Śmiech, jak koza na polu, czoło zaczyna się u niej na czubku głowy, nie wymawia "r", co jej sexappealu nie dodaje i do tego jest wulgarną, ordynarną kurwą o słownictwie żula spod marketu który odprowadza wózek. Ha tfu, wstrętna, odstręczająca suko z gadką, jak zapita lambadziara na melinie, która właśnie została wyruchana przez 4 Heńków, której bym kijem nie tknął, choćbym został z nią sam na sam przez pół roku. Kobiecości, gracji, kobiecej delikatności i uroku w niej tyle, co męskości w piździe w rurkach spod patelni albo Pałacu Kultury.