Wystarczyło nie hamować, bo to co się stało to wynik hamowania. Ogólna zasada jazdy jakimkolwiek jednośladem który napędzany jest silnikiem jest taka, że w złożeniu się nie wciska hamulca, a jeśli już się wciska to tylny, tyle tylko, że robi się to tylko w sytuacji kiedy w zakręt weszliśmy za szybko i za szeroko. Hamowanie tylnym kołem powoduje wtedy zacieśnienie zakrętu. Technika często stosowana na torze, kiedy trzeba zakręt pokonać ciasno i szybko.
Ale nigdy nie hamuje się przednim heblem kiedy jest się w złożeniu. Bo koło łapie mocniejszy zakręt, a takimi rzeczami skręca się poprzez przeciwskręt. Czyli wciskamy przedni hamulec = koło przednie zacieśnia tor = wyrzuca nas w drugą stronę. A potem to już pozamiatane, bo żeby to opanować trzeba mieć albo fuksa, albo umiejętności na poziomie Valentino Rossiego czy innego zawodnika ścigającego się zawodowo.
A wystarczyło nic nie robić tylko jechać tak jak jechał.
Edit:
Co do odpuszczania gazu to ogólnie w zakrętach też nie powinno się tego robić. W skuterach efekt odpuszczenia gazu nie jest może mocno odczuwalny, ale jakbyś wjechał na coś sypkiego i odpuścił gaz to wiedziałbyś o czym mówię. Ale nie daj Boże zrobić czegoś takiego na przykład w widlastym silniku, lub ścigaczu. Uślizg tylnego koła prawie gwarantowany