Zawsze jak mijam jakiegos murzyna to intuicyjnie kilka metrow wczesniej wstrzymuje oddech, po kilkunastu sekundach odwracam sie sprawdzic czy odszedl na tyle daleko by znow moc swobodnie oddychac. jak przypadkiem jakis zaczyna isc obok albo przede mna to przechodze na druga strone albo oddalam sie na bezpieczna odleglosc biorac pod uwaga w ktora strone wieje wiatr... Najgorzej, jak kiedys stanal niedaleko mnie w zatloczonym autobusie, nie zdarzylem wyskoczyc to sie kurwa malo nie udusilem zanim nie dotarlem wystawic glowe za okno. W srodku kurwa zimy, przewialo mi ryj a pasazerowie chcieli zajebać. Ot taka mala anegdotka.