Wysłany:
2013-03-09, 20:12
, ID:
1923843
8
Zgłoś
Psycholog widać, że trochę doświadczenia z paleniem ma, część tego co mówił nawet może i się zgadza, plus jest za legalizacją i potrafił nawet to w miarę umiejętnie uzasadnić. Co do tego co się teraz pali to różnie bywa, czasem dostaje się palenie naturalne, a czasem coś, o czym trudno powiedzieć, że kiedyś było częścią rośliny. Psycholog twierdzi, że teraz zioło jest jak najlepsze, że inwestuje się, aby było jak najmocniejsze itd. Tu też po części prawda, bo faktycznie są ludzie którzy produkują nasiona i starają się, aby rośliny te miały określone cechy. Tyle tylko, że 12-sto latkowie sami sobie tego nie sadzą, a najczęściej kupują zioło od młodych dilerów, którzy to też palą, po czym okazuje się, że przepalili za dużo, że wychodzą na minus, że muszą obcinać sztuki, lub jakoś zwiększyć wagę, no i tu właśnie przychodzą z pomocą inteligentne techniki typu maczanie w jakiś syfie, dosypywanie czegoś itd. Sam długo paliłem i mogę np. powiedzieć, że w moich rejonach jak sobie coś motaliśmy, to podział zioła był na "naturę" i "karbid", takie wymyślone określenia. Natura to wiadomo, coś co jest kwiatkiem z konopi, zazwyczaj takie cuda dostać można było od ludzi którzy sadzili sobie, raczej nie w przemysłowych ilościach. Natomiast karbid to cudo, które dostępne było praktycznie zawsze, bo to rozchodziło się od grubszych rybek, w sporo większym nakładzie, ba było tańsze i mocniejsze, aczkolwiek działanie dużo się różniło. Czym jest taki karbid? Dowiedzieć się tego raczej nie ma jak, bo trzeba by było chyba być przy robieniu tego gówna. Ja słyszałem historie, że to jest mielone zioło, maczane w odpowiednich substancjach, żeby to ładnie skleić i żeby działanie było zbliżone do zioła. Jeżeli chodzi o uzależnienie od zioła, to powiem krótko wszystko potrafi uzależnić, ba był okres, że byłem uzależniony od Coli. Sam paliłem 2 tygodnie prawie dzień w dzień, potem pól roku przerwy i znowu ze 2 lata palenia, średnio gdzieś po 3-5g w tygodniu i to jeszcze w okresie przed maturami. Teraz nie pale praktycznie dwa lata o ile się nie mylę. Mogę powiedzieć, że rzucanie palenia to wredna sprawa, bo jak się pali w takich ilościach jak ja paliłem, a to wcale jeszcze nie są jakieś wybitne ilości, bo znam takich co palą więcej, to przestać jest ciężko. Nawet nie ze względu na fizyczne uzależnienie, bo czegoś takiego zioło nie powoduje, jakby powodowało to raczej bym wiedział, ba nawet nie ze względu, na to że chce się zapalić dla rozrywki, że psychicznie męczy człowieka chęć, żeby zapalić(to akurat występuje i wielu ma problem, żeby sobie z tym poradzić), ale najgorsze jest to, że wszyscy kumple palą, cały czas gadają tylko o paleniu i nic dziwnego po jak się pali to zwykłe wyjście na ognisko, przejażdżka na rowery czy mecz w gałę jest dużo fajniejsze, jestem nawet pewny, że gdyby nie negatywny wpływ na psychikę, umysł i motywację jaki ma zioło, to paliłbym dalej w takich ilościach, bo jako umilacz czasu zioło jest niezastąpione. Najśmieszniejsze, że idealnie radzi sobie z problemem siedzenia młodzieży na dupie w domu, przed komputerem i TV. Ba gdyby nie zioło, to ludzie których znam i którzy po 18h siedzą na osiedlu, boisku itd. nie wychylaliby normalnie głowy sprzed komputera. Tyle, że umysł to mają już przepalony w widoczny sposób. Jeżeli chodzi o wpływ na myślenie to zioło powoduje kilka dziwnych efektów. Po pierwsze pamięć z lekka się pogarsza, szybkość myślenia też, pojawiają się dziwaczne przestawienia słów typu zamiast:"kubańskie cygaro"-"cygańskie kubaro" no i najgorsze brak motywacji, całkowity, bezapelacyjny i niepodważalny brak chęci do jakiejkolwiek pracy. Mimo wszystko jestem jak najbardziej za legalizacją, z tym, że ja akurat mam bardzo ekstremalne dla niektórych poglądy. Uważam, że każdy ma prawo decydować o swoim życiu, każdy ma prawo robić to co mu sprawia przyjemność, o ile nie szkodzi tym innym i każdy ma prawo sobie, swoje życie schrzanić. Przez zbyt humanitarne myślenie, człowiek powoduje cofanie się w rozwoju cywilizacji. W obecnym świecie teorie Darwina w ogóle nie działają i to się kiedyś odbije na nas samych. Uważam, że gdyby marihuana była zalegalizowana, to jednostki inteligentne, o silnej woli potrafiłyby powstrzymać lub ograniczać swój nałóg, natomiast jednostki słabsze wcale nie czułyby się poszkodowane, sami dokonywaliby wyboru jak chcą żyć i wszyscy zadowoleni. Trochę przy szalałem z tą teorią, ale w wielkim uproszczeniu tak to wygląda. Wiele osób, aby pokazać zło legalizacji wyciąga argument, że niby zwolennicy legalizacji nie biorą pod uwagę tego, że jak zioło będzie legalne, to ich dzieci będą miały do tego dostęp itd. To akurat jest patrzenie na problem od złej strony, na razie to sytuacja wygląda tak, że zioło jest nielegalne, a dzieci mają i tak do niego dostęp, ba znam 13-sto latka co handluje ziołem. Prawda jest taka, że aby mieć pewność, że nasze dziecko po to nie sięgnie to trzeba by je chyba zamknąć w piwnicy i nie wypuszczać. Oczywiście gdyby policja i inne organy były niewiarygodnie skuteczne i nieprzekupne to jest szansa na całkowite zdjęcie towaru i w tedy dzieci są bezpieczne, tyle, że to mało prawdopodobne. Czyli podsumowując jak dla mnie wybór ogranicza się pomiędzy tym, aby nasze dzieci motały z niepewnych źródeł albo żeby miały przynajmniej możliwość kupna czegoś o kontrolowanej jakości( nawet jak będzie legalizacja to na czarno pewnie będzie można kupić ten syf taniej). Jeszcze co do filmiku, to muszę powiedzieć, że dziwne pytania zadają prowadzący temu psychologowi, o obecną jakość zioła? znaczy się np. czy to prawda, że zioło jest maczane?, a skąd on ma to wiedzieć. Poza tym od razu widać, że prowadzący są uprzedzeni do tematu legalizacji, plus nie grzeszą inteligencją.