Kiedyś szedłem nocą z dworca. Przede mną szła jakaś kobieta. W pewnym momencie zaczęła przyspieszać, ja też. Przeszła do truchtu, potem biegła coraz szybciej i szybciej, raz po raz oglądając się nerwowo za siebie. Ja za nią.
Do dziś nie wiem, przed czym uciekaliśmy.