Sorry, ale mam już parę lat. Tamten system uczył tego. Jak coś rzucili do sklepu - brać, nie ważne czy to potrzebne. W zakładzie pracy, państwowe znaczyło - niczyje. Każdy BRAŁ, kombinował i jakoś ciągnął.. Nie spodziewajmy się od kobiet, które w wieku 15 - 17 lat stały po 3 nocki jako " stoiki" w kolejce po 4 metry sraczkowatych płytek, że nagle mając 70 lat okażą się Księżniczkami Burgundzkimi. Co nie znaczy że to co obejrzałem wzbudziło we mnie hmmm - dyskomfort estetyczny?