Rebeliant napisał/a:
Jakie kurwa dzbany idą na medycynę... ja pierdole...
A co Ty myślisz, że jak ktoś jest przyzwyczajony do rycia na pamięć bez jakiegoś zrozumienia gigantycznych ilości materiałów to zaraz musi być inteligentny? Duża wiedza z której nie potrafi się potem korzystać, ale dobrze się z nią wypada na testach i egzaminach nie zawsze idzie w parze z obyciem, logicznym myśleniem i ogólnie byciem dobrym lekarzem. Oczywiście nie mówię tu o drugim etapie nauki, czyli lekarzach ze specjalizacją. Tutaj trzeba się jednak już trochę namęczyć i nakombinować co wiele osób odsiewa. Nie mniej jednak utarło się, że lekarz to jakiś wręcz autorytet społeczny - szczególnie w mniejszych miejscowościach. Nieprawda. Tak samo jak są lekarze super inteligentni i ogarnięci tak też jest mnóstwo dzbanów, którzy potem trafiają do przychodni w jakiejś pipidówie bo niczego innego niż wypisania antybiotyku czy środka na sraczkę nie potrafią.
Ogrom ludzi na lekarskim to niespełnione marzenia ich rodziców. Od gimnazjum wypychani siłą na kółka chemiczne i biologiczne, w liceum koniecznie profil biol-chem i 10 kursów maturalnych tylko po to aby nabić przynajmniej 95% z jednej i drugiej matury bo to taka powiedzmy granica poniżej której nie dostanie się na lekarski. Potem z tego rozpędu spędzają prawie 6 lat życia w książkach żeby tylko zdać LEP i nagle orientują się, że nigdy nie chcieli pracować w tym zawodzie
Co do samego tematu - na 99% fejk. Jakiś uczelniany mit.