ja jak miałem 8 lat wrzuciłem zapałkę do kanistra (chciałem podpalić) nie udało się. Przechyliłem na bok żeby zajrzeć do środka. Powietrze doszło, zapaliło się. Ba! Nawet wybuchło! Spaliłem sobie twarz 2 i 3 stopnia oraz sporo włosów.
W szoku pobiegłem do domu, matka była w pracy, wziąłem starą szmatę do podłogi i wytarłem twarz żeby matka nie zobaczyła co się okazało że zdarłem sobie skórę...
Ze szpitala wyszedłem po 2 tygodniach. Swoją twarzą mogłem straszyć nawet dorosłych. Jeden wielki strup, który pękał, gdy otwierałem buzię. Nie mogłem się smiać.
Do dzisiaj mam uszkodzone jedne oko (siatkówkę), którym zaglądałem w ogień. Lekarze zdziwieni że nie mam blizny na twarzy bo poważnie rozmawiali z matką że będę oszpecony
Szczęście w nieszczęściu