SQT napisał/a:
W takim razie dlaczego gdy podejmie tą "złą" decyzję to i tak przyznaje sobie wysokie premie kosztem zwykłych pracowników ?
Kolego, temat nosi tytuł "Rozmowa z prywaciarzem". Sytuacja o której piszesz ma miejsce w spółkach państwowych, gdzie prezesem jest człowiek z nadania partyjnego. W firmie prywatnej na złych decyzjach prezesa cierpią wszyscy - prezes, firma i pracownicy. Logiczne, że jeżeli prezes popełni błąd i firma straci, to woli przerzucić koszty na pracowników niż samemu sobie odejmować od pyska. Takimi posunięciami ryzykuje, że ludzie nie będą chcieli u niego pracować i zwolnią się przy pierwszej lepszej okazji, ale nie zrobią tego bo:
a) mamy rynek pracodawcy
b) mają rodziny i nie mogą/nie mają jaj zaryzykować zmiany pracy
c) są małymi masochistycznymi kurewkami, które całymi dniami narzekają na kierownictwo, a tak naprawdę lubią być rżnięci w dupala. Lubią swój malutki, bezpieczny pancerz, 8h w robocie i do domu.
Prawda jest taka, że zwykli ludzie cieszą się życiem, mają rodziny i wiodą normalne życie, a chcieli by zarabiać tyle co ludzie, którzy wszystko poświęcili pracy, więzi rodzinnych praktycznie nie mają, a własne dzieci traktują ich jak bankomat. Dialog między dzieckiem a rodzicem wygląda mniej więcej tak:
- Cześć synu, co słychać, co tam w szkole?
- Cześć tato, wszystko spoko. Masz 5 dych na kino? No to cześć, ja lecę na miasto, bo się ustawiłem z kolegami.
- Dobrze, tylko nie zapomnij, że na jutro opłaciłem ci lekcję gry na skrzypcach i korepetycje z matematyki.
Coś za coś, nie ma cudów na świecie.