Nie przepadam z bronia palna, ale taka pałą to bym pare foczek ubił, najlepiej tych młodych z białym futrem. Najlepsze futro i mięso.
Pierdolone szkodniki, dobrze że nad Bałtykiem to wytrzebili. Cos jak odpowiednik wilków na ladzie.
pierdolone szkodniki to są takie dekle ja ty, wytrzebili foki bo zjadały ryby, teraz mimo braku fok zaczynają wprowadzać zakazy połowu ryb bo już ich prawie nie ma, wszystko jest na wyciągnięcie ręki, ludzie kupują i wypierdalają żarcie tonami
jak by ci kiedyś udało się rozmnożyć to twoje bachory będą wpierdalały żarcie z plastiku sztucznie wyhodowane w laboratoriach
z wilkami to samo, wybić wilki, wprowadzić się do lasu, wyjebać dziki bo jest ich za dużo i podchodzą pod domostwa
myślę że 200-300 lat temu nikt nie myślał że ludzie będą mieli taką wiedzę i technologię, a w tak szybki sposób będą doprowadzali świadomie do zagłady planety
człowiek na tą chwilę jest największym i najgroźniejszym szkodnikiem który zagraża sam sobie i najgorsze że nie ma naturalnych wrogów
Wzruszyła mnie twoja historia, az mi gówno cisnie na zwieracz.
Jednak zasmuce cie. Kazdy w miare ogarniety gatunek przekształca planete na swoje potrzeby. Tak robia np słonie w Afrykańskiej dżungli, wyrywaja drzewa i niszcza młode sadzonki by wygodnie im sie chodziło po lesie.
Pozbywanie się konkurencji do pokarmu jest jednym z podstawowych praw przyrody.
Tak samo wielkie wymierania, jaka to roznica czy pierdyknie meteoryt czy zrobi to człowiek?
Mylisz jedno z drugim... Słoń nie rozpierdala całej dżungli tylko tyle, żeby mieć ścieżkę. Porównując go do człowieka słoń rozjebałby całą dzunglę bo lubi chodzić po płaskim czyli słonie powinny żyć na parkingach przed tesco.
Mysliwi i każdy jeden co zabija żeby zabic nie dla mięsa (obecnie nie ma takiej potrzeby w ilosciach jak kiedys mamy hodowle i fermy różnego rodzaju) jest frajerem... Łatwo zabić coś słabszego lub bezradnego. Uczono mnie stawiać sobie wyzwania i zawsze bronić słabszych, ale to trzeba wynieść z domu.
Gdyby był to jeden gatunek kilka czy kilkanaście ok taka kolej życia, ale mówimy o tysiącach gatunków, które człowiek może wyjebac w kosmos i tym samym rozjebac planetę... A mi sie nie spieszy na spotkanie z druga strona bo nie za bardzo wiem czy nie czeka nas jebana próżnia
Wzruszyła mnie twoja historia, az mi gówno cisnie na zwieracz.
Jednak zasmuce cie. Kazdy w miare ogarniety gatunek przekształca planete na swoje potrzeby. Tak robia np słonie w Afrykańskiej dżungli, wyrywaja drzewa i niszcza młode sadzonki by wygodnie im sie chodziło po lesie.
Pozbywanie się konkurencji do pokarmu jest jednym z podstawowych praw przyrody.
Tak samo wielkie wymierania, jaka to roznica czy pierdyknie meteoryt czy zrobi to człowiek?
Nie rozpie**alają bo nie moga, proste. Gdyby mogły to by zrobiły sobie step.
Potrzeba jest regulacja populacji bo np w ciągu kilku lat miałbyć 5-8 milionów dzików latających po Polsce. A jak ktos sobie wyhoduje dzika lub sarne to może je dla przyjemnosci odjebac i zrobi to humanitarniej niz np wilki pozerajace zywcem ofiare.
Podczas wielkich wymierań nie wymierały tysiące gatunków tylko wymierały w procentach, a ziemia sobie poradzi bez słoni, zyraf, borsuków i innych. Poradzi sobie tez i z globalnym ociepleniem zanieczyszcenim i innymi rzeczami. Człowiek nie jest w stanie wysterylizowac Ziemi. Najwyżej wszystko zacznie sie od nowa.