Cembrowina napisał/a:
Po prostu kierowcy mają wyjebane . bo im bezpośrednio nic sie nie dzieje. Ograniczenie do 40, ślisko, zima.
Nieee chuj mnie to obchodzi, zapierdalam 80-90.
A ludzie ginął pod kołami takich debili.
Sam kiedyś wchodzę na pasy, zielone światło. Godzina nocna to pusto na mieście. A tu jedzie król szosy. Passatem B3. Grubo powyżej dozwolonych 50. I trąbi, nie zwalnia, nie skręca , nie hamuje tylko jedzie i trąbi.
Odskoczyłem.
Myśleć panowie kierowcy, myśleć co się robi.
Tak, wszyscy chcą cie przejechać, bo oni "co najwyżej" pójdą siedzieć.
Zacznij człowieku myśleć. Co ma twoja "opowieść" wspólnego z tą sytuacją? Typ wyskoczył kierowcy przed maskę i jeszcze jak miał czas się zatrzymać, to zaczął biec. Widać, że szosa, pewnie jechał z 9 dyszek, co miał zrobić? Piesi muszą zacząć myśleć i mieć na uwadze, że auto to nie rower, ani wózek z zakupami, który można zatrzymać na pięciu metrach, nawet przy 50km/h. Kolejna sprawa. Każdy kto jechał autem w nocy, tym bardziej podczas deszczu, wie, że światła jadących z naprzeciwka aut tak oślepiają, że ciężko zobaczyć ubranego na czarno barana, który wbiega na ulice. Czasami wystarczy użyć mózgu i wtedy wszyscy będą bezpieczni. Nawet jak mi się świeci zielone, to i tak spojrzę, czy nic nie jedzie, bo co mi po tym, że będzie to wina kierowcy, jeśli w najlepszym wypadku wyląduję w szpitalu?