Nienawidzę tych skrzeczących kurwiszonów. No nie ma bardziej upierdliwych zwierząt od gęsi i potwierdzi to chyba każdy, kto miał z nimi do czynienia.
Za dzieciaka jeździłem na wakacje do rodziny na wieś gdzie po podwórku biegało takich z kilkanaście sztuk rok w rok.
Przez pierwsze lata bałem się biegać, jeździć na rowerze, kopać piłkę, bo wywoływało to w nich jakiś dziki szał i próbowały kąsać, więc spierdalałem ile sił w nogach.
Któregoś roku jednak miarka się przebrała. Miałem ze 12 lat, noga wyćwiczona od napierdalania w gałę całymi dniami po szkole, czułem więc, że tym razem kurwiu nie odpuszczę i zajebię kopa, ile bozia dała pary. Na idealny moment nie musiałem długo czekać, już pierwszego dnia grzecznie przechodząc przez podwórze, siedziały paniska na krótkiej, zielonej trawce, że niby tak grzecznie sobie czilując. Chuj że na środku wydeptanej ścieżki do jedynej furtki prowadzącej za podwórze. Oczywiście mój chód i osoba to było dla nich zbyt wiele. Gdy tylko zbliżyłem się na 10 metrów, podniosły się, rozłożyły swe skrzydła i było słychać tylko SSSSS niczym te jebane żmije jakieś.
Zatrzymałem się. Wtem wyłonił się on, największy kozak w grupie i żwawo stąpa w moim kierunku. Wiedziałem, że się nie wycofa, ja jednak również nie zamierzałem tego robić, a myśl o satysfakcji z odegrania się za te wszystkie lata terroru wypełniła me serce. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Naładowałem energię w prawej stopie niczym Goku kamehame i odpaliłem chujowi prosto w łeb. Zapadła cisza. Skurwysyn padł niczym kaczka od strzelby. Pozostałe zamilkły i schowały rozpostarte skrzydła. Zajęło chwilę, zanim zrozumiałem, że chyba go ubiłem, bo leżał w bezruchu. Widywałem wielokrotnie, jak ciotka zabijała kury toporkiem przez ucinanie głowy, tu jednak nie było żadnej pośmiertnej reakcji w postaci drgawek. Mało kiedy w życiu czułem tyle satysfakcji co wtedy, autentycznie. Wziąłem chuja pod pachę i poszedłem z nim do domu. Wszyscy w środku miny, jakbym przytargał ze sobą jakiegoś tygrysa, lamparta czy innego krokodyla. Skwitowałem to tylko słowami - teraz mam spokój. Dwa dni później jadłem z chuja faszerowaną szyjkę, smakowała wybornie.