Wysłany:
2021-07-01, 6:39
, ID:
6003245
1
Zgłoś
kiedyś, gdy byłem szczupły i wysportowany(czyli zprzed urodzeniem 90% sadoli), chlaliśmy u kumpla na 2 piętrze, za oknem było rusztowanie, więc żeby nie biegać po schodach do sklepu, złaziliśmy po rusztowaniu. jednego dnia pijany jak biszkopt, postanowiłem dokupić kilka flaszek, podchodzę do okna , krok i...pierdut w dół, akurat rusztowanie zdjęli. gdyby nie krzaki pod oknem,pewnie bym pił piwo u abrahama, a tak tylko zadrapania miałem, nic, nawet nogi nie skręciłem.