W okresie "wielkich dyskusji" o dywersyfikacji dostaw gazu, UE (no, niemiaszki) kombinują jak tu dodatkowo uzależnić się od ruskiego prądu...
Co podważa sensowność budowania przez nas elektrowni atomowej...
zjumane z biztoku.
Efekty afery taśmowej? Rosja może zagrozić budowie polskiej elektrowni jądrowej
UE z jednej strony straszy Rosję sankcjami, z drugiej strony z jednym z najważniejszych graczy w Unii Rosja negocjuje kluczowe umowy energetyczne.
Okazuje się, że Rosjanie zaproponowali Niemcom sprzedaż energii elektrycznej z budowanej w obwodzie Kaliningradzkim elektrowni atomowej poprzez "most energetyczny". To może zagrozić opłacalności budowy nowych bloków węglowych, a nawet elektrowni atomowej w Polsce.
Jak poinformował we wtorek Die Welt, prezes rosyjskiego koncernu energetycznego Rosnieft Igor Sieczin spotkał się 22 czerwca pod Berlinem z szefami niemieckich spółek energetycznych E.on AG i RWE, a także z grupą polityków i wygłosił referat pt. "Rosja - Niemcy: droga ku przyszłości".
Głównym punktem przemówienia Sieczina była propozycja dostarczania do Niemiec energii elektrycznej z budowanej Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim. Prąd miałby popłynąć z Rosji do Niemiec drogą lądową lub z pominięciem terytorium Polski kablem podmorskim.
Sieczin, który jeszcze w 2012 r. pełnił funkcję wicepremiera Rosji, nazwał swoją propozycję budową "mostu energetycznego" z Kaliningradu do Niemiec. Skojarzenia ze zrealizowanym projektem Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku wydają się oczywiste, a wątpliwości budzi też fakt, że takie rozmowy toczą się w sytuacji, gdy Unia Europejska zastanawia się nad nałożeniem na Rosję nowych sankcji w związku z konfliktem na Ukrainie.
Serwis Defence24.pl z kolei pisze, że przy okazji rozmów niemiecko-rosyjskich i Polska mogłaby skorzystać. Istnieje bowiem duża szansa na to, że Rosjanie podejmą negocjacje z naszym rządem na temat eksportu prądu z Obwodu Kaliningradzkiego do Polski.
Autor analizy przekonuje, że dotychczas przeciwnikiem takiego rozwiązania był premier Donald Tusk, ale Rosjanie spodziewają się zmiany konfiguracji politycznej w związku z aferą taśmową.
Bałtycka Elektrownia Atomowa w Obwodzie Kaliningradzkim została zaprojektowana jako typowa elektrownia eksportowa, ale w maju 2013 r. jej budowa została zamrożona, ponieważ Niemcy, Polska i Litwa nie były zainteresowane kupnem energii. Obecnie jednak Rosjanie liczą na to, że klimat wokół tej inwestycji się zmienił.
Ewentualny import prądu z rosyjskiej elektrowni miałby fundamentalne znaczenie dla polskiej polityki energetycznej. Zadziałałby jednak jak miecz obosieczny - według Defence 24.pl prąd z Kaliningradu zaspokoiłby zapotrzebowanie na elektryczność w deficytowych regionach północno-wschodnich, ale jednocześnie pojawiłaby się groźba trwałego uzależnienia od taniego rosyjskiego prądu.
Ekonomiczny sens straciłyby też nowe inwestycje energetyczne w Polsce. Chodzi nie tylko o nowe bloki węglowe w Opolu, ale także zapowiedzianą budowę elektrowni jądrowej.
Co podważa sensowność budowania przez nas elektrowni atomowej...
zjumane z biztoku.
Efekty afery taśmowej? Rosja może zagrozić budowie polskiej elektrowni jądrowej
UE z jednej strony straszy Rosję sankcjami, z drugiej strony z jednym z najważniejszych graczy w Unii Rosja negocjuje kluczowe umowy energetyczne.
Okazuje się, że Rosjanie zaproponowali Niemcom sprzedaż energii elektrycznej z budowanej w obwodzie Kaliningradzkim elektrowni atomowej poprzez "most energetyczny". To może zagrozić opłacalności budowy nowych bloków węglowych, a nawet elektrowni atomowej w Polsce.
Jak poinformował we wtorek Die Welt, prezes rosyjskiego koncernu energetycznego Rosnieft Igor Sieczin spotkał się 22 czerwca pod Berlinem z szefami niemieckich spółek energetycznych E.on AG i RWE, a także z grupą polityków i wygłosił referat pt. "Rosja - Niemcy: droga ku przyszłości".
Głównym punktem przemówienia Sieczina była propozycja dostarczania do Niemiec energii elektrycznej z budowanej Bałtyckiej Elektrowni Atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim. Prąd miałby popłynąć z Rosji do Niemiec drogą lądową lub z pominięciem terytorium Polski kablem podmorskim.
Sieczin, który jeszcze w 2012 r. pełnił funkcję wicepremiera Rosji, nazwał swoją propozycję budową "mostu energetycznego" z Kaliningradu do Niemiec. Skojarzenia ze zrealizowanym projektem Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku wydają się oczywiste, a wątpliwości budzi też fakt, że takie rozmowy toczą się w sytuacji, gdy Unia Europejska zastanawia się nad nałożeniem na Rosję nowych sankcji w związku z konfliktem na Ukrainie.
Serwis Defence24.pl z kolei pisze, że przy okazji rozmów niemiecko-rosyjskich i Polska mogłaby skorzystać. Istnieje bowiem duża szansa na to, że Rosjanie podejmą negocjacje z naszym rządem na temat eksportu prądu z Obwodu Kaliningradzkiego do Polski.
Autor analizy przekonuje, że dotychczas przeciwnikiem takiego rozwiązania był premier Donald Tusk, ale Rosjanie spodziewają się zmiany konfiguracji politycznej w związku z aferą taśmową.
Bałtycka Elektrownia Atomowa w Obwodzie Kaliningradzkim została zaprojektowana jako typowa elektrownia eksportowa, ale w maju 2013 r. jej budowa została zamrożona, ponieważ Niemcy, Polska i Litwa nie były zainteresowane kupnem energii. Obecnie jednak Rosjanie liczą na to, że klimat wokół tej inwestycji się zmienił.
Ewentualny import prądu z rosyjskiej elektrowni miałby fundamentalne znaczenie dla polskiej polityki energetycznej. Zadziałałby jednak jak miecz obosieczny - według Defence 24.pl prąd z Kaliningradu zaspokoiłby zapotrzebowanie na elektryczność w deficytowych regionach północno-wschodnich, ale jednocześnie pojawiłaby się groźba trwałego uzależnienia od taniego rosyjskiego prądu.
Ekonomiczny sens straciłyby też nowe inwestycje energetyczne w Polsce. Chodzi nie tylko o nowe bloki węglowe w Opolu, ale także zapowiedzianą budowę elektrowni jądrowej.