Logika jest taka, że gdyby nie było nieprawidłowego zawracania, nie byłoby zderzenia. Patrzy się w lusterka zawsze, i lepiej poczekać minutę niż kogoś zabić albo przykuć do wózka. Wina ewidentnie leży po stronie kierującego samochodem. Poza tym sądząc po drodze to motocyklista mógł jechać te 90-100 km/h
Wniosek, motocykle nie nadają się do bezpiecznej jazdy. Mogą tylko przyspieszać, nie posiadają możliwości manewrowania podczas hamowania, nie zapewniają żadnej ochrony.
Wniosek:
Motocykle są pojazdem wyboru dla osób całkowicie nieświadomych faktów, które przytoczyłeś, a wynikających z praw fizyki, lub dla osób które są zbyt zaczepiste by myśleć o zagrożeniach. Ergo, wina motocyklisty jest zawsze, albo przez zaniedbanie zasad bezpieczeństwa, albo przez ignorancję. Wina innych uczestników ruchu jest dodatkiem.
Wypadki motocyklistów są jedynie konsekwencją tzw. przeciągania struny. To tak samo jak torreador. Wie, że nie postępuje w zgodnie ani z rozsądkiem ani z poszanowaniem dla bezpieczeństwa, w związku z czym rany kute i stratowania są po prostu konsekwencją celowego działania a nie jakąś szczególną niespodzianką czy tragedią .
Kierowca szybkiego motocykla - torreador, cóż, obaj robią to dla adrenaliny/szpanu, obaj robią z siebie widowisko, obaj celowo igrają z niebezpieczeństwem, obu czasem to niebezpieczeństwo niszczy.
Z resztą, gdyby nie tragiczne wypadki, gdyby jazda motocyklem była totalnie bezpieczna, to jaki byłby z niej szpan?
Sądząc po drodze nie twierdzę, że nie mógł, ale to, że nie dostosował swojej prędkości do pojazdu przed nim, to jego ewidentna wina i obaj doskonale o tym wiemy. Poza tym - znasz tą drogę ? Wiesz czy był tam zakaz zawracania ? Bo jak nie, to jedyny błąd kierowcy samochodu, to nie włączenie kierunkowskazów. A najeżdżanie na linie ciągłą jest dozwolone tylko wtedy, gdy nie ma innej możliwości kontynuowania jazdy w danym kierunku (na przykład gdy ktoś nieprawidłowo zaparkował pojazd i nie da się przejechać nie najeżdżając na linię). Lepiej zwolnić niż się zabić albo na całe życie przykuć do wózka.
Ale na prawy pas nie było jak uciekać. Gdyby samochód pojechał w drugą stronę motocyklista byłby w pułapce, a tak przynajmniej miał jakąś szansę.
Poza tym upierasz się że wyprzedzał. Nie wiadomo, a ja w tą mozliwość wątpię. Jeśli wyprzedzał, to chociaż robił to w sposób niedozwolony kierowca powinien jednak upewnić się co do możliwości wykonania manewru. A jeśli nie, i raczej tak było, wina jest po stronie kierującego samochodem.
1. Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu.
2. Kierujący pojazdem jest obowiązany: [...]
utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu.