często wycinano żywym ludziom narządy, które zostawały przechowywane w butelkach czy słoikach oraz poddawane badaniom. Często ściągano skóry z więźniów, robiono z nich okładki książek, rękawiczki, abażury. Zdarzało się nawet iż z ludzkich zębów, czaszek robiono ‘przyciski’ do papieru na biurku.



Po wojnie
W 1945 roku Sowieci zajęli się demontażem obozu. Podziemne elementy były wysyłane do Związku Radzieckiego. Tunele zostały wysadzone, a w latach 1961-1965 powstało Muzeum KL Gusen z inicjatywy byłych więźniów.

Po wojnie odbyły się trzy procesy odnośnie załogi Mauthausen. Pierwszy z procesów toczył się w dniach 29 marca – 13 maja 1946 roku przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym w Dachau. Z 61 oskarżonych osób: 49 osób poniosło karę śmierci przez powieszenie, natomiast 12 osób zostało skazanych na dożywocie (9 osób otrzymało zmianę wyroku z kary śmierci. Drugi proces odbył się w dniach 6-21 sierpnia 1947 roku także przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym i także w Dachau. Z 8 oskarżonych: 4 osoby poniosły karę śmierci, 1 osoba została skazana na dożywocie, 2 na krótkotrwałe pozbawienie wolności, a także jedna osoba została uniewinniona. Ostatni proces odbył się w dniach 2 września – 10 listopada 1947 roku przed Brytyjskim Trybunałem Wojskowym w Klagenfurcie. Z 12 oskarżonych: 2 osoby zostały skazane na śmierć, 1 osoba została skazana na dożywocie, 7 zostało skazanych na okresowe pozbawienie wolności, natomiast 2 zostały uniewinnione.



Tak kończy się spacer po tym miejscu cierpienia. Co pozostało? Znak MCDonaldu, na drodze, po której niegdyś tłumami poruszały się grupy więźniów.



Pisząc ten artykuł korzystałem z różnych źródeł głównie internetowych. Tekst został zrekonstruowany by uniknąć plagiatu.

Źródła:
remember.org/camps/
pl.wikipedia.org/wiki/Mauthausen-Gusen
gusen.org/
~Faper Noster • 2011-09-13, 22:44   Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (31 piw)
@up nic dziwnego, po takim przeżyciu każdy by miał traumę do końca życia. Ja się boję widząc murzyna na drugiej stronie ulicy, jak by był w czołgu to bym się chyba zesrał

Krzesło elektryczne

The Butcher2011-09-09, 20:29
Krzesło Śmierci


Pierwsze krzesło elektryczne


Człowiek, a prąd
W każdym żywym organizmie następuje przepływ bardzo słabych prądów elektrycznych przez tkanki. Prądy te są rzędu ułamków miliampera, a różnice napięć, które się przy tym wytwarzają nie przekraczają ułamków volta. Efekt porażenie elektrycznego występuje już przy prądzie rzędu powyżej 1mA, z różnicą potencjałów 100V. Najczęstszym porażeniom towarzyszy prąd przemienny o napięciu 230V, przy częstotliwości 50Hz. Przedział częstotliwości prądu od 15 do 100Hz powoduje najgroźniejsze dla życia reakcje organizmu. Kobiety wykazują większą wrażliwość od mężczyzn na działanie prądu. Przepływ prądu powyżej 20mA stanowi niebezpieczeństwo dla ludzkiego zdrowia, natomiast powyżej 70mA – dla życia.
Działanie bezpośrednie (porażenie elektryczne) jest wywołane przepływem (z zewnętrznego źródła) prądu elektrycznego i niesie ze sobą groźne skutki takie jak –
-potworny ból,
-poparzenie,
-spalenie części tkanek,
-skurcz mięśni,
-utrata przytomności,
-zaburzenia wzroku, słuchu i zmysłu równowagi,
-zaburzenia krążenia krwi,
-zatrzymanie pracy serca, a nawet
-śmierć, zwęglenie.
Działanie pośrednie powstaje bez przepływu prądu przez człowieka. Jednakże także niesie ze sobą szereg niebezpiecznych skutków:
-oparzenia ciała łukiem elektrycznym,
-metalizacja skóry spowodowana osadzaniem się roztopionych cząstek metalu,
-uszkodzenia wzroku w wyniku dużej jaskrawości łuku elektrycznego.
Czasami po porażeniu występuje wstrząs elektryczny. Objawia się on ogólnym przerażeniem, skrajnymi stanami emocjonalnymi, drżeniem ciała, a czasami doprowadza do obrzęku mózgu. Skutki te mogą ujawnić się także po pewnym czasie – od kilku minut do kilku miesięcy. Skutki rażenia prądem elektrycznym są zależą od:
-rodzaju prądu,
-wartości napięcia i natężenie przepływającego prądu,
-stanu zdrowia,
-czasu rażenia,
-temperatury, wilgotności skóry, powierzchni styku z przewodnikiem i siły docisku do przewodnika.
Warto wspomnieć o impedancji ludzkiego ciała i naskórka. Co to takiego? Impedancja to rodzaj oporu elektrycznego, wartość impedancji jest zależna od części ciała, wilgotności, częstotliwości i wartości prądu – nie jest to wartość stała. Impedancja ciała i impedancja naskórka to dwie zmienne, jednakże ściśle ze sobą powiązane. Dopiero powyżej 75% wilgotności powietrza otaczającego impedancja ciała nie zależy od impedancji naskórka i jest równa tylko rezystancji wewnętrznej.
Po wprowadzeniu, które ukazuje mniej lub bardziej klarownie prawa rządzące przepływem energii elektrycznej przez ciało ludzkie, możemy skupić się na głównym temacie – formie śmierci, jaką jest użycie krzesła elektrycznego.



Egzekucja z 1900 roku, więzienie Sing Sing


Od 1881 roku do dziś
Wszystko zaczęło się w Buffalo, roku 1881. Dentysta dr Albert Southwick był w świadkiem, jak pewien pijaczek dotknął generatora prądu. Zaowocowało to nagłą śmiercią. Zaskoczony doktor, tak sprawnym działaniem prądu opisał te zdarzenie w liście do senatora Davida Mcmillana, ten wysłał ją dalej, a reszta okazała się kwestią czasu. Po wielu badaniach prowadzonych przez Edisona na zwierzętach, analizach Southwick’a 4 lipca w roku 1888, w Nowym Jorku ustanowiono porażenie prądem jako metodę kary śmierci. Pierwszy człowiek, William Kemmler, został stracony na elektrycznym krześle 6 sierpnia 1890 roku w więzieniu stanowym w Auburn w Nowym Jorku. Świat zaakceptował tę metodę zabijania – została uznana, za bardzo humanitarną.



W sumie ta forma kary śmierci zyskała aprobatę w USA, przez pewien czas stosowano ją też na Filipinach (lata 1924 – 1976). Obecnie w niewielu stanach praktykuje się ten rodzaj uśmiercania skazańców, wyjątkiem są - Alabama, Floryda, Karolina Południowa, Tennessee i Wirginia, gdzie jednak skazaniec ma do wyboru krzesło elektryczne, jako jedna z form śmierci. Dotychczas na elektrycznym krześle usmażyło się ponad 4000 skazańców. Ciekawostką jest iż egzekucja jednego skazańca kosztuje średnio 2 mln dolarów, to tyle co przetrzymywanie więźnia 80 lat w więzieniu.

Ostatnia egzekucja została wykonana w 2008 roku, 20 czerwca w Karolinie Południowej na James’ie Earl’u Reed’sie.


Przebieg ‘smażenia’
Proces przepływu prądu przez ciało skazańca odbywał się na drodze: noga – czaszka. Najpierw golona delikwenta, gdyż włosy są dobrym izolatorem, następnie przypinano jego kończyny metalowymi obręczami do krzesła, głowę i korpus podtrzymywały pasy. Tak jak napisałem na początku – jedną elektrodę przypinano w formie metalowej obręczy do jednej z nóg, natomiast druga to swoisty ‘hełm’ na głowę. Między elektrody a ciało wkładano zazwyczaj jeszcze mokrą szmatę – w celu zwiększenia przewodnictwa prądu. Trzeba zaznaczyć, że egzekucja to dosyć widowiskowa scena, więc by widzowie mieli większy komfort w oglądaniu zabijania – wkładano skazańcowi drewniany klocek do ust, by nie odgryzł sobie języka, a głowę przywiązywano sznurkiem. Bardzo często zakładano na głowę skazanego kaptur lub maskę, w szczególnych sytuacjach – straceniec został zasłaniany kotarą.


Egzekucja z 1908 roku


Po włączeniu generatora, ciało skazańca przeszywała silna wartość napięcia elektrycznego – 2000V bądź więcej w czasie od 5 do 15 sekund. Egzekucja trwała zazwyczaj aż do skutku - nie zawsze pierwszy impuls powodował śmierć. Ostatecznie koniec egzekucji następował gdy lekarz stwierdził zgon. Głównymi powodami śmierci było zniszczenie białkowo-elektrolitycznej struktury mózgu, a także uszkodzenie białek spowodowane wzrostem temperatury, który wynikał z rezystancji jaką funkcję pełniło ciało zabijanego.

Śmierć powodowana porażeniem była okrutnym i uderzającym rytuałem pozbawiania życia, więc by uniknąć załamania psychicznego kata, stosowano regułę kilku katów. Każdy z wykonawców obsługiwał ‘swój’ przełącznik, z których jeden był prawdziwy, a co za tym idzie nigdy nie było wiadomo, kto wykonywał wyrok.


Niefortunności i ciekawostki
Jak już wspomniałem wcześniej, nie zawsze zdarzało się tak, iż egzekucja udała się wraz z pierwszym impulsem przepływającego prądu. Jedną z dosyć kontrowersyjnych egzekucji, była egzekucja Pedro Mediny. Spod zasłony zakrywającej twarz wybuchają języki ognia, skazaniec zapala się na kilkanaście sekund. Wszędzie czuć swąd spalonego mięsa, a pokój egzekucyjny wypełnia się dymem. W roku 1989, w Alabamie źle podłączono kable, przez co Horace Dunkins cierpiał przez 19 minut. W roku 1990, w Virginii, prąd spowodował podwyższenie ciśnienia krwi, która rozerwała ściany naczyń krwionośnych twarzy i oczu Wilberta Lee Evansa. Stopień takich ‘dodatkowych atrakcji’ wynosi 5% w skali wszystkich egzekucji. Adwokaci i lekarze często wnosili prośby, by zaniechać tej okrutnej i nieludzkiej formy mordowania.


Skazaniec przed wykonaniem wyroku


Na krześle elektrycznym zasiedli takie osoby jak Leon Czołgasz – zabójca prezydenta Williama McKinleya, Giuseppe Zangara – zamachowiec na życie Franklina Delano Roosvelta, agenci III Rzeszy, czy 14-letni chłopczyk – George Junius Stinney. Niektóre krzesła zyskały swoje przydomki tak jak np. – ‘Old Sparky’ w Nowym Jorku, ‘Old Smokey’ w New Jersey, ‘Yellow Mama’ w Alabamie czy ‘Gruesome Gertie’ w Luizjanie.
Więzień Charles Justice został zabity na krześle elektrycznym, które sam pomagał zbudować w Ohio. Krzesła elektryczne odegrały też swoją rolę w filmach, jak choćby znana nam (chyba) wszystkim egzekucja z ‘Zielonej Mili’.



Old Sparky



Scena z filmu 'Zielona Mila' przedstawiająca egzekucję


Pisząc ten artykuł korzystałem z różnych źródeł – internetowych, książkowych, dziennikarskich i filmowych. Tekst został zrekonstruowany by uniknąć plagiatu.

Matrix września 1939

meszamorum2011-07-19, 0:03
Taki mały matrix. Dla Gimbusów - sporo czytania, mało obrazków, zero filmików

Warszawa, Aleje Jerozolimskie, 6 września 1939 roku, godzina 7:00 ..

Nakład Expressu Porannego rozszedł się błyskawicznie. Kioskarz bezradnie rozłożył ręce, kiedy kolejny klient prosił go o gazetę. Zawiedziony czytelnik podszedł do grupy mężczyzn, którzy kilka metrów od kiosku żywo o czymś dyskutowali. Wymięty egzemplarz gazety wędrował z rąk do rąk. Mężczyźni śmiali się i poklepywali po plecach, jakby ich ulubiona drużyna zdobyła puchar. Do okienka kiosku podszedł mężczyzna w mundurze z dystynkcjami porucznika.
- Paczkę egipskich poproszę powiedział do kioskarza i rzucił na tackę kilka monet. Przez chwilę przyglądał się grupie rozentuzjazmowanych mężczyzn. Jeden z nich zauważył jego wzrok.
- Co pan taki smutny? Przecież wygrywamy! - powiedział pokazując pierwszą stronę gazety. Linia Zygfryda przerwana!, Francuzi wkroczyli do Nadrenii, Nalot polskich bombowców na Berlin krzyczały nagłówki. Porucznik nic nie odpowiedział. Wziął paczkę papierosów i odszedł.

Lektura polskich gazet z września 1939 roku to podróż po alternatywnej wersji historii. Kiedy niemieckie zagony pancerne wdzierały się głęboko w terytorium Polski, a Luftwaffe panowała w powietrzu, gazety informowały o kolejnych sukcesach Wojska Polskiego. Według nich Polacy zwyciężali na wszystkich frontach, nasze samoloty codziennie bombardowały niemieckie miasta i strącały wrogie maszyny, które ważyły się wlecieć w przestrzeń powietrzną Polski, a na Zatoce Gdańskiej ORP Wicher (zatopiony trzeciego dnia wojny) posyłał na dno niemieckie okręty jeden za drugim. Nagle zniknęły różnice światopoglądowe dzielące dziennikarzy. Zarówno prasa rządowa jak i opozycyjna publikowały ilości bzdur, które nie miały precedensu w historii dziennikarstwa. W dniu wybuchu wojny gazety zamieściły teksty opisujące znakomite przygotowanie społeczeństwa do walki z odwiecznym wrogiem.

Gotowość bojowa armii, Zdecydowane stanowisko Polski, Stolica gotuje się do wojny - pisali dziennikarze ABC Nowin Codziennych. Obrona przeciwlotnicza w pogotowiu, Męskie oblicze Warszawy - wtórował Kurier Poranny.
Jak wygrać wojnę nerwów? - radził Ilustrowany Kurier Codzienny. Harcerze czekają tylko na rozkaz - donosił Czas.
Proporcjonalnie do rozwoju niekorzystnej dla Polski sytuacji na froncie rósł optymizm i wyobraźnia dziennikarzy, którzy każdego dnia publikowali coraz większe bzdury. Impet ofensywy niemieckiej w Polsce zahamowany informował Czas, Oddziały polskie rozgromiły przeważające liczebnie wojska niemieckie - to Express Poranny, Marsz Niemców zatrzymany! Nienaruszona armia polska gotuje się do decydującej rozprawy - donosił Goniec Wieczorny. Załamanie frontu niemieckiego w Polsce jest bliższe niż mogłoby się wydawać, Niemcy muszą przegrać wojnę - wieszczyły Kurier Codzienny i Express Poranny. Nie sposób było znaleźć informacji o stratach wśród polskich żołnierzy. Armia polska nietknięta - donosił Kurier Codzienny z 9 września. Mało tego Polacy nie ograniczali się do działań obronnych, lecz robili także rajdy na teren przeciwnika. Wojsko polskie w rejonie Rawicza wkroczyło na terytorium Niemiec - pisała 4 września Gazeta Polska, Kawaleria polska wkroczyła do Prus Wschodnich - informował dzień później Express Poranny. Siła polskiej armii wywoływała wśród Niemców szok i niedowierzanie. Okłamali nas woła żołnierz niemiecki w reportażu zamieszczonym w Expressie Porannym z 17 września. Podczas zaciętych walk o Warszawę Niemcy często sami oddawali broń - Żołnierze niemieccy zgłaszają się do przednich straży i składają broń - Kurier Czerwony z 13 września. Wiele miejsca poświęcono dzielnym polskim lotnikom. Według dziennikarzy niemieckie miasta były codziennie równane z ziemią przez polskie bombowce. Nalot 30 polskich bombowców na Berlin donosiła Chwila z 6 września. Stolica Rzeszy zbombardowana wtórował jej Czas z 7 września. Hitler pod obstrzałem polskich samolotów informował Dobry Wieczór z 13 września.



Charakterystyczną rzeczą był całkowity brak strat wśród polskich załóg - niemiecka artyleria przeciwlotnicza była bowiem zupełnie nieskuteczna. Czasem pojawiała się informacja, że jakiś polski pilot został lekko ranny, np. dostał zabłąkanym pociskiem w nogę. Luftwaffe według polskich dziennikarzy traciła nad Polską kilkadziesiąt maszyn każdego dnia. Nie próżnowali polscy marynarze. Kontrtorpedowiec Wicher zatopił niemiecką łódź podwodną U 37 informował 17 września Kurier Czerwony. Wyczyn to zaiste niezwykły, ponieważ ORP Wicher już od dwóch tygodni spoczywał na dnie helskiego portu... Olbrzymim optymizmem napawała sytuacja w Europie Zachodniej. Nasi wierni sojusznicy Anglia i Francja natychmiast wypełnili swoje zobowiązania i wypowiedzieli Niemcom wojnę.
Losy wojny przesądzone ostatecznie po wystąpieniu Anglii i Francji - pisał Kurier Czerwony 4 września. Na taką wiadomość Polacy zareagowali spontanicznymi manifestacjami pod ambasadami Francji i Wielkiej Brytanii. Niech żyje Anglia i Francja! Żywiołowe manifestacje w stolicy - opisywał Express Poranny. Ta informacja to wyjątek w zalewie kłamstw. Takie manifestacje naprawdę miały miejsce.



Na zadeklarowaniu wojny oczywiście się nie skończyło. Anglicy i Francuzi natychmiast ruszyli do ataku.
Porty niemieckie zbombardowane przez lotników angielskich - informowała gazeta Dzień Dobry z 5 września. Flota angielska rozpoczęła blokadę Niemiec - to Kurier Czerwony z tego samego dnia. Gdy podnoszą się potężne młoty francusko-angielskie wówczas ani jeden żołnierz niemiecki nie będzie mógł pozostać na ziemiach polskich patetycznie informowała Chwila z 8 września. Na efekty zachodniej ofensywy nie trzeba było długo czekać. Linia Zygfryda przerwana - informował Dzień Dobry. Linia Zygfryda przełamana w 7 punktach - precyzowała Chwila i dodawała Wojska niemieckie uciekają w popłochu.Generalny atak armii francuskiej zacznie się dziś lub jutro - przewidywał Express Poranny z 8 września. Atak aliantów na zachodzie znacząco odciążył polską armię, która natychmiast przeszła do kontrofensywy.
Niemcy wycofali sześć dywizji z frontu polskiego, by przerzucić je na Linię Zygfryda - Express Poranny z 9 września.
Niewiele im to pomogło, bowiem Masy czołgów automatycznych rzuciła Francja na front niemiecki, jak informował Kurier Czerwony z 10 września. Niestety, dziennikarz nie wyjaśnił, czym były te czołgi automatyczne - widać wyobraźnia mu nie dopisała. Ta sama gazeta prorokowała, że Za 4 dni padnie Linia Zygfryda, a wtedy błyskawiczna ofensywa zmiecie Niemców. Na Zachodzie sytuacja wyglądała więc wspaniale - Francuzi prą naprzód (Czas z 11 września), Ofensywa francusko-angielska postępuje (Kurier Czerwony z 12 września), a Niemcy cofają się przed generalnym atakiem na Zachodzie (Kurier Czerwony z 13 września).



Dziennikarze opisywali również tragiczną sytuację wewnętrzną w Niemczech. Nerwy Hitlera szaleją - tak opisywał samopoczucie fuhrera Goniec Warszawski z 4 września. W Hitlerii nic nie można kupić. Głód i nędza zagląda Niemcom w oczy - kpił mściwie Kurier Czerwony z 5 września. Tłumy kobiet w Berlinie przed pustymi sklepami opisywał tego samego dnia Express Poranny. Francusko-angielskie naloty wywoływały panikę. Przemysłowe dzielnice niemieckich miast leżały w gruzach. Nic dziwnego, że Niemcy zaczęli otwarcie demonstrować przeciwko Hitlerowi. Niemcy buntują się - to Czas z 7 września. W stolicy Rzeszy wybuchły rozruchy donosi następnego dnia Chwila.
Atak tłumu na pałac Hitlera - Kurier Codzienny z 8 września. Klęski na obu frontach wywoływały Masowe dezercje z armii niemieckkiej, o których pisał Kurier Czerwony z 12 września. Do stolicy Niemiec przyjeżdżały bezustannie Ogromne transporty rannych, jak donosiła ta sama gazeta trzy dni później. Hitlerowi spędzały sen z oczu także Akty sabotażu w Berlinie, o których informował Czas z 18 września. Klęski na obu frontach wywoływały Masowe dezercje z armii niemieckiej, o których pisał Kurier Czerwony z 12 września. Do stolicy Niemiec przyjeżdżały bezustannie Ogromne transporty rannych, jak donosiła ta sama gazeta trzy dni później. Hitlerowi spędzały sen z oczu także Akty sabotażu w Berlinie, o których informował Czas z 18 września.

Skąd wzięła się taka ilość bzdur? Czy dziennikarze pisali je z premedytacją, by utrzymać naród na duchu? Niekoniecznie. Myślę, że większość z nich szczerze wierzyła w to, co pisała. 5 września 1939 roku powstało Ministerstwo Informacji i Propagandy, a dwie największe agencje informacyjne Polska Agencja Telegraficzna oraz agencja Iskra zostały połączone w jedną. Następnego dnia ich dziennikarze zostali wywiezieni z Warszawy. Przez następne dni pracowali w ewakuacyjnym chaosie, chwytając informacje z najprzeróżniejszych źródeł, w większości całkowicie niewiarygodnych i wysłuchując tysięcy plotek wziętych z kosmosu. Na ich bazie pisali pokrzepiające artykuły. Źródłem nieprawdziwych informacji byli często wysocy rangą dowódcy, którzy z premedytacją nie informowali dziennikarzy o stratach, za to uwypuklali najdrobniejsze sukcesy, które potem na łamach gazet zamieniały się w zwycięskie kampanie. Urokowi tych fantazji ulegali nie tylko zwykli obywatele, ale nawet członkowie rządu. Wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek wspominał o swojej wizycie w domu ministra Józefa Becka, z którym żywo dyskutował na temat najnowszych doniesień o rajdach polskich bombowców na Berlin. Brak było informacji o wkroczeniu Sowietów 17 września. Zaledwie kilka gazet poinformowało kilka dni później o zajęciu przez Armię Czerwoną części polskiego terytorium w pasie przygranicznym. Gazety nie drukowały także nekrologów. Gdyby zdecydowały się je zamieszczać musiałyby powiększyć swoją objętość kilkudziesięciokrotnie... Przez cały wrzesień 1939 roku ludność Polski była utrzymywana w fałszywym przekonaniu, że zwycięstwo jest tuż-tuż. Alianci nas nie zawiedli, dzielna polska armia zwycięża na wszystkich frontach, a Hitler słono zapłaci za swoją agresję.
Matrix skończył się w ostatnich dniach września.

Za: paranormalne.pl/topic/27084-wrzesniowy-matrix-1939/

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.

Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:

Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Funkcja pobierania filmów jest dostępna w opcji Premium
Usługa Premium wspiera nasz serwis oraz daje dodatkowe benefity m.in.:
- całkowite wyłączenie reklam
- możliwość pobierania filmów z poziomu odtwarzacza
- możliwość pokolorowania nazwy użytkownika
... i wiele innnych!
Zostań użytkownikiem Premium już od 4,17 PLN miesięcznie* * przy zakupie konta Premium na rok. 6,50 PLN przy zakupie na jeden miesiąc.
* wymaga posiadania zarejestrowanego konta w serwisie
 Nie dziękuję, może innym razem